Rynek walutowy 22.04-29.04.2011
2011-04-29 20:02
Wyłączenie w poniedziałek z powodu święta większości europejskich banków spowodowało, że tego dnia ruch na głównej parze walutowej był niewielki, a wartość kursu oscylowała wokół poziomu 1,46.
Przeczytaj także: Rynek walutowy 08.04-15.04.2011
Więcej zmian na rynku przyniósł dopiero następny dzień. Wtedy to bowiem eurodolar za sprawą dobrych wyników aukcji hiszpańskich bonów skarbowych, które cieszyły się dużym zainteresowaniem zaczął odrabiać straty jakie poniósł w sesji azjatyckiej z powodu rosnących obaw o poziom inflacji konsumenckiej w Chinach. Wzrost pary EUR/USD zatrzymany został dopiero po publikacji danych na temat poziomu deficytu budżetowego Grecji. Wynik sięgnął poziomu 10,5% PKB i choć był niższy niż w poprzednim roku, to nie wywołał optymizmu. Wręcz przeciwnie nastrój na głównej parze lekko się pogorszył ze względu na to, że rząd z Aten jeszcze na początku roku obiecywał poziom 9,4% PKB. Po tej informacji w dalszej części dnia kurs konsolidował się w okolicy poziomu 1,4650. Na ponowny ruch ku górze byki zdecydowały się dopiero pod koniec sesji za oceanem. Mocny zielony kolor na amerykańskich parkietach poprawił nastroje i kurs eurodolara wzrósł do wartości 1,47. Udział w tym miały też oczekiwania inwestorów na zbliżającą się decyzję FOMC ws. stóp procentowych.Komunikat ważniejszy do decyzji
Środowe notowanie eurodolara po początkowym lekkim spadku z uwagi na obniżenie perspektywy ratingu Japonii skonsolidowało się pomiędzy poziomami 1,4650, a 1,47. Takie zachowanie inwestorów związane było z oczekiwaniami na popołudniową decyzję Federalnego Komitetu Otwartego Rynku ws. poziomu stóp procentowych oraz przede wszystkim z pierwszą w historii konferencją prasową szefa FED. Sprawiło to, że rynek nie reagował na publikowane tego dnia dane makroekonomiczne m.in. o zamówieniach na dobra trwałego użytku, które wyniosły 1,5% m/m, czyli o 0,3% mniej niż szacowano. W miarę zbliżania się do momentu decyzji kurs pary EUR/USD zaczął powoli rosnąć. FOMC zgodnie z oczekiwaniami rynkowymi pozostawił stopy na poziomie 0,0% - 0,25%, jednak jak to miało miejsce w ostatnim czasie większą uwagę inwestorów przykuły późniejsza wypowiedź Bena Bernanke. Stwierdził on, że w długim terminie obecna polityka pieniężna jest odpowiednia. Według FED widać poprawę w gospodarce, lecz nie jest ona wystarczająca by móc rozpocząć zwiększanie kosztu pieniądza. Poza tym program ilościowego łagodzenia ma zostać dokończony zgodnie z planem, jednak nie będzie to oznaczać końca pompowania pustego pieniądza w gospodarkę. Rezerwa Federalna bowiem pozyskane środki m.in. z zapadłych instrumentów będzie dalej reinwestować na rynku i dopiero zakończenie tych działań będzie traktowane jako krok ku zacieśnianiu ultra luźnej polityki monetarnej. Oznacza to nie tylko, że nie wiadomo kiedy to nastąpi, lecz również odsuwa w czasie decyzje o podwyżce stóp procentowych. To wszystko spowodowało, że amerykańska waluta mocno traciła na wartości względem euro, aż do poziomu 1,4881. Rajd na północ w wykonaniu głównej pary został wyhamowany dopiero w czwartek. Przedpołudnie kształtowało się spokojnie, lecz w miarę zbliżania się do publikacji danych z amerykańskiej gospodarki kurs zaczął obniżać się do wartości 1,48. Część inwestorów zdecydowała się bowiem na realizację części zysków z uwagi na długi weekend i ograniczoną płynnością wynikającą z nieobecności londyńskich banków w piątek i w poniedziałek. Spadki w większości zostały odrobione po kiepskich danych z USA. Liczba nowych wniosków o zasiłek wzrosła o 26 tys. do 429 tys., zaś dynamika PKB okazała się niższa o 0,2% od prognoz i wyniosła 1,8%. Dane te wpisały się dość mocno w ostatnie wystąpienie szefa FED dając poniekąd usprawiedliwienie na utrzymywania ultra luźnej polityki monetarnej.
Ostatni dzień bez Londynu
Początek piątkowych notowań przebiegał spokojnie z uwagi na brak udziału w handlu walutami angielskich banków. Notowania ożywiły się nieco dopiero po publikacji danych makroekonomicznych ze Strefy Euro, po których kurs eurodolara zaczął rosnąć. Umocnienie wspólnej waluty wynikło przede wszystkim z wyższego od szacunków wstępnego odczytu inflacji konsumenckiej, która wyniosła 2,8% r/r. Zwiększyło to oczekiwania rynków wobec kształtu przyszłej polityki monetarnej w Eurolandzie i ewentualnego rozpoczęcia cyklu jej zacieśniania. Ze względu na płytkość rynku ruch do góry nie był jednak zbyt silny i kurs dotarł w okolice poziomu 1,4870. Obniżył się jednak w miarę zbliżania się publikacji danych z USA. Indeks Chicago PMI wyniósł 67,6 pkt i był gorszy od oczekiwań, również indeks Uniwersytetu Michigan okazał się ciut gorszy od szacunków o 0,1 pkt i wyniósł 69,8 pkt. Pod koniec piątkowej sesji eurodolar kształtował się na poziomie z otwarcia notowań europejskich.
Złoty zależny od głównej pary
Podobnie jak na rynku eurodolara poniedziałek nie przyniósł dużych zmian na parach złotowych. Kurs USD/PLN oscylował między poziomami 2,70 a 2,71, zaś druga para walutowa z niewielkimi odchyleniami oscylowała w okolicy wartości 3,95. Dopiero wtorek wraz z powrotem na rynek banków polskich i europejskich zwiększył aktywność rodzimej waluty. Wraz z aprecjacją euro względem dolara również i złoty zyskiwał na wartość. Większą dynamikę widać było w stosunku do amerykańskiej waluty, która z racji niskich oczekiwań, co do możliwości pojawienia się sygnałów sugerujących zaostrzenie polityki monetarnej traciła na wartość wobec większości walut. Dodatkowe wsparcie dla złotego przyszło ze strony członka RPP Adama Glapińskiego, który pozytywnie wyraził się na temat decyzji Ministerstwa Finansów o wymianie środków unijnych na rynku. To wszystko pozwoliło złotemu zejść poniżej istotnych poziomów wsparcia 3,94 na EUR/PLN i 2,70 na USD/PLN.
Decyzja FED posłużyła dalszej aprecjacji
Dalsze umocnienie polskiej waluty nastąpiło po decyzji Federalnego Komitetu Otwartego Rynku. Coraz słabszy dolar pozwolił parze USD/PLN ustanowić w nocy ze środy na czwartek nowy tegoroczny dołek na 2,6395. W wolniejszym stopniu wartość swoją obniżała para EUR/PLN, a zwiększenie tempa nastąpiło po ogłoszeniu przez wiceministra finansów Dominika Radziwiłła, że ministerstwo już w tym kwartale podejmie się wymiany części środków z Unii na rynku. Większego wpływu na kształt sytuacji na parach złotowych nie miały dane z polskiej gospodarki na temat sprzedaży detalicznej i stopy bezrobocia. Podtrzymały one jednak dobry sentyment, który panował również i na eurodolarze. Jednak jego częściowa redukcja nastąpiła już od czwartkowego poranka. Niższe poziomy na głównej parze spowodowały wzrosty par złotowych. W dalszej części dnia realizacja zysków pogłębiała się, gdyż inwestorzy pokrywali część swoich długich pozycji z powodu wyłączenia z handlu w piątek i poniedziałek banków z Londynu. Doprowadził to do deprecjacji złotego i kurs USD/PLN osiągnął wartość 2,6665, a EUR/PLN 3,9535.
Piątkowy marazm
Końcówka tygodnia okazała się lepsza dla rodzimej waluty i mimo spłycenia rynku to wraz ze wzrostami na głównej parze pary złotowe obniżył swoje notowania. Pod koniec notowań w Europie za amerykańską walutę trzeba było zapłacić 2,6490 złotego, zaś 3,9325 za euro. Był to już drugi tydzień kiedy złoty zyskał na wartości, jednak tym razem dotarł do od dawna niewidzianych poziomów, szczególnie na parze USD/PLN.
Wszystkie opinie i prognozy przedstawione w niniejszym opracowaniu są jedynie wyrazem opinii autorów w dniu publikacji.
Przeczytaj także:
Rynek walutowy 25-29.03.19
oprac. : Michał Mąkosa / FMC Management
Więcej na ten temat:
komentarz walutowy, rynek walutowy, waluty, kursy walut, walutowy komentarz tygodniowy