Inflacja w Chinach głównym zmartwieniem
2011-01-22 14:44
Przeczytaj także: Problemy Portugalii bykom nie przeszkadzają
Azja i Ameryka Łacińska
Chiński PKB wzrósł w IV kw. 2010 r. o 9,8 proc., po wzroście w III kw. o 9,6 proc. i wobec oczekiwanych w IV kw. 9,4 proc. Inflacja w grudniu w kraju środka wyniosła 4,6 proc. Analitycy Citigroup Inc. i Credit Suisse Group prognozują, że w I połowie tego roku inflacja może wzrosnąć nawet do 6 proc. Shanghai Composite Index spadł w skali tygodnia o 2,4 proc. i wyniósł w piątek na zamknięciu 2.715 pkt. To blisko najniższego poziom tego wskaźnika od 30 września ubiegłego roku. Silna przecena na giełdzie to głównie wynik obaw o dalsze zacieśnianie polityki monetarnej w Chinach, bo dotychczas podejmowane działania nie przyniosły oczekiwanego skutku.
Do 457 milionów, czyli o 19 proc. w porównaniu z rokiem poprzednim wzrosła w 2010 roku liczba internautów w Chinach. Sekretarz stanu USA Hillary Clinton wytknęła Chinom przed wizytą ich prezydenta łamanie praw człowieka. Zapowiedziała, że USA nie przestaną zabierać głosu na ten temat. Podczas wizyty prezydenta Chin w USA prezydent Obama podkreślał, że Ameryka wita bez obaw wzrost potęgi Chin na arenie międzynarodowej. Jedna z amerykańskich gazet określiła spotkanie głów państw obu krajów jako spotkanie dwóch najsilniejszych ludzi świata, przy czym według autora chiński prezydent wydaje się mieć obecnie znacznie silniejszą pozycję.
Produkt krajowy brutto Chin wzrósł w 2010 roku o 10,3 procent, zaś inflacja wyniosła 3,3 proc. a w ostatnich dziesięciu latach wynosiła ona średnio ok. 1,6 proc. Dane wskazują też, że gospodarka chińska jest w niewielkim stopniu zależna od eksportu, bowiem 9,5 pkt. proc. chińskiego wzrostu wypracowały krajowe inwestycje i konsumpcja, zaś eksport tylko 0,8 pkt. proc. Inflacja jest jednym z głównych zmartwień chińskiego rządu. W grudniu wyniosła ona 4,6 proc., a w listopadzie 5,1 proc., powodując największy wzrost cen, głównie żywności, w ciągu dwóch ostatnich lat. Bank centralny nie może dopuścić, by sytuacja wymknęła się spod kontroli, a to nie pozostanie bez wpływu na indeksy giełdowe.
W środę Brazylijski bank centralny podniósł stopy procentowe. Podobnie w Indiach inwestorzy oczekują, że wkrótce zobaczymy podobny ruch banku centralnego. Oliwy do ognia dolewa największa w historii międzynarodowa emisja obligacji korporacyjnych Petroleo Brasileiro na kwotę ponad 6 miliardów dolarów. Spółka w związku z długoterminowym planem inwestycyjnym zamierza zwiększyć swoje zadłużenie w następnych pięciu latach do poziomu czterdziestu miliardów dolarów, zwiększając tym samym swoje zasoby gotówkowe do trzydziestu miliardów dolarów.
Jan Żuralski
Surowce
Tydzień stał pod znakiem spadków cen surowców. Najwięcej, bo ponad 3 proc., taniała miedź i ropa, natomiast złoto nie odbiegło zbytnio od średniej, notując spadek cen o ponad 2 proc. Ceny spadały głównie na skutek czwartkowych danych z Chin. Otóż informacje z Państwa Środka potwierdziły rozwojowy kierunek gospodarki, ale nadal niepokoi inflacja. To tylko utwierdziło inwestorów w przekonaniu, że zaostrzanie polityki monetarnej w tym kraju będzie kontynuowane, a kolejne podwyżki stóp procentowych wydają się kwestią czasu. Schładzanie gospodarki odbije się w przyszłości na popyt na surowce, stad największe spadki cen na najbardziej strategicznych gospodarczo surowcach, ropy i miedzi.
Ropa w piątkowe popołudnie notowana była po 89 dolarów. Cenom nie pomogły nawet pozytywne prognozy ze strony Międzynarodowej Agencji Energii, która uważa, że rok 2011 przyniesie wzrost popytu na ropę o 1,6 proc, po wzroście w 2010 roku o 3,2 procenta. Ponadto, zakończono łatanie rurociągu Trans Alaska (wzrost podaży), który ze względu na awarię podnosił wyceny w Nowym Jorku. Widać było, że inwestorzy poważnie traktują dane z Chin, gdyż ceny miedzi spadały nawet w środowisku obaw o spodziewany deficyt tego metalu w tym roku przy jednoczesnym spadku wartości dolara do głównych walut.
Prognozuje się, że niedobór surowca może wynieść 0,5-0,6 miliona ton i to pomimo ograniczonego popytu. Cenom miedzi pomagał słabnący dolar, jednak siła strachu była większa i miedź kończy tydzień na poziomie 9442 dolarów za tonę. Najgłębsza korekta notowań licząc od listopada 2010 roku odbywa się na złocie, które kosztuje 1340 dolarów za uncję. Obraz rynku psuje analiza techniczna, która wskazuje, że korekta może jeszcze trochę potrwać. Formacja odwróconej głowy z ramionami sugeruje spadki cen do poziomu silnego wsparcia wyznaczonego na poziomie 1315 dolarów za uncję.
Tomasz Ray-Ciemięga
Wszystkie opinie i prognozy przedstawione w niniejszym opracowaniu są jedynie wyrazem opinii autorów w dniu publikacji.
Przeczytaj także:
Komentarz giełdowy 23-27.01.12

1 2
oprac. : Xelion
Więcej na ten temat:
komentarz giełdowy, WIG20, giełdy światowe, obroty akcjami, prognozy giełdowe, komentarz walutowy, surowce, rynki wschodzące, polskie spółki, rynki światowe