Rynek pracy USA - zasiłki rozczarowały
2011-08-25 18:48
© fot. mat. prasowe
Przeczytaj także: Strefa euro coraz mniej solidarna
Im wyższe oczekiwania, tym bardziej rozczarowani będą inwestorzy, jeśli trzecia runda rozluźniania polityki banku centralnego nie dojdzie do skutku. Dla rynków akcji może to oznaczać pogłębienie spadków z początku miesiąca. Z jednej strony rynek obligacji całkiem wysoko wyceniania prawdopodobieństwo uruchomienia programu QE3 - według wiadomości agencji Bloomberg z początku tygodnia rekordowo niskie rentowności amerykańskich papierów skarbowych sugerują, że Fed może przeznaczyć na ten cel ponad 500 mld USD. Z drugiej strony, porównanie bieżących realiów makroekonomicznych z warunkami sprzed roku, kiedy to Ben Bernanke, również na konferencji w Jackson Hole, ogłaszał drugą rundę interwencji, pokazuje, że obecnie jesteśmy w zupełnie innym świecie.Wpuszczenie dodatkowego pół biliona dolarów system bankowy naturalnie byłoby inflacjogennym posunięciem. Amerykanie płacą dziś za paliwo o jedną trzecią więcej niż rok temu, ceny surowców, mimo niedawnej paniki na giełdach, utrzymują się na wysokich poziomach, a inflacja konsumencka nawet po wyłączeniu cen żywności i energii jest na dwukrotnie wyższym poziomie niż w sierpniu 2010 r. Jeden z zarządzający amerykańskim funduszem inwestycyjnym słusznie zauważył, że najwyższy czas, by politycy przestali zachowywać się jak pies Pawłowa odpowiadający na grymasy Wall Street i skoncentrowali się zmniejszaniu zadłużenia, bezrobocia i stwarzaniu warunków umożliwiających trwały wzrost gospodarczy (swoją drogą motyw przewodni jutrzejszej konferencji to “Osiągnięcie maksymalnego wzrostu gospodarczego w długim terminie”). Znacznie bardziej prawdopodobne od wyciągnięcia przez Fed następnej bazuki siejącej więcej spustoszenia niż pozytywnych efektów, wydaje się nakreślenie przez Bernanke kilku scenariuszy i próba przekonania rynków, że bank centralny wciąż dysponuje instrumentami na różne okoliczności (np. zmiana struktury portfela obligacji w kierunku większego udziału papierów długoterminowych).
W czwartek europejskie indeksy nie podążyły kierunkiem ich odpowiedników z Azji - przeważali inwestorzy realizujący zyski. WIG20, CAC40 czy FT-SE spadał tuż przed zakończeniem sesji o ok. 1 proc., a niemiecki DAX tracił na wartości ponad 2 proc. Za oceanem pierwsze kwadranse handlu na Wall Street również przyniosły wyprzedaż akcji, ale warto zwrócić uwagę na fakt, że spółki reprezentujące defensywne sektory (infrastruktura komunalna, służba zdrowia) spadały ponad dwukrotnie mocniej niż reszta walorów, a najlepiej zachowywały się omijane przez inwestorów szerokim łukiem od dłuższego czasu banki.
fot. mat. prasowe
To głównie dlatego, że Warren Buffett zamierza kupić akcje Bank of America za blisko 5 mld USD, a jak pamiętamy, podobne posunięcie po panice z 2008 r. pozwoliło zarobić inwestorowi fortunę na papierach Goldman Sachs. Zmiana liderów trendu na spółki z agresywniejszych sektorów może oznaczać udeptywanie lokalnego dna, ale z takimi wnioskami zdecydowanie warto się wstrzymać przynajmniej do początku przyszłego tygodnia, kiedy przekonamy się, jak giełdy odebrały ewentualne wyciągnięcie przez Fed kolejnego królika z kapelusza.
fot. mat. prasowe
Wszystkie opinie i prognozy przedstawione w niniejszym opracowaniu są jedynie wyrazem opinii autorów w dniu publikacji.
oprac. : Łukasz Wróbel / Noble Securities