Inflacja CPI w USA - raport uspokoił graczy
2010-02-22 10:54
W piątek wielu inwestorów amerykańskich i nie tylko amerykańskich zastanawiało się, jak rynki zareagują na decyzję Fed.
Przeczytaj także: Rynek pracy USA - dane zawiodły inwestorów
Przypominam, że po czwartkowej sesji sprawił on niespodziankę. Podniósł o 0,25 pkt. proc. stopę dyskontową (z 0,5 do 0,75 proc.), czyli stopę, po której pożycza środki bankom komercyjnym.Nagła decyzja, niezwiązana ze standardowym, planowanym posiedzeniem, dawała więcej do myślenia, niż sam fakt podniesienia stóp. Fed zasygnalizował wyraźnie (i bardzo chciał, żeby to był wyraźny sygnał): kończymy łagodną politykę monetarną. Pisałem w piątek rano, że negatywny wpływ tej decyzji na rynki może być niewielki. Gracze przecież mogli powiedzieć sobie, że skoro tak szybko i nieoczekiwanie podniesiono stopę dyskontową (zostawiając jeszcze na długo główną) to znaczy, że uważają, iż gospodarka jest w bardzo dobrym stanie.
Do takiej interpretacji potrzebny był jednak dobry raport o inflacji CPI. Byki miały szczęście – rzeczywiście bardzo im pomógł. Inflacja (m/m) wzrosła o 0,2 proc. (oczekiwano wzrostu o 0,3 proc., a inflacja bazowa spadła o 0,1 proc. (oczekiwano wzrostu o 0,1 proc.). Pamiętać jednak trzeba, że inflacja w skali roku jest nadal na bardzo wysokim poziomie (2,6 proc.). Przy stopach procentowych 0 – 0,25 proc. taka inflacja jest wręcz olbrzymia. Powodu do radości nie było, ale z pewnością nie było też powodu do wyprzedaży akcji.
Rynek akcji nie miał jednak zbyt wielu powodów do zadowolenia. Na przykład publikowany po czwartkowej sesji raport Della rozczarował i cena akcji spadała o ponad sześć procent. Jednak o tyle samo rosła cena J.C. Penney (sieć sprzedaży), której raport zadowolił, a prognozy ucieszyły graczy. Indeksy rozpoczęły dzień bardzo umiarkowanym spadkiem, ale po pół godzinie przeszły nad kreskę. Byki były jednak zbyt słabe, żeby z tym sukcesem coś zrobić. Sesja zakończyła się neutralnie, czyli kosmetycznymi, niezmieniającymi obrazu technicznego rynku, wzrostami.
GPW rozpoczęła piątkową sesję ponad jednoprocentowym spadkiem WIG20, ale praktycznie natychmiast popyt wziął się do roboty (gracze zobaczyli, że indeksy w Europie odrabiają straty) i po niecałej godzinie indeks zabarwił się na zielono. Od tego momentu rynek nie reagował już na półprocentowe spadki na innych giełdach i czekał na Amerykanów kurczowo trzymając się poziomu czwartkowego zamknięcia.
Przed pobudką w USA indeksy powoli ruszyły na północ naśladując to, co działo się na innych rynkach europejskich, a po publikacji danych o amerykańskiej inflacji skala wzrostów wzrosła, mimo że reakcja rynków europejskich była bardzo słaba. Potem sytuacja się zmieniła. Dzięki fixingowi nasz rynek zakończył dzień neutralnie, a indeksy w Europie wzrosły. Obrót był u nas bardzo mały, co sygnalizowało, że duże kapitały stanęły z boku czekając na rozwój sytuacji.
Wszystkie opinie i prognozy przedstawione w niniejszym opracowaniu są jedynie wyrazem opinii autorów w dniu publikacji.
Przeczytaj także:
Warszawska giełda mocno zareagowała na sankcje
oprac. : Piotr Kuczyński / Xelion
Więcej na ten temat:
komentarz giełdowy, WIG20, giełdy światowe, obroty akcjami, prognozy giełdowe, komentarz walutowy, surowce