GPW: notowania WIG20 spadły o 1,78%
2010-06-01 18:45
Gorsze niż się spodziewano odczyty wskaźników aktywności przemysłu w Chinach i strefie euro, sugerujące możliwość ponownego spowolnienia gospodarczego na świecie, spowodowały, że inwestorzy w Azji i Europie byli w nie najlepszych nastrojach i chętnie pozbywali się akcji.
Przeczytaj także: GPW: notowania WIG20 wzrosły o 0,3%
Do tego doszedł spory spadek cen surowców oraz osłabienie się wspólnej waluty, której kurs pogłębił majowy dołek. W takich warunkach byki nie miały szansy. Dostały ją dopiero zza oceanu, gdy okazało się, że wskaźnik ISM dla tamtejszego przemysłu był zdecydowanie wyższy, niż oczekiwano, a inwestycje budowlane także wyraźnie się zwiększyły.Polska GPW
Poniedziałkowy marazm ustąpił dziś miejsca znacznie większym emocjom. Niestety nie były one przyjemne dla posiadaczy akcji. Indeks największych spółek zaczął sesję od spadku o 0,8 proc., a WIG zniżkował o 0,5 proc. Podobnie jak w poniedziałek, lepiej radziły sobie wskaźniki małych i średnich firm. Sytuacja zaczęła się jednak błyskawicznie pogarszać. Już po dwóch godzinach handlu WIG20 tracił ponad 2 proc. Niedźwiedzie bez żadnego trudu sprowadziły indeks poniżej poziomu 2400 punktów, a popyt przez dłuższy czas nie był w stanie podjąć jakiejkolwiek akcji obronnej. Spośród największych spółek liderem spadków były papiery KGHM, zniżkujące nawet o 3,5 proc. Niemal dorównywały im papiery BRE i Pekao. Po 2,5 proc. spadały akcje PKO, PKN Orlen i PZU. Zainicjowana wczesnym popołudniem próba zmniejszenia skali strat zakończyła się umiarkowanym powodzeniem, gdy okazało się, że indeksy na Wall Street w pierwszych minutach sesji zdecydowanie traciły na wartości. Dopiero korzystne dane dotyczące kondycji amerykańskiego przemysłu oraz świadczące o ożywieniu w budownictwie poprawiły nieco nastroje. Ostatecznie jednak indeks największych spółek stracił 1,78 proc. WIG zniżkował o 1,44 proc., wskaźnik średnich firm zmniejszył swoją wartość o 0,84 proc., a sWIG80 o 0,66 proc. Obroty nieznacznie przekroczyły miliard złotych.
Giełdy zagraniczne
Trwa zła passa na giełdach azjatyckich. Dziś zdecydowanie przeważały tam spore spadki. Shanghai B-Share zniżkował o 1,2 proc., a Shanghai Composite stracił 0,9 proc. Trwające od kilku dni na chińskiej giełdzie odbicie wydaje się dobiegać końca i można obawiać się kontynuacji spadków. Widoczne są też sygnały wskazujące na możliwość osłabienia tempa wzrostu gospodarki. Wskaźnik aktywności tamtejszego przemysłu obniżył swoją wartość z 55,7 punktu w kwietniu do 53,9 punktu w maju. W Hong Kongu indeks zniżkował o 1,4 proc., a na Tajwanie o 1,15 proc. O niemal 0,6 proc. spadł Nikkei w reakcji na umocnienie się jena.
W nie najlepszych nastrojach zaczęli wtorkową sesję inwestorzy europejscy. Wskaźniki w Paryżu i Frankfurcie traciły rano po około 1 proc., a w Londynie zniżka sięgała 0,3 proc. Sytuacja bardzo szybko ulegała pogorszeniu. Już po dwóch godzinach handlu CAC40 tracił ponad 2,5 proc., a DAX i FTSE zniżkowały po 2 proc. Powodów zniżek można upatrywać w gorszych perspektywach chińskiej gospodarki. Niższą, niż się spodziewano wartość osiągnął wskaźnik aktywności gospodarczej przemysłu strefy euro. Rynkom nie pomogły dobre dane o spadku bezrobocia w Niemczech i niezłe prognozy dotyczące eksportu w związku z osłabieniem się wspólnej waluty. Okazało się bowiem, że w całej strefie euro bezrobocie jednak wzrosło do poziomu najwyższego od dwóch lat. Bardzo złe nastroje panowały na parkietach naszego regionu. Węgierski BUX tracił przed południem 3,3 proc., a moskiewski RTS zniżkował aż o 3,6 proc. Ponad 3 proc. spadek notowano na giełdzie w Madrycie. Po południu skala spadków wyraźnie się zmniejszyła. Tuż po godzinie 16.00 CAC40 tracił 0,8 proc., DAX i FTSE zniżkowały po około 1 proc.
Waluty
Po poniedziałkowym uspokojeniu nastrojów, związanym ze świętem w Wielkiej Brytanii i Stanach Zjednoczonych, już wtorkowy poranek przyniósł nową dawkę emocji. Kurs euro spadł do 1,2111 dolara, pogłębiając dołek z połowy maja. Utrzymująca się od grudnia ubiegłego roku tendencja spadkowa ma się więc bardzo dobrze i nie widać sygnałów, by miała się rychło zakończyć. Niedawne próby jej powstrzymania trwały bardzo krótko i spełzły na niczym. Pojawianie się coraz niższych poziomów kursu wspólnej waluty nie wróży najlepiej.
Pogorszenie się sytuacji na światowym rynku walutowym oraz na giełdach potężnie zatrzęsło dziś złotym. Dolar jeszcze przed południem podrożał do 3,4 zł, o prawie 9 groszy, czyli niemal 2,5 proc. w porównaniu do poniedziałku. Zaledwie 2 grosze brakowało do poprzedniego rekordu sprzed kilku dni, gdy za „zielonego” trzeba było płacić 3,424 zł. Niewiele lepiej nasza waluta radziła sobie wobec euro. Zdrożało ono z osiągniętego w poniedziałek wieczorem poziomu 4,07 zł do ponad 4,12 zł. Za franka przed południem trzeba było płacić około 2,9 zł, czyli niemal 4 grosze drożej niż dzień wcześniej. Po południu złoty zaczął jednak odrabiać straty. Dolara można było kupić za nieco ponad 3,36 zł, euro za 4,1 zł, a franka za 2,89 zł.
Podsumowanie
Trwające od czterech sesji odbicie nie miało dziś szans na kontynuację. Powrót negatywnych nastrojów na światowe rynki spowodował sporą przecenę akcji na naszym parkiecie. Próba obrony byków przed większymi stratami nie była ani zbyt trwała, ani zbyt okazała. Indeks największych spółek wylądował znów pod poziomem 2400 punktów, a cała nadzieja w tym, że zbyt mocno się od niego nie oddali. Karty nie są jednak rozdawane w Warszawie i jesteśmy skazani na reagowanie na sygnały zza oceanu.
Wszystkie opinie i prognozy przedstawione w niniejszym opracowaniu są jedynie wyrazem opinii autorów w dniu publikacji.
Przeczytaj także:
GPW: notowania WIG20 wzrosły o 0,4%
oprac. : Roman Przasnyski / Gold Finance