Najwięksi inwestorzy świata i ich grzechy
2010-11-15 09:40
Przeczytaj także: Nastroje globalnych inwestorów 2013
Nie są to z pewnością sprawy wielkiego kalibru, ale przywodzą wspomnienia tych najbardziej głośnych. I refleksję nad tym, jak działają najwięksi magowie rynków, co mogą, a czego nie i jak ich wypowiedzi wpływają na innych oraz jak się mają do tego, co rzeczywiście robią.Mobius podpadł w Turcji
W pierwszych dniach listopada turecki organ nadzoru nad tamtejszym rynkiem finansowym poinformował o wszczęciu postępowania, mającego na celu wyjaśnienie, czy Mark Mobius i jego fundusz Franklin Templeton, nie mają na sumieniu manipulowania kursami akcji. A poszło o wypowiedź guru, specjalizującego się od wielu lat w inwestowaniu na rynkach wschodzących, z 27 października 2010 roku. Wyraził w niej opinię, że jego zdaniem do końca roku może wystąpić korekta, sięgająca 15-20 proc. Tego dnia ISE100, indeks tureckiej giełdy stracił ponad 3 proc. Był to największy spadek od 25 maja, czyli od dołka spadkowej korekty, po której wskaźnik ruszył ostro w górę, docierając 22 października do rekordu wszechczasów. W tym czasie ISE100 wzrósł o 51 proc. Silne tąpnięcie, którego „autorstwo” przypisano Mobiusowi, nie miało dla tureckiego rynku poważniejszych konsekwencji. Wkrótce po nim indeks znów wrócił do wzrostów i po kilku dniach poprawił rekordowo wysokie notowania. Ale turecki nadzór postanowił sprawę zbadać.
Bliźniaczo podobną opinię wyraził on w odniesieniu do całego rynku akcji niemal równo rok temu. Mówił wtedy, nomen omen w stolicy Turcji, Istambule, że świat powinien spodziewać się nagłej i gwałtownej korekty, sięgającej nawet 20 proc. Korekta rzeczywiście była nagła i gwałtowna, przyszła jednak dopiero po dwóch miesiącach, w trakcie których indeksy zyskały po dobre 10 proc. A jej skala była o połowę mniejsza, niż sądził guru. Prognozowanie spadkowej korekty nie było wówczas dowodem fenomenalnej intuicji i przenikliwości. To właśnie w listopadzie ubiegłego roku finansowym światem wstrząsnęła wiadomość o kłopotach Dubai World. Mobius miał jednak rację w tym, że była to pierwsza jaskółka, zwiastująca podobne kłopoty w tak zwanych peryferyjnych krajach europejskich.
Mobius należy do grona dość często i chętnie wypowiadających się ludzi, którzy dysponują ogromnymi pieniędzmi. Wartość aktywów zarządzanych przez niego funduszy szacowana jest na gigantyczną kwotę prawie 40 mld dolarów. Jest więc oczywiste, że każde jego słowo i każda opinia, ma ogromne znaczenie dla wielu innych inwestorów i jest w stanie wpływać na ich decyzje. Jego opinie i wypowiedzi są na ogół bardzo konkretne i wyraziste. Często też, pytany przez dziennikarzy, ujawnia bez ogródek swoje inwestycyjne zamiary. Tak było na przykład pod koniec września 2008 roku. Stwierdził on wówczas, że szuka celów inwestycyjnych w Rosji, oceniając, że niedawna przecena stanowi doskonałą okazję do zakupów. Tę jego rekomendację trudno jednoznacznie ocenić. Szczególnie, w kontekście tego, że już wówczas jego fundusz Templeton Emergin Markets Fund miał 10 proc. aktywów w rosyjskich papierach, a dwa inne, Templeton Eastern Europe i Templeton BRIC, po około 20 proc.
oprac. : Roman Przasnyski / Open Finance