Rynek pracy USA - słabe dane
2010-08-09 10:56
W piątek w USA byki modliły się o przynajmniej neutralny raport z rynku pracy. Nie wymodliły.
Przeczytaj także: Słabe dane z USA
Miesięczny raport (w czwartek rozczarował raport tygodniowy) był bardzo słaby. Ubyło 131 tysięcy miejsc pracy (oczekiwano 65 tys.). Poza tym, dane z czerwca zweryfikowano w dół (z – 125 tys. na – 221 tys.). Tylko stopa bezrobocia mogła „ucieszyć”, bo oczekiwano wzrostu do 9,6 proc., a pozostała bez zmian (9,5 proc.). Tyle tylko, że stopa bezrobocia nie jest w USA w najmniejszym stopniu wiarogodna.Zawsze przypominam, że dużo się o tym raporcie mówi, ale najczęściej reakcje są bardzo umiarkowane. Ostrzegałem jednak, że tym razem może być inaczej, bo letnia hossa wymaga potwierdzenia fundamentalnego, więc nie zdziwiły mnie początkowo negatywne reakcje rynków. Być może takiej reakcji by nie było, ale wielu analityków zaczęło obniżać prognozy wzrostu amerykańskiego PKB. Był w tej grupie bardzo słuchany Goldman Sachs. Jego analitycy zakładają, że w całym 2009 roku wzrost wyniesie tylko 1,9 proc. Przedtem oczekiwano 2,5 proc. Z tego wynika, że w drugiej połowie roku oczekuje się mizernego, 1,5 procentowego wzrostu.
Na rynku akcji byki przez blisko dwie godziny usiłowały walczyć, ale potem nagle się załamały. Być może właśnie wtedy zaczął docierać na rynek raport Goldman Sachs. W serwisach widzę go dwie godziny później. Dane o kredycie konsumenckim chyba nie pomagały, ale były lepsze od oczekiwań. Wartość kredytów znowu spadła, ale dane z poprzedniego tygodnia zweryfikowano mocno w górę. Indeksy jednak zaczęły odbijać przed publikacją tego raportu. Odbijały tak zacięcie, że sesja zakończyła się nieznacznymi spadkami indeksów.
Uważam, że rynek może mieć nadzieję wyłącznie w Fed i tylko dlatego tak się ta sesja zakończyła. Dane makro są słabe, więc nie stanowią wsparcia dla wzrostu indeksów. Sezon raportów kwartalnych się zakończył. Pozostał Fed i pogłoski o tym, że będzie drukował pieniądze (ilościowe poluzowanie). O tym też wspominał Goldman Sachs w swoim raporcie. Odpowiedź dostaniemy we wtorek. Jeśli Fed się dostosuje od oczekiwań to hossa będzie trwała, bo będzie pod co grać. Pompowanie gotówki przecież znowu na chwilę poprawi dane makro. Jeśli Fed nie spełni nadziei rynku, to czekać nas może dłuższa przecena.
GPW poszła w piątek śladem giełd europejskich. WIG20 rósł, ale już po dwóch godzinach, kiedy indeksy na innych giełdach zbliżyły się do poziomów z czwartku, nasze indeksy też powieliły ten ruch. Tuż przed południem skopiowaliśmy też poprawę nastrojów we Francji i Niemczech. U nas też dane z Niemiec ten ruch wyhamowały.
Przełom, jak można było oczekiwać, nastąpił po publikacji danych w Stanach. Indeksy w Europie błyskawicznie zanurkowały, a za nimi podążył WIG20. Spadku o pół procent nie można jednak uznać za przecenę. Raczej za lekki niepokój. Sesja mogła zakończyć się spadkiem (po publikacji danych w USA), ale zamykaliśmy sesję, kiedy w USA odrabiano straty, więc zakończenie znowu było neutralne.
Wszystkie opinie i prognozy przedstawione w niniejszym opracowaniu są jedynie wyrazem opinii autorów w dniu publikacji.
Przeczytaj także:
USA: dane lepsze od oczekiwań nie pomogły
oprac. : Piotr Kuczyński / Xelion