Wysokie ceny surowców spowolnią wzrost gospodarczy?
2011-02-08 10:40
Notowania kontraktów terminowych na miedź w centach za funt © fot. mat. prasowe
Przeczytaj także: Surowce drożeją a inflacja ciągle niska
Zawrotne zwyżki cen wielu surowców rozpatruje się ostatnio zwykle z punktu widzenia zysków, jakie mogły i mogą przynieść inwestorom. Zachwyt nad zwyżkami cen bawełny o prawie 26 proc. od początku 2011 roku i o 154 proc. w ciągu ostatnich dwunastu miesięcy, ponad 90-proc. zwyżką notowań pszenicy od lutego ubiegłego roku, rekordowymi, przekraczającymi 10 tys. dolarów za tonę cenami miedzi, powoli ustępuje obawom o to, że drożejące surowce zaczną dusić dopiero co odżywającą globalną gospodarkę.Obawy te zdają się jak najbardziej uzasadnione. O ile od wczesnej wiosny 2009 roku, czyli apogeum globalnej bessy do połowy 2010 roku dynamicznie rosły jedynie notowania surowców przemysłowych, głównie ropy naftowej i miedzi, to od czerwca ubiegłego roku zaczęło się szaleństwo cen surowców rolnych. Wyjaśnienia tego zjawiska warunkami pogodowymi oraz zwiększającą się zamożnością społeczeństw, szczególnie w krajach azjatyckich, wydają się być dużym uproszczeniem oceny realnych przyczyn. Przez świat nie przetoczył się aż tak wielki kataklizm, by spowodował jednoczesny wzrost cen kawy, kakao, pszenicy, soi, ryżu, cukru, kukurydzy i bawełny, by wymienić tylko te najbardziej popularne. W każdym z tych przypadków zwyżki sięgają od 60 do 180 proc. w ciągu zaledwie 6-8 miesięcy. Jednocześnie ceny ropy naftowej i miedzi też nie próżnowały. Choć w ich przypadku dynamika wzrostu nie był już tak oszałamiająca, to jednak poziomy, jakie osiągały, przypominają czasy największego boomu gospodarczego.
Tymczasem globalna gospodarka tylko pozornie wygląda na kwitnącą. Według najnowszych szacunków Międzynarodowego Funduszu Walutowego w 2010 roku rozwijała się w tempie 5 proc., czyli najwyższym od 2007 roku. Trzeba jednak pamiętać, że spora część surowcowej hossy miała miejsce w 2009 roku, gdy tempo wzrostu gospodarczego było znacznie niższe. Prognozy na 2011 rok nie są już tak optymistyczne i zakładają zwyżkę o 4,4 proc. i 4,5 proc. w 2012 roku. JP Morgan jest o wiele bardziej wstrzemięźliwy, szacując ubiegłoroczny wzrost na 3,7 proc. i przewidując zwyżkę w 2011 roku na 3 proc. Spośród największych gospodarek świata jedynie Chiny mają ponadprzeciętną dynamikę. Ale i tam, a także w innych szybko rozwijających się krajach azjatyckich, mamy do czynienia z coraz bardziej energicznym studzeniem koniunktury. Zdaniem JP Morgan w Japonii wzrost sięgnie zaledwie 1,1 proc., w Stanach Zjednoczonych 2,6 proc. a w strefie euro 1,6 proc. Przy założeniu, że średnia cena ropy naftowej wyniesie 92 dolarów za baryłkę, a notowania metali wzrosną średnio o 10 proc.
fot. mat. prasowe
Notowania kontraktów terminowych na miedź w centach za funt
oprac. : Roman Przasnyski / Open Finance