Sprzedaż domów w USA lepiej od oczekiwań
2010-07-27 12:13
© fot. mat. prasowe
Poniedziałkowa sesja na Wall Street była znakomitym przykładem, że bez względu na to, w którym kierunku podąży rynek, zawsze znajdą się argumenty, aby po fakcie uzasadnić zachowanie inwestorów.
Przeczytaj także: PKO BP trzecim najzdrowszym bankiem
Wczorajszy wzrost indeksu S&P500 o ponad jeden procent wyjaśniano przede wszystkim lepszymi od oczekiwań ekonomistów danymi o sprzedaży domów na rynku pierwotnym w USA oraz nowymi, wyższymi prognozami wyników finansowych firmy FedEx. Piątkowe wyniki europejskiego badania kondycji banków nie budziły już wielkich emocji, bo amerykańskie giełdy miały okazję reagować na nie jeszcze w zeszłym tygodniu. Paradoks obecnej sytuacji polega na tym, że gdyby sesja zakończyła się spadkami dziennikarze i analitycy sięgnęli by najprawdopodobniej po te same dane.W ramach małego ćwiczenia przedstawię poniżej, ostatnie informacje, bez zmieniania jakichkolwiek faktów, ale z punktu widzenia inwestorów z pesymistycznym obciążeniem, którzy wczoraj byli w mniejszości. Sprzedaż domów na rynku pierwotnym w czerwcu odbiła się z najniższego poziomu w historii i osiągnęła poziom 330 tys. domów w skali roku (wzrost o 24 proc.). Był to drugi najniższy odczyt w historii, ale jakby tego było mało, to dane z maja zrewidowano mocno w dół z 300 tys. do 267 tys., ponieważ duża część z podpisywanych w kwietniu umów (warunek uzyskania ostatnich państwowych dopłat) faktycznie nie doszła do skutku. Co ciekawe, korygowanie w dół danych z poprzedniego miesiąca nie jest niczym nowym - w przypadku danych o sprzedaży domów na rynku pierwotnym w USA ma to miejsce nieprzerwanie od 7 miesięcy. Warto również pamiętać, że w tym miesiącu nastroje wśród firm z branży budowlanej były najgorsze od kwietnia 2009 r.
Na Wall Street dominowali inwestorzy kupujący akcje, ponieważ do gustu przypadły im nowe prognozy spółki spedycyjnej FedEx, która w dużej mierze odzwierciedla kondycję całej gospodarki. FedEx oszacował, że w 2011 zysk przypadający na jedną akcję wyniesie 4,90 USD, po czym akcje spółki podrożały o ponad 5 proc. Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie fakt, że w połowie czerwca spółka rozczarowała Wall Street pierwszą prognozą mówiącą o zysku w 2011 r. na poziomie 4,7 USD za akcję, co było znacznie niższym wynikiem niż szacowany przez analityków zysk rzędu 5,07 USD na akcję. Akcje spółki potaniały wówczas o ponad 6 proc. Jak widać, wystarczy sześć tygodni i odrobina szczęścia, aby wynik wciąż o 17 centów gorszy od oczekiwań ekspertów został przyjęty z optymizmem.
fot. mat. prasowe
We wtorek kluczowe dane makroekonomiczne to ceny nieruchomości w USA i nastroje amerykańskich konsumentów. W Europie wyniki przed sesją opublikowały m.in. szwajcarski bank UBS, niemiecki Deutsche Bank oraz brytyjska spółka BP, która za sprawą katastrofy ekologicznej w Zatoce Perskiej straciła w II kw. 2010 r. ponad 17 mld USD.
fot. mat. prasowe
Wszystkie opinie i prognozy przedstawione w niniejszym opracowaniu są jedynie wyrazem opinii autorów w dniu publikacji.
Przeczytaj także:
Warszawska giełda mocno zareagowała na sankcje
oprac. : Łukasz Wróbel / Open Finance
Więcej na ten temat:
komentarz giełdowy, prognozy giełdowe, WIG20, komentarz walutowy, giełdy światowe, surowce, obroty akcjami