eGospodarka.pl
eGospodarka.pl poleca

eGospodarka.plFinanseArtykułyAktualności finansoweCo czeka rynek złota w 2010 r.?

Co czeka rynek złota w 2010 r.?

2010-01-22 07:11

Na początku tego roku sytuacja w gospodarce światowej wydaje się być o wiele lepsza niż w momencie, w którym zaczynał się rok 2009. W tym kontekście nieco dziwić może fakt, że jednym z aktywów, na których można było przez minione dwanaście miesięcy zarobić najwięcej, okazało się złoto. Spróbujemy zastanowić się, co mogło spowodować wzrost cen kruszcu o prawie 25% i czy rajd ku rekordom będzie dalej kontynuowany.

Przeczytaj także: Ceny złota manipulowane?

Zacznijmy od przyjrzenia się wskaźnikom odzwierciedlającym zjawiska kojarzone zwykle ze wzrostem ceny złota. W tym kontekście w pierwszej kolejności przychodzi na myśl kurs dolara do euro. Jak łatwo zauważyć, deprecjacja amerykańskiej waluty powoduje wzrost cen złota już przez sam fakt kwotowania kruszcu w dolarach. Ponadto spadek wartości dolara łączy się ze zmniejszeniem zaufania do tej – wciąż zdecydowanie najpopularniejszej – waluty, co przekłada się na wzrost zainteresowania alternatywnymi lokatami rezerw, w tym również złotem, które z tego powodu nazywane bywa „walutą ostatniej szansy”. Dolar w ostatnich miesiącach faktycznie mocno tracił na wartości, jednak zdecydowana aprecjacja w grudniu oraz wcześniejsze umocnienie w pierwszych dwóch miesiącach 2009 roku, spowodowały, że roczna zmiana wartości amerykańskiej waluty wobec euro była bardzo niewielka (dolar stracił 2,5%). Trudno więc utrzymywać, że to właśnie ten czynnik zdecydował o wzroście cen złota.

Ostatecznie, jak można było przekonać się w początkach 2009 roku, drożejące złoto może współwystępować nawet z wyraźnie umacniającym się dolarem. Analitycy znaleźli na to bardzo dobre wytłumaczenie. W raporcie Goldman-Sachs z tamtego okresu można przeczytać, że wzrost cen złota znakomicie wyjaśnić można poprzez wzrost implikowanych prawdopodobieństw bankructw rządów, które prawie w całości przejęły na siebie koszty kryzysu finansowego. Takie postawienie sprawy wydało się przekonujące – chociaż dolar drożał na potęgę, to jego siła wynikała jedynie ze słabości pozostałych walut, przejawiającej się w wysokich cenach ubezpieczenia długów państw (CDS) oraz właśnie kruszcu. Problem polega jednak na tym, że od szczytów z końca lutego 2009 ceny CDS-ów spadły ponad dwukrotnie, co oznacza, iż zdaniem większości uczestników rynku widmo masowych bankructw wyraźnie się oddaliło. Nie przeszkodziło to złotu dalej rosnąć.

Kolejne wyjaśnienie, jakie można było usłyszeć, dotyczy roli realnych stóp procentowych w ekonomice kopalń. W przemyśle wydobywczym, w odróżnieniu od wielu innych gałęzi gospodarki, wysokie stopy procentowe skłaniają do zwiększenia produkcji. Jest to dość mało intuicyjne spostrzeżenie, ale da się to ekonomicznie wytłumaczyć. Im wyższy poziom realnych stóp, tym mniej opłaca się inwestować w przyszłą produkcję, a bardziej wydobyć na powierzchnię wszystko to, co nie wymaga dodatkowych nakładów. Innymi słowy wysokie stopy procentowe oznaczają niski koszt alternatywny pozostawienia kruszcu w ziemi. Realne stopy wpływają więc na cenę złota poprzez oddziaływanie na jego podaż.

Gdy są niskie, tak jak obecnie, kopalnie wydobywają złota mniej i dlatego miało by być ono tak drogie. Chociaż trudno kwestionować związek między stopami a podażą złota (wyraźnie potwierdza go historia wydobycia w XX wieku), nie bardzo tłumaczy on zeszłoroczne wzrosty. O ile bowiem na początku 2009 roku oczekiwana realna stopa procentowa szacowana była na około 0,25%, to pod koniec wzrosła do 1,15%. Nie sposób więc twierdzić, że to spadek stóp stoi za złotą hossą z ubiegłego roku.

Czwartym czynnikiem, na który wskazywano, były zakupy kruszcu przez banki centralne, głównie z Azji. Jest to niewątpliwie doniosły fakt – pierwszy raz od wielu lat światowe banki centralne przestały być netto sprzedawcami złota. Rzeczywiście wydaje się też, że w zeszłym roku zakupy ze strony Chin i Indii przybrały na sile, choć wciąż nie jest to masowa realokacja rezerw, o której się od dawna mówi. Bardziej zdecydowane zakupy kruszcu ze strony instytucji emisyjnych ze Dalekiego Wschodu musiałyby się łączyć z wypracowaniem jakiejś spójnej koncepcji odchodzenia od rezerw dolarowych, której póki co nie widać.

 

1 2

następna

oprac. : Maciej Bitner / Wealth Solutions Wealth Solutions

Eksperci egospodarka.pl

1 1 1

Wpisz nazwę miasta, dla którego chcesz znaleźć bank.

Wzory dokumentów

Bezpłatne wzory dokumentów i formularzy.
Wyszukaj i pobierz za darmo: