Inwestowanie w złoto z ryzykiem lub bez
2011-10-29 00:20
Przeczytaj także: Inwestowanie w złoto. Tych błędów unikaj
Na GPW nie ma ETF-ów, ale są tzw. certyfikaty strukturyzowane. Ich emitentem jest Raiffeisen Centrobank. Bardzo proste w obsłudze, odzwierciedlające zmiany ceny złota w stosunku 1:1. Są względnie łatwo dostępne, bo emitent ma obowiązek ich kwotowania, czyli zapewniania zarówno popytu jak i podaży, a dodatkowo ich cena równa się mniej więcej jednej dziesiątej ceny uncji złota, więc obecnie wystarczy już nieco ponad 500 zł, aby w nie zainwestować. Jedynym kosztem na jaki musi nastawić się inwestor jest zwykła prowizja maklerska, taka jak w przypadku obrotu akcjami, czyli zazwyczaj w okolicach 0,4-0,5 proc. od wartości transakcji.
Pewną konkurencją dla certyfikatów Raiffeisena na warszawskiej GPW są certyfikaty inwestycyjne Investor Gold Funduszu Inwestycyjnego Zamkniętego (FIZ). Jak można przeczytać na stronie Investors TFI, podstawową część portfela stanowią wystandaryzowane instrumenty pochodne, których cena zależy bezpośrednio lub pośrednio od ceny rynkowej złota (min. 40-proc. stała ekspozycja), a także srebra, platyny i palladu. Dodatkowo fundusz może lokować środki w akcje spółek, które działają w branży poszukiwania, rozwoju i eksploatacji złóż metali szlachetnych oraz złóż polimetalicznych, w których złoto, srebro, platyna i pallad stanowią istotną część. W związku ze strukturą portfela, w przeciwieństwie do certyfikatów strukturyzowanych Raiffeisena, certyfikaty Investor Gold nie odwzorowują wiernie zmian ceny złota i w pewnych okolicznościach ich wycena może nawet poruszać się w przeciwnym kierunku. Poza tym, jak wszystkie fundusze inwestycyjne, nie są one wolne od opłat. Stałe wynagrodzenie za zarządzania wynosi 3 proc. w skali roku, ale jeśli zysk w skali roku przekracza 20 proc., TFI wypłaca sobie dodatkową premię w postaci jednej piątej jego wysokości. Kupując certyfikaty w ramach oferty publicznej (fundusz przeprowadza je stosunkowo często) trzeba nastawić się na prowizję w wysokości do 4 proc. wartości składanego zlecenia przy zapisie na nie więcej niż 100 certyfikatów. Można je też oczywiście kupić w obrocie wtórnym na GPW płacąc zwykłą prowizję maklerską, ale trzeba pamiętać, że cena kupna może odbiegać od ostatniej wyceny wartości aktywów netto przypadających na jeden certyfikat, która jest dokonywana na koniec każdego miesiąca.
fot. mat. prasowe
Stopy zwrotu „złotych” funduszy inwestycyjnych i zmiany notowań cen samego kruszcu
W ofercie krajowych instytucji dostępne są jeszcze dwa fundusze inwestycyjne otwarte z „gold” w nazwie: Investor Gold Otwarty (do niedawna DWS Gold) i Superfund Goldfuture. Pierwszy z nich jest tzw. funduszem funduszy i inwestuje w jednostki uczestnictwa niemieckich funduszy z rodziny DWS. Maksymalna opłata manipulacyjna przy zakupie jednostek uczestnictwa to 5 proc., a wynagrodzenie za zarządzanie w skali roku to koszt rzędu 4 proc. Z kolei Superfund Goldfuture, podobnie jak Investor Gold FIZ, głównie inwestuje w instrumenty pochodne, które umożliwiają zarabianie zarówno na wzrostach jak i na spadkach. Maksymalna prowizja przy zakupie jednostek to 4,5 proc., zaś opłata za zarządzanie wynosi 1,5 proc.
Nie można nie wspomnieć o szeroko rozumianych produktach strukturyzowanych, oferowanych przez szereg banków. Jako że temat złota jest ostatnio gorący, również tu przybywa produktów, które umożliwiają klientom zarabianie na wzroście kursu tego szlachetnego kruszcu. Ich zaletą jest ochrona kapitału, jaką zwykle oferują. Przykładem może być oferowana w tych dniach przez PKO BP dwuletnia struktura, z pełną, czyli 100-proc. ochroną kapitału. Zapewnia ona pełen udział we wzroście ceny złota powyżej wartości początkowej, która będzie ustalona 22 listopada br., na podstawie notowań z londyńskiej giełdy metali. Ustanowiona zostanie jednak bariera (na poziomie z przedziału 150-180 proc. wartości początkowej), której osiągnięcie lub przekroczenie będzie oznaczało, że zysk na koniec dwuletniego okresu wyniesie tylko 10 proc. Jeśli jednak na koniec cena złota spadnie poniżej wartości początkowej, inwestor otrzyma zwrot zainwestowanego kapitału, czyli nie zarobi nic, a nawet – po uwzględnieniu inflacji – straci, lecz mniej niż na bezpośredniej inwestycji w złoto.
Inwestor, w którym drzemie wyjątkowo silna dusza hazardzisty, ma jeszcze do wyboru rynek forex. W ostatnim czasie różnego rodzaju platformy foreksowe stały się nawet względnie popularne. Przy stosunkowo niskich kosztach i niewielkim zaangażowaniu własnego kapitału można na nich inwestować w instrumenty pochodne oparte na wielu różnych aktywach, w tym między innymi również na złocie. Platformy te cechuje stosowanie wyjątkowo wysokich dźwigni finansowych, tak że inwestując 1000 zł zyski mogą być liczone jak od 100 tys. zł. Oznacza to jednak ni miej nie więcej, że niemal w jednej chwili można zarobić kilkaset procent albo stracić wszystko.
1 2
oprac. : Bernard Waszczyk / Open Finance