Nowa Rekomendacja S gwarancją bezpieczeństwa?
2010-08-03 13:59
Przeczytaj także: Rekomendacja S a kredyty mieszkaniowe
Rewolucyjna wręcz propozycja zmiany w Rekomendacji S polega na ograniczeniu możliwości udzielania walutowych kredytów hipotecznych do połowy portfela kredytowego hipotecznego banków. Należy ją rozumieć jako kontynuację zmagań Komisji Nadzoru Finansowego z bankami, które – w domyślnej opinii KNF – uporczywie i bezrefleksyjnie narażają swoich klientów, siebie same, sektor bankowy i gospodarkę na ryzyko kursowe. Dotychczasowe próby zmiany tej sytuacji – wprowadzenie Rekomendacji S oraz Rekomendacji T – nie dały bowiem oczekiwanych rezultatów. Wprawdzie w 2009 roku udział nowo udzielanych kredytów hipotecznych w walutach spadł do 20 proc. (z 75 proc. w 2008 roku), to jednak był to głównie skutek kryzysu finansowego, a nie efekt zaleceń KNF. W czerwcu 2010 roku udział kredytów walutowych ponownie wzrósł do 50 proc. Wobec braku pożądanych efektów, KNF podejmuje więc kroki bardziej radykalne, bo w sytuacji gdy struktura kredytów hipotecznych wskazuje, że tylko 35 proc. z nich nominowane jest w złotych, propozycja zmiany oznacza, że przez jakiś czas kredyty walutowe pozostaną niedostępne lub dostępne znacznie trudniej niż obecnie.Dlaczego jednak – skoro kredyty walutowe są tak pożądanym towarem przez Polaków i chętnie sprzedawanym im przez banki – KNF upiera się by ograniczyć akcję kredytową w walutach obcych, a proponowane rozwiązanie oznacza de facto jej wyparcie z rynku na dłuższy czas?
Spojrzenie w skali makro
Ponieważ patrzy na rynek z innej perspektywy. Priorytetem Komisji nie jest bowiem ograniczenie czy zwiększenie dostępności kredytów, ani obniżenie czy podniesienie miesięcznych rat, lecz działanie na rzecz bezpieczeństwa sektora bankowego w Polsce czy też szerzej – stabilności całej gospodarki. Warto zdawać sobie sprawę, że im większa jest ekspozycja kraju (jego obywateli, instytucji i przedsiębiorstw w nim działających) na ryzyko kredytowe, tym bardziej wyniszczające są skutki kryzysów walutowych. Kryzys walutowy z przełomu lat 2008-09 jest tego najdobitniejszym przykładem. W zaledwie sześć miesięcy kurs euro wzrósł z 3,30 do 4,90 PLN, ciągnąc na skraj przepaści wiele banków ocierających się o granice wypłacalności, które niemalże z dnia na dzień utraciły zdolność do finansowania swojej działalności na rynkach zagranicznych. Skutki dla gospodarki (zamrożenie akcji kredytowej) także pozostają jeszcze świeże w pamięci, mimo oznak przezwyciężenia kryzysu.
Propozycja KNF zmierza w kierunku ograniczenia ekspozycji Polski (banków i ich klientów) na ryzyko kredytowe i jeśli na Komisję mogła by spaść jakaś krytyka w tej sprawie, to nie powinna dotyczyć zasadności działań, lecz czasu jej przedstawienia (byłoby znacznie lepiej, gdyby podobne regulacje istniały co najmniej cztery lata wcześniej).
Zapłacą klienci?
Propozycje zmian zostały ujawnione w środę (28 lipca), a już doczekały się licznych polemik. W szczególności stawiany jest interes kredytobiorców, którzy zostaną „skazani” na wyżej oprocentowane kredyty złotowe, przez co wysokość rat miesięcznych rat kredytowych będzie wyższa (w obecnych warunkach o ok. 20-25 proc.) niż gdyby pozostawiono im możliwość zaciągania kredytów walutowych.
oprac. : Emil Szweda / Open Finance