Dobre reakcje na raporty kwartalne Citigroup
2010-04-20 09:27
W USA poniedziałkowa sesja mogła dać odpowiedź na pytanie: czy piątkowy spadek indeksów był wypadkiem przy pracy, czy rozpoczyna dłuższą korektę.
Przeczytaj także: USA: sprawa Goldman Sachs pretekstem korekty
Było jeszcze pytanie dodatkowe: czy piątkowe spadki cena akcji firm, które opublikowały lepsze od prognoz wyniki kwartału rozpoczynają fazę realizacji zysków? Z góry powiem, że nie dostaliśmy jasnej odpowiedzi.Na nastroje na rynku akcji wpływały publikowane przez spółki raporty kwartalne oraz ciągle jeszcze sprawa Goldman Sachs. Co prawda cena akcji tej spółki nadal spadała, ale spadała już nieznacznie. Mocniej taniały akcje innych banków. Uważam, że taniały z powodu zwiększenia prawdopodobieństwa doprowadzenia do poważnej reformy regulacji sektora finansowego. A to prawdopodobieństwo wzrosło właśnie z powodu pojawienie się sprawy Goldman Sachs.
Publikowane przed sesją raporty kwartalne spółek były zróżnicowane. Halliburton podał zysk niższy od oczekiwań i akcje taniały. Eli Lilly podała zysk wyższy od oczekiwań, ale obniżyła prognozy na ten rok. Cena akcji praktycznie się nie zmieniała. Najważniejszy był raport kwartalny Citigroup. Był lepszy od oczekiwań. Mieliśmy możliwość przetestowania tego, o czym pisałem na początku: czy rozpoczęła się faza realizacji zysków po publikacji lepszych od prognoz raportów kwartalnych. Z zachowania akcji Citigroup wynika, że nie rozpoczęła się. Akcje drożały o ponad trzy procent, mimo że inne spółki sektora traciły.
Takie zachowanie akcji Citigroup sygnalizowało, że rynek zdecydowanie nie wszedł w fazę dużej korekty. Nic dziwnego, że indeksy co prawda w środku sesji spadały, ale po dwugodzinnej stabilizacji i utworzeniu podwójnego dna ruszyły na północ. Na godzinę przed końcem sesji indeks S&P 500 już rósł, a NASDAQ nieznacznie tracił. Wyjście ze spadku i zakończenie sesji umiarkowanym wzrostem jest byczym sygnałem, ale nie daje jednoznacznej odpowiedzi na pytanie, czy piątkowy spadek był początkiem poważnej korekty. Zdecydowanie zmniejsza jednak prawdopodobieństwo realizacji takiego scenariusza.
GPW rozpoczęła poniedziałkową sesję tak jak można było tego oczekiwać. Indeksy spadły po około dwa procent. W piątek rynek nie zdążył zareagować na „sprawę Goldman Sachs”, więc nic dziwnego, że w poniedziałek to nadrabiał. Zbliżający się debiut PZU też z pewnością nie poprawiał nastrojów. Po godzinie jedenastej WIG20 osunął się mocniej (poszedł za innymi rynkami europejskimi), ale potem wrócił do poziomu poprzedniej stabilizacji.
Skończyła się ona po pobudce w USA. Wtedy to indeksy w Europie zaczęły się znowu osuwać, a to natychmiast zwiększyło u nas skalę spadków. Najmocniej traciły banki pod wodzą Pekao i BRE. KGHM też mocno, negatywnie wpływała na indeks WIG20, który tracił już nawet trzy procent. Początek sesji w USA był na tyle dobry, że udało się zmniejszyć straty i dzień zakończyliśmy spadkiem (na umiarkowanym obrocie) o 2,3 proc. Taki spadek nie musi zapowiadać przedłużenia korekty, ale na oscylatorach pojawiały się pierwsze sygnały sprzedaży, więc teraz trzeba zachować szczególną ostrożność.
Wszystkie opinie i prognozy przedstawione w niniejszym opracowaniu są jedynie wyrazem opinii autorów w dniu publikacji.
Przeczytaj także:
Warszawska giełda mocno zareagowała na sankcje
oprac. : Piotr Kuczyński / Xelion
Więcej na ten temat:
komentarz giełdowy, WIG20, giełdy światowe, obroty akcjami, prognozy giełdowe, komentarz walutowy, surowce