Pomimo kilkudziesięcioprocentowych wzrostów z ostatnich 12 miesięcy, wielu funduszom odrobienie strat z bessy z lat 2007-2009 zajmie najpewniej jeszcze kilka lat. 18 lutego 2009 roku, w trakcie sesji główne indeksy - WIG i WIG20 - zanotowały swoje wieloletnie minima. Tym samym zakończyła się bessa rozpoczęta w połowie 2007 roku (licząc od szczytu WIG z 9 lipca 2007 roku). Od tego czasu ceny akcji pięły się w górę w szybkim tempie. Dość powiedzieć, że WIG zyskał ponad 90 proc., a WIG20 ponad 80 proc.
Przeczytaj także:
Fundusze akcji najkorzystniejsze w 2010?
Zyski przyniosły też fundusze inwestycyjne, zwłaszcza te stosujące agresywne strategie – średnia stopa zwrotu w kategorii funduszy polskich akcji przekroczyła 66 proc. Najlepszy spośród nich Pioneer Akcji Polskich FIO zyskał ponad 87 proc. Ten sam fundusz był też niestety liderem w trakcie spadków i w okresie od lipca 2007 do połowy lutego 2009 wartość jego jednostek uczestnictwa tąpnęła o ponad 75 proc. Matematyka jest nieubłagana, a zwłaszcza działania na procentach w takich sytuacjach okazują się wybitnie niekorzystne dla inwestorów. Bowiem nawet pomimo niemal 90-proc. zysku, wcześniejsze straty zostały zniwelowane tylko w części. Jednostka uczestnictwa tego funduszu wróci do poziomu ze szczytu hossy, jeśli – licząc od teraz – zyska 117 proc.
W mniejszym lub większym stopniu dotyczy to wszystkich funduszy akcyjnych. W najlepszej sytuacji jest Allilanz Akcji, któremu do odrobienia całości strat z bessy 2007-2009 brakuje jeszcze ok. 45-proc. wzrostu. Generalnie, średnia strata funduszy akcji polskich w okresie bessy wyniosła niemal 67 proc. Niemal tyle samo wyniósł średni zysk z okresu ostatnich 12 miesięcy (66 proc.). Niestety summa summarum są na 45-proc. minusie, a to oznacza, że aby wyjść na zero, muszą przeciętnie zyskać ok. 83 proc., czyli jeszcze więcej niż w ostatnim roku, który pod względem zwrotu z inwestycji w akcje był przecież ponadprzeciętny i mało kto oczekuje, że bieżący rok może przynieść zbliżone zyski. Można więc się spodziewać, że wyjście z takiego dołka zajmie jeszcze co najmniej kilka lat. W jeszcze gorszej sytuacji są fundusze akcji małych i średnich spółek – w ich przypadku, aby odrobić straty z bessy wzrosty musiałyby przeciętnie sięgnąć ok. 127 proc.
Na tym tle zdecydowanie lepiej wypadają fundusze o umiarkowanym ryzyku inwestycyjnym – mieszane (zrównoważone i aktywnej alokacji) oraz stabilnego wzrostu. W ich przypadku zyski są może i mniejsze (średnio ponad 39 proc. w ostatnich 12 miesiącach), jednak z drugiej strony, mniejsze zaangażowanie w akcje, a zatem mniejsze ryzyko, przekłada się też na mniejsze straty, które w okresie bessy wyniosły przeciętnie ponad 46 proc., czyli o ok. 20 pkt proc. mniej niż w przypadku funduszy akcji. Dzięki ograniczonej amplitudzie wahań wartości jednostek uczestnictwa, licząc od szczytu hossy fundusze mieszane są na 25,5-proc. minusie, a do odrobienia całości strat brakuje im 35 proc.
Jeszcze lepiej pod tym względem wypadają fundusze stabilnego wzrostu, którym do odrobienia strat brakuje jeszcze 12-proc. Trzeba też zauważyć, że od szczytu hossy przeciętny wynik funduszu z tej grupy to nieco ponad 10 proc. na minusie, a jeden spośród nich jest już nawet na plusie – Idea Stabilnego Wzrostu +16,7 proc., czego nie można zaobserwować w żadnej z pozostałych omawianych powyżej grup funduszy. Najsłabsze z funduszy stabilnego wzrostu notują straty lekko przekraczające 20 proc.