Nakłady inwestycyjne a hossa na giełdzie
2011-08-05 12:38
Przeczytaj także: Możliwa spadkowa korekta na giełdzie
Obserwując obecne tendencje, można mieć nadzieję, że po okresie perturbacji na światowych rynkach finansowych i widocznym już spowolnieniu odradzającego się wzrostu gospodarczego, za kilka miesięcy możemy być świadkami rodzenia się stabilnego i opartego na zdrowych fundamentach wieloletniego trendu wzrostowego na giełdach.
Od drugiej połowy ubiegłego roku można bowiem obserwować powolną poprawę w inwestycjach. Dynamika nakładów inwestycyjnych była jednak bardzo słaba, sięgając 1,5-1,6 proc. aż do pierwszych miesięcy 2011 roku, gdy podskoczyła do 6 proc. Na razie można więc mówić jedynie o zahamowaniu negatywnej tendencji, trwającej od drugiego kwartału 2007 roku, czyli od czterech lat. Obecny skok można wiązać z przyspieszeniem inwestycji infrastrukturalnych. Ten czynnik będzie miał jednak prawdopodobnie jedynie krótkotrwały charakter. Większość prac związanych z Euro 2012 jest już na tyle zaawansowana, że trudno spodziewać się, by firmy znacząco zwiększały w związku z tym nakłady na środki trwałe. Oszczędności budżetowe nie będą zaś sprzyjać rozpoczynaniu nowych zadań na większą niż dotychczas skalę.
Inwestycjom nie sprzyjają też pozostałe czynniki, zarówno lokalne, jak i o charakterze zewnętrznym. Spowolnienie gospodarcze jest coraz bardziej widoczne niemal na całym świecie. Wskaźniki aktywności gospodarczej w Chinach, strefie euro i w Stanach Zjednoczonych od kilku miesięcy wykazują wyraźną tendencję spadkową i są o krok od przekroczenia bariery 50 punktów, która oddziela fazę wzrostu od rozpoczęcia cyklu kurczenia się gospodarki. Drastyczne programy oszczędnościowe, zmierzające równoważenia budżetów i zmniejszania zadłużenia będą coraz silniej dawały znać o sobie. O ulotnym charakterze ostatniego drgnięcia w inwestycjach świadczyć też mogą czerwcowe dane o spadku dynamiki produkcji przemysłowej do 2 proc. oraz ciągle bardzo niski, wynoszący 74 proc., wskaźnik wykorzystania mocy produkcyjnych w firmach. W okresie ożywienia gospodarczego jego wartość sięga 84-85 proc. Przemysł ma więc spore rezerwy do wykorzystania bez konieczności zwiększania nakładów na środki trwałe.
Jak uczy doświadczenie lat 2002-2007, stabilny wzrost i w gospodarce i na giełdzie nie eksploduje, lecz rodzi się powoli i stopniowo. Choć nie przynosi szybkich i spektakularnych sukcesów, jest zwykle zjawiskiem o wiele bardziej trwałym niż błyskotliwe boomy i hossy.
Przeczytaj także:
Spadki na giełdzie wróżą bessę
![Spadki na giełdzie wróżą bessę Spadki na giełdzie wróżą bessę](https://s3.egospodarka.pl/grafika2/GPW/Spadki-na-gieldzie-wroza-besse-74437-150x100crop.jpg)
1 2
oprac. : Roman Przasnyski / Open Finance
Więcej na ten temat:
GPW, rynek akcji GPW, hossa, bessa, notowania giełdowe, inwestycje, nakłady inwestycyjne