GPW: notowania WIG20 wzrosły o 0,63%
2010-09-03 17:12
Przeczytaj także: Cisza przed burzą na rynkach finansowych w końcówce tygodnia
Tak było dziś, gdy wypatrywane z niecierpliwością informacje z amerykańskiego rynku pracy nie spowodowały wielkiego poruszenia, mimo że okazały się znacznie lepsze, niż się spodziewano. Można powiedzieć, że zostały zdyskontowane już wcześniej, podczas środowego wyskoku. O naszym rynku tego powiedzieć nie można. Inwestorzy działający w Warszawie, ze stoickim spokojem przyjęli i środową zwyżkę na Wall Street i piątkowe dane. Liczba etatów w amerykańskim sektorze pozarolniczym zmniejszyła się o 54 tys., podczas gdy spodziewano się spadku o około 100 tys. Stopa bezrobocia nadal wynosi 9,6 proc. Rozczarował natomiast indeks aktywności w sferze usług, który wyniósł 51,5 proc., wobec oczekiwań na poziomie 53 punktów.Polska GPW
Inwestorzy na warszawskiej giełdzie dzisiejszą sesję rozpoczęli bardzo ostrożnie. Indeksy na otwarciu rosły po około 0,2 proc. w porównaniu do czwartkowego fixingu. Niewielkie wahania mogliśmy obserwować jedynie w pierwszej godzinie handlu. Później wskaźniki tkwiły niemal kompletnym bezruchu. WIG20 trzymał się w okolicach 2460 punktów, odchylając się od tego poziomu zaledwie pięć punktów raz w jedną, raz w drugą stronę. Początkowo zmiany kursów spółek wchodzących w jego skład nie przekraczały 0,5 proc. Ten marazm to efekt czekania na kluczowe w tym tygodniu dane z amerykańskiego rynku pracy. Gdy okazało się, że są lepsze, niż się spodziewano, entuzjazm nie był wielki. WIG20 zyskiwał zaledwie 0,6 proc., podczas gdy główne europejskie indeksy rosły dwu-trzykrotnie mocniej. Zawdzięczaliśmy to przekraczającym 1 proc. wzrostom jedynie trzech spółek: KGHM, PKN Orlen i PZU. Pod koniec handlu dołączyły do nich papiery Telekomunikacji Polskiej. Ostatecznie WIG20 wzrósł o 0,63 proc., WIG zwiększył swoją wartość o 0,56 proc., wskaźnik średnich firm wzrósł o 0,38 proc., a sWIG80 o 0,58 proc. Obroty wyniosły prawie 1,2 mld zł.
Giełdy zagraniczne
Byki na Wall Street w czwartek po niewielkich wahania, poszły jednak za ciosem i powiększyły swe środowe zdobycie o kolejne punkty. Dow Jones zwiększył swoją wartość o 0,5 proc., ale S&P500 skoczył o 0,9 proc., docierając do 1090 punktów i przebijając średnią 50-dniową. Zagrożenie przełamaniem wsparcia w okolicach 1040 punktów oddaliło się. Nie na tyle jednak, by było ono poza zasięgiem niedźwiedzi, w przypadku pojawienia się gorszych danych, dotyczących gospodarki.
Parkiety azjatyckie kontynuowały dziś trwającą od kilku dni dobrą passę. Nikkei zyskał prawie 0,6 proc. Niewiele ustępował mu wskaźnik w Hong Kongu. Na Tajwanie indeks wzrósł o 1,4 proc. Liderem wzrostów była giełda na Filipinach. Tamtejszy indeks zyskał 1,7 proc., osiągając poziom najwyższy od kilkunastu miesięcy. W Chinach sytuacja była niejednoznaczna. Shanghai B-Share wzrósł o prawie 1,4 proc., jednak Shanghai Composite nie zmienił swej wartości w porównaniu do czwartku.
Na głównych giełdach europejskich handel zaczął się umiarkowanie optymistycznie, jednak inwestorzy czekali w napięciu na kluczowe dane ze Stanów Zjednoczonych. Z tego względu zmiany w ciągu dnia były bardzo niewielkie. W Paryżu i Frankfurcie indeksy zyskiwały po 0,2-0,5 proc. Indeks w Londynie nie mógł oderwać się od okolic czwartkowego zamknięcia. Informacje o sprzedaży detalicznej w strefie euro, nieco niższej, niż się spodziewano i odczyt wskaźnika aktywności w europejskich usługach, minimalnie lepszy od oczekiwań, przeszły zupełnie niezauważone. Na parkietach naszego regionu nastroje nie były najlepsze. Jedynie w Sofii indeks zwyżkował przed południem o 0,5 proc. W Budapeszcie i Moskwie wskaźniki traciły po około 0,3 proc., w Bukareszcie i Pradze po 0,8-0,9 proc. Na lepsze niż się spodziewano dane zza oceanu najbardziej dynamicznie zareagował indeks w Paryżu, zyskujący tuż po ich publikacji 1,9 proc. O 1,4 proc. w górę szedł DAX. Na pozostałych parkietach skala zwyżek była bardzo umiarkowana. Tuż po godzinie 16.00 CAC40 zyskiwał 1,6 proc. FTSE rósł o 0,7 proc. a DAX o 1,1 proc.
Waluty
Na światowym rynku walutowym było dziś wyjątkowo spokojnie. Od czwartku do dzisiejszego południa kurs euro poruszał się w bardzo wąskim przedziale 1,277-1,285 dolara. Gdyby nie świadomość, że inwestorzy zamarli w oczekiwaniu na dane z amerykańskiego rynku pracy, można by odnieść wrażenie, że rynek znalazł poziom równowagi między dwiema głównymi walutami świata. Przynajmniej na chwilę. Do południa osłabiały się zarówno jen, jak i frank.
Nasza waluta kontynuowała tendencję do umacniana się. W południe dolara można było kupić za 3,07 zł, o dwa grosze taniej, niż w czwartek i aż o 10 groszy taniej, niż w miniony wtorek. Podobnie było w przypadku euro, które staniało do 3,95 zł, o ponad 5 groszy w ciągu ostatnich kilku dni. W dół, w kierunku 3 zł ruszył wreszcie kurs franka. Dziś w południe do tego poziomu brakowało jeszcze dwóch groszy.
Podsumowanie
Nasz rynek wyjątkowo niemrawo reagował w ostatnich dniach na poprawę sytuacji na światowych giełdach. Inwestorzy nie wykazywali żadnego entuzjazmu nawet wówczas, gdy zwyżki na głównych parkietach europejskich przekraczały 2,5 proc., a na Wall Street rosły o 3 proc. Nasze indeksy zyskały w skali całego tygodnia jedynie po około 2 proc. Trzeba cieszyć się i z tego, ale uczucie niedosytu pozostaje.
Wszystkie opinie i prognozy przedstawione w niniejszym opracowaniu są jedynie wyrazem opinii autorów w dniu publikacji.
oprac. : Roman Przasnyski / Gold Finance