Notowania ropy wskazywały indeksom kierunek
2011-02-25 10:42
W USA byki miały w czwartek drugą próbę odwrócenia kierunku indeksów po wtorkowym dużym spadku. Oczywiście, wszystkim kierowały notowania ropy. Dane makro były zdecydowanie w ich cieniu, ale to nie znaczy, że na nie nie spojrzymy. Były absolutnie niejednoznaczne.
Przeczytaj także: Libia nadal trzyma rynki akcji w garści
Niezłe były dane mówiące o ilości nowych wniosków o zasiłek dla bezrobotnych. Było ich 391 tys., a oczekiwano 400 tys. Spadła też średnia 4-tygodniowa. Gorsza była interpretacja bardzo zmiennych danych o zamówieniach na dobra trwałego użytku. Wzrosły tak jak oczekiwano o 2,7 proc., a dane grudniowe zweryfikowano z -2,3 proc. na -0,4 proc. Na pozór absolutnie fatalne były te najważniejsze dane – bez środków transportu. Spadły o 3,6 proc. Problem jednak w tym, że dane grudniowe zweryfikowano z 0,8 na 3,0 proc. Tak więc dane były słabe, ale nie tak słabe, jakby się to mogło wydawać.Bardzo słabe były za to dane z rynku nieruchomości. Raport o sprzedaży nowych domów pokazał, że w styczniu sprzedano ich o 12,6 procent mniej niż w grudniu. Oczekiwano spadku o 4,6 proc. Raport FHFA też był słabszy od oczekiwań. Indeks cen nieruchomości spadł o 0,3 proc. m/m (oczekiwano spadku o 0,2 proc.). Rynek nieruchomości zdecydowanie nie jest jednak obecnie w centrum uwagi.
Indeksy giełdowe najwyraźniej kierowały się tym, co działo się na rynku ropy. Osuwały się do godziny 20.00. Wtedy to ropa zaczęła gwałtownie tanieć (w końcówce sesji na tym rynku) na skutek realizacji zysków, co pozwoliło bykom na przeprowadzenie ataku. Być może ropie zaszkodziło też nagłośnienie rozmów Saudyjczyków z przedstawicielami UE (chodzi o uzupełnienie libijskich niedoborów). Poza tym, Międzynarodowa Agencja Energii (IEA) oświadczyła, że przygotowuje się do uwolnienia część zapasów paliw w celu uzupełnienie niedoborów.
NASDAQ zabarwił się na zielono, a S&P 500 prawie dotknął czwartkowego poziomu zakończenia sesji. Tak też się sesja zakończyła. Indeks S&P 500 nie przełamał dolnego ograniczenia kanału trendu i byki nadal są w grze. Jeśli nic dramatycznego się w piątek nie wydarzy, to indeksy wzrosną.
GPW rozpoczęła czwartkową sesję około jednoprocentowym spadkiem WIG20. Był to zarówno skutek podciągnięcia indeksów w końcówce sesji środowej, jak i słabych nastrojów na innych parkietach. Jednak praktycznie od początku byki spokojnie odrabiały straty. Przed południem spadek był nieco większy od półprocentowego. Od tego momentu rozpoczął się marazm połączony z bardzo delikatnym osuwaniem się indeksów.
Marazmu nie przerwała nawet publikacja pierwszej partii danych w USA. Lekko odbijający indeks po prostu wrócił do poprzedniego obszaru stabilizacji. Potem rozpoczęło się polowanie na odbicie w USA. WIG20 ruszył na północ. Nic z tego nie wyszło, a fixing pogorszył sytuację i zakończyliśmy dzień spadkiem o 0,74 proc. Nie ma to jednak najmniejszego znaczenia – trend boczny i dzisiaj zostanie zachowany.
Wszystkie opinie i prognozy przedstawione w niniejszym opracowaniu są jedynie wyrazem opinii autorów w dniu publikacji.
Przeczytaj także:
Warszawska giełda mocno zareagowała na sankcje
oprac. : Piotr Kuczyński / Xelion
Więcej na ten temat:
komentarz giełdowy, WIG20, giełdy światowe, obroty akcjami, prognozy giełdowe, komentarz walutowy, surowce