Jak oszczędzać gdy rosną stopy procentowe?

Przeczytaj także: Polacy wolą krótkoterminowe sposoby oszczędzania

Po wojnie depozytowej między instytucjami, której celem było przyciągnięcie jak największych oszczędności Polaków, nie ma już raczej śladu. Tu i ówdzie jakiś bank dumnie pochwali się nowym produktem oszczędnościowym (ostatnio np. 6- miesięczna lokata z dzienną kapitalizacją w Banku Pocztowym czy Konto Więcej Oszczędnościowe w BNP Paribas Fortis) lub podwyższy oprocentowanie depozytów (BGŻ lokat półrocznych o skromne 0,05 - 0,1 pkt proc., AIG depozytów 15-miesięcznych o 0,08-0,18 pkt proc., ING Bank Śląski 12-miesięcznej e-Lokaty i Lokaty Ekstra Premia o kolejno 0,75 pkt proc. i 0,5 pkt proc.) inna instytucja po cichu wprowadzi odwrotne zmiany w swoich ofertach (ostatni miesiąc to choćby zmniejszenie opłacalności ulokowania środków w lokaty w Alior Banku czy w Otwarte Konto Oszczędnościowe w ING). Generalnie – zdecydowanie „szału nie ma”. Świadczy to przede wszystkim o jednym – ogólnie banki są już „nasycone” depozytami, nie potrzebują „na gwałt” kapitału.

Nie należy oczekiwać olbrzymich zmian

Innym argumentem, którym można by poprzeć tezę, iż nie należy oczekiwać potężnych wzrostów oprocentowania produktów depozytowych, jest choćby sytuacja z 2007-2008 roku. Referencyjna stopa procentowa była podnoszona wtedy dosyć regularnie, natomiast oprocentowanie lokat wzrastało raczej symbolicznie, idąc w górę mniej więcej o 50 proc. mniej niż stopy ustalane przez RPP. Impulsem do zmasowanej ofensywy bardzo korzystnymi lokatami była raczej światowa finansowa zawierucha drugiej połowy 2008 roku. Skorelowanie wysokości stopy referencyjnej i oprocentowań depozytów jest oczywiście spore, niemniej nie należy poczytywać jej jako jedynego czynnika w których można by upatrywać szansy na wyższe zyski z ulokowania kapitału. Co więcej, raczej niechętnie banki w okamgnieniu reagują na decyzje Rady Polityki Pieniężnej.
Należy pamiętać, iż gospodarka jest tak rozbudowanym organizmem, i z jednej strony niezupełnie przewidywalnym, a z drugiej stworzonym z tak wielu relacji, wpływów, związków, iż stopy procentowe to czynnik ważny, ale nie jedyny decydujący o polityce depozytowej instytucji finansowych. Odpukać, ale gdy przyjdzie kryzys, bankom zacznie brakować kapitału, a z drugiej strony niechętnie będą sobie udzielać wzajemnie pożyczek – zwrócą się wtedy do klientów. Złoty mocno się osłabi, bilans depozytów do kredytów walutowych zostanie zachwiany - banki zwrócą się do klientów. A jak wiadomo, wtedy czeka nas kolejna „wojna depozytowa”, z której zwycięsko wyjdą oszczędności Polaków.

To wszystko dywagacje, bo póki co średnie oprocentowanie depozytów wykazuje tendencję spadkową. Po decyzji RPP trend ten może się odwrócić, nie należy jednak oczekiwać istotnego wzrostu rentowności depozytów.