Banki centralne toczą wojnę
2010-11-22 13:18
Przeczytaj także: Rynki wschodzące vs niekontrolowany napływ kapitału
Kilka dni temu o planach reaktywowania zawieszonego w maju ubiegłego roku 14 proc. podatku od zagranicznych inwestycji w obligacje, poinformowała Korea. Najwyraźniej posunięcie to ma związek z rozpoczętym w tym roku cyklem zacieśniania polityki pieniężnej. 15 listopada Korea po raz drugi w ciągu ostatnich kilku miesięcy podniosła stopy procentowe i obawia się nadmiernego napływu zagranicznego kapitału i powstania spekulacyjnej bańki. Indeks koreańskiej giełdy wzrósł od jesieni 2008 r. o prawie 120 proc. a won umocnił się w ciągu ostatnich dwóch lat o 29 proc. Zdaniem tamtejszych ekonomistów kryzys się skończył i czas na normalizację polityki pieniężnej.
Nie tylko Brazylia i Korea boją się spekulacyjnego wzrostu cen aktywów. W tym tygodniu Międzynarodowy Fundusz Walutowy ostrzegł, że zjawisko to gwałtownie narasta w Hong Kongu i grozi krachem oraz wejściem gospodarki w długotrwałą stagnację. Ceny nieruchomości są już wyższe, niż w szczycie hossy w 2007 r. A o tym, że spekulacyjny wzrost cen aktywów, napędzany w dużej mierze amerykańskim luzowaniem, nie jest specjalnością wyłącznie krajów rozwijających się z regionu Ameryki Południowej i Azji, świadczy przypadek Szwajcarii. Pod koniec października szef szwajcarskiego banku centralnego zwrócił uwagę na pojawiające się pierwsze sygnały ostrzegające przed powstawaniem bańki spekulacyjnej na rynku nieruchomości, w wyniku utrzymywania stóp procentowych na rekordowo niskim poziomie 0,25 proc. od 19 miesięcy. To mogłoby sugerować, że w Szwajcarii mogłoby wkrótce dojść do zacieśniania polityki pieniężnej. Jednak inne banki centralne wyraźnie nie chcą takich kroków podejmować lub odsuwają je w czasie. Boją się umocnienia się swoich walut.
Ale niektórzy nie mają wyjścia. Od czasu, gdy jesienią 2008 r. większość państw zgodnie walczyło z kryzysem obniżając stopy i deklarując współpracę wszystkich ze wszystkimi, sporo się zmieniło. Około 20 krajów przystąpiło do zacieśniania polityki pieniężnej. Już dwa lata temu zwracano uwagę, że rosnące ceny paliw i żywności najbardziej dokuczają krajom najbiedniejszym i dla nich koszty kryzysu mogą być i najbardziej dotkliwe i utrzymywać się przez bardzo długi czas. Dziś, w wyniku luzowania polityki pieniężnej, ceny wielu surowców, w tym rolno-spożywczych, wywindowane zostały do historycznych poziomów.
W Ameryce wciąż straszy deflacja, a reszta świata boi się coraz bardziej widocznej inflacji. Trudno nie zgodzić się z twierdzeniem, że polityka Fed wymusza interwencje, mające na celu ograniczenie umacniania się walut lub działania administracyjne, takie jak w Chinach, Brazylii, czy Korei.
Według Goldman Sachs, ilościowe luzowanie amerykańskie władze monetarne mogą prowadzić co najmniej do 2012 r. i przeznaczyć na nie łącznie 2 bln dolarów. Będzie to zależeć od postępów w zwalczaniu bezrobocia i podsycaniu inflacji. Wojna pozycyjna na wielu frontach może więc jeszcze trochę potrwać.
![Banki Centralne i ich panaceum na koronawirusa [© whitelook - Fotolia.com] Banki Centralne i ich panaceum na koronawirusa](https://s3.egospodarka.pl/grafika2/koronawirus/Banki-Centralne-i-ich-panaceum-na-koronawirusa-228128-150x100crop.jpg)
oprac. : Roman Przasnyski / Open Finance