GPW: notowania WIG20 wzrosły o 0,61%
2010-09-20 18:28
Przeczytaj także: Cisza przed burzą na rynkach finansowych w końcówce tygodnia
Zmiany wartości indeksów na niemal wszystkich giełdach były dziś symboliczne. Do nielicznych wyjątków należały Ateny, gdzie wskaźnik tracił 1,6 proc. i niewiele im ustępujący Budapeszt, ze spadkiem ledwie przekraczającym 1,1 proc. Na plus wyróżniał się Paryż, gdzie indeks rósł o 0,8 proc., pod koniec dnia zwiększając skalę wzrostu do 1,5 proc. Sesja na Wall Street zaczęła się od zwyżki, sięgającej 0,2-0,4 proc. Po godzinie handlu indeksy nieco przyspieszyły. Być może więcej ożywienia wniesie wtorkowe posiedzenie Fed. Inwestorzy liczą na kolejną dostawę pieniędzy z tej strony. Jeśli spotka ich zawód, można się obawiać o los giełdowej koniunktury.Polska GPW
Poniedziałkowa sesja na warszawskiej giełdzie zaczęła się od niewielkich zmian indeksów, w porównaniu do piątkowego zamknięcia. Z taką sytuacją mamy do czynienia już od kilku dni. Także w trakcie poszczególnych sesji niewiele się dzieje. Tak było również dziś. Przez pierwsze dwie godziny handlu zmiany wartości indeksów były minimalne. Dopiero później WIG20 „skoczył” w górę o 0,2 proc. Z grona największych spółek wyróżniały się jedynie walory PGE. Już na początku notowań zyskiwały one ponad 1 proc. i systematycznie szły w górę, by jeszcze przed południem rosnąć o ponad 2,5 proc. To efekt informacji, że rząd ma przyjąć zmiany w strategii dla branży energetycznej, umożliwiające przełamanie sprzeciwu Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów wobec przejęcia przez PGE gdańskiej Energi. Z czasem ożywił się handel walorami Telekomunikacji Polskiej, które rosły o prawie 1,5 proc. W końcowej części sesji papiery oby spółek zamieniły się rolami, akcje PGE rosły o nieco ponad 1,5 proc. a Telekomunikacji Polskiej zyskiwały ponad 2,2 proc. Na WIG20 niekorzystnie wpływał spadek notowań papierów KGHM o ponad 1 proc. oraz sięgająca 2,5 proc. przecena walorów BRE. Ostatecznie indeks największych spółek zyskał 0,61 proc. a WIG wzrósł o 0,47 proc. Nieco gorzej radziły sobie wskaźniki małych i średnich spółek. mWIG40 stracił 0,04 proc. a sWIG80 obniżył swoją wartość o 0,34 proc. Obroty wyniosły nieco ponad 1,2 mld zł.
Giełdy zagraniczne
Piątkowa sesja na Wall Street przyniosła kontynuację marazmu. Od czterech dni inwestorzy nie mogą z siebie wykrzesać większej aktywności i zdecydowania. W piątek stać ich było na „skok” S&P500 o 0,093 punktu, czyli o 0,08 proc. Jak tak dalej pójdzie, do mierzenia zmian wartości amerykańskich indeksów przyjdzie używać bardziej precyzyjnych urządzeń, dających odczyt w promilach. Z jedyną „ekscytacją” mieliśmy do czynienia w piątek jedynie na początku handlu, gdy wskaźnik przebił nieznacznie 1131 punktów. Tym samym niemal wyrównany został międzysesyjny rekord z 21 czerwca. Później było już „normalnie”. S&P500 spadł nieznacznie pod kreskę o do końca dnia „bujał” się wokół niej, zmieniając swą wartość o 2-3 punkty. Jedyna nadzieja w tym, że taki stan zwykle nie trwa zbyt długo. Poprzednio, czyli na początku sierpnia, utrzymywał się przez sześć sesji. Zostało nam więc jeszcze około dwie, zakładając, że scenariusz się powtórzy.
Na rynkach azjatyckich sytuacja była dziś dość zróżnicowana. W Japonii giełda była nieczynna. W Chinach Shanghai B-Share zwyżkował o prawie 0,2 proc., zaś Shanghai Composite stracił niemal 0,4 proc. Na Tajwanie wskaźnik wzrósł o 0,35 proc. a w Hong Kongu mieliśmy spadek o 0,1 proc. W Bombaju, po zwyżce o 1 proc. mamy kolejny rekord, po którym tamtejszy indeks zbliżył się do szczytu z 2007 r. na odległość zaledwie 7 proc.
Główne parkiety europejskie zaczęły tydzień od niewielkiego wzrostu. W Paryżu indeks zyskiwał na otwarciu 0,6 proc., we Frankfurcie i Londynie zwyżka sięgała 0,3 proc. Na parkietach naszego regionu na niewielkim plusie wystartowały Moskwa i Praga, lekkie spadki notowano w Budapeszcie, Bukareszcie i Sofii. Przez cały dzień indeksy nie oddalały się znacząco od poziomów wyznaczonych na otwarciu. DAX poruszał się w bardzo wąskim przedziale 6222-6255 punktów. Tuż po godzinie 16.00 indeks w Paryżu nieoczekiwanie poszedł w górę, zyskując 1,5 proc. Zwyżka na Wall Street sprowokowała także inwestorów we Frankfurcie, gdzie DAX zyskiwał 0,9 proc. i w Londynie, gdzie FTSE rósł o 0,7 proc.
Waluty
Na rynku walutowym jest znacznie ciekawiej, niż na giełdach. Po osiągnięciu w piątek po południu przez wspólną walutę kursu 1,315 dolara, najwyższego od pierwszej dekady sierpnia, nastąpiło pierwsze, poważniejsze od kilku dni jego obsunięcie. Wieczorem euro można było kupić już za niewiele ponad 1,3 dolara. Dziś przed południem euro znów poszło zdecydowanie w górę, pokonując poziom 1,31 dolara. Wyraźnie umocnił się także frank, ponownie niemal zrównując się z dolarem. Zyskiwał również jen, pod nieobecność świętujących dziś Japończyków. Ciekawe, czy we wtorek powrócą oni do osłabiania swej waluty poprzez interwencje.
Zmiany na rynku światowym nie spowodowały przed południem wielkiej reakcji naszej waluty. Złoty rósł w siłę. Dolara można było kupić po 3,01 zł, o 2-3 grosze taniej niż w piątek. Staniało nieco euro, za które płacono niecałe 3,95 zł. Kurs franka był bardziej zmienny. Najpierw spadł do 2,98 zł, później nieznacznie przekroczył 3 zł, by po chwili znów zacząć odrabiać straty. Do końca dnia niewiele się zmieniło.
Podsumowanie
Na warszawskiej giełdzie do typowego obrazka z kilku minionych dni, charakteryzującego się niewielkimi zmianami wartości indeksów, dziś doszedł jeszcze spadek obrotów. O ile na ten element nie można było ostatnio narzekać, to poniedziałek przyniósł powrót do niemal wakacyjnej aktywności. Ożywienie, związane z wygasaniem poprzedniej serii kontraktów terminowych prysło wraz z ostatnią godziną piątkowej sesji. Teraz jesteśmy skazani na czekanie na kolejne impulsy, które najpewniej przyjdą zza oceanu.
Wszystkie opinie i prognozy przedstawione w niniejszym opracowaniu są jedynie wyrazem opinii autorów w dniu publikacji.
oprac. : Roman Przasnyski / Gold Finance