Ciernista droga do euro
2005-02-19 00:03
Przystąpienie do strefy euro - o czym wiele osób zapomina - nie może być kwestią podlegającą dyskusji. Na mocy traktatu po podpisaniu którego nasz kraj został członkiem Unii Europejskiej zobowiązaliśmy się bowiem wprowadzić europejską walutę. O tym "Kto poniesie koszty wprowadzenia euro" dyskutowano na zorganizowanej przez WGI debacie w hotelu Westin.
Przeczytaj także: Euro w Polsce: dyskusje wśród Polaków nie cichną, są za czy przeciw?
Przyjęcie przez Polskę euro będzie korzystne, ponieważ poprawi wiarygodność finansową państwa w oczach inwestorów zagranicznych. Stanowić będzie to zachętę dla inwestorów zagranicznych oraz obniży koszty działania na skalę mikro (zanik ryzyka kursowego czy obniżenie kosztów transakcyjnych). Do negatywnych zjawisk na drodze do wspólnej waluty zaliczyć należy problemy asymetryczne, związane z niedopasowaniem polityki monetarnej do potrzeb poszczególnych krajów strefy euro. Będzie to też częściowa utrata suwerenności państwowej. Jeśli inne kraje naszego regionu takie jak Słowacja czy kraje bałtyckie szybciej wprowadzą euro niż Polska, inwestorzy zagraniczni będą omijać nasz kraj i fiaskiem mogą skończyć się plany związane z przyciąganiem kapitału z krajów UE.Wprowadzenie euro w Polsce uzależnione jest od cyklu koniunkturalnego. Najlepiej wspólną walutę wprowadzić, kiedy koniunktura jest dobra. Biorąc pod uwagę obecny przebieg cyklu jesteśmy na szczycie, co może oznaczać, że lata 2008 – 2009 to najpóźniejszy moment na wprowadzenie euro. W latach 2010 – 2014 krajowa gospodarka może nie notować tak dobrych rezultatów jak obecnie i będzie to niekorzystny moment na wprowadzanie euro.
Kolejnym problemem jest sytuacja w finansach państwa, a w szczególności zdolność polityków do dokonania restrukturyzacji w finansach państwa. Restrukturyzacja ta powinna zostać ukierunkowana szczególnie na usztywnienie wydatków rządowych. Dokonując ich zmiany parlament powinien wyrazić pełną zgodę, a to najczęściej trudno uzyskać.
Problemy nie wiążą się tylko z finansami publicznymi, lecz też z polityką monetarną i stabilizacją kursu walutowego. Działania te byłyby niekorzystne dla inflacji, a tę trzeba zmniejszać i ustabilizować przed wejściem do mechanizmu ERM 2. Istnieją obawy, że inflacja będzie wzrastać, chociażby ze względu na pojawiającą się presję płacową, co może doprowadzić do spadku konkurencyjności gospodarczej Polski. Walka z inflacją staje się więc bardzo poważnym problemem i RPP nie powinna pochopnie i radykalne obniżać stóp procentowych, ponieważ istnieją wątpliwości czy stopa referencyjna na poziomie 6,5 proc. jest wystarczająca do utrzymania inflacji na stałym, niskim poziomie.
Polscy przedsiębiorcy nauczyli się dystansu do polityki. Uważają jednak, że dla dobra gospodarki trzeba wprowadzić euro. Problem polega tylko na tym, kto i kiedy miałby tego dokonać? Politycy zdecydują kiedy Polska wejdzie do strefy euro, decydując o obniżeniu wydatków rządowych. Kalendarz wyborczy też nie działa na korzyść sprawy. Oprócz wyborów parlamentarnych za kilka lat wybierany będzie prezes Narodowego Banku Polskiego. Zadziwiające jest to, że w narodowym planie rozwoju na lata 2007 – 2013 nie została wymieniona sprawa przystąpienia Polski do strefy euro. Czyżby nie był to ważny problem?
Na pytanie kto poniesie koszty wprowadzenia euro zdania były podzielone. Część opinii była jednoznaczna, że to właśnie politycy poniosą koszty wprowadzenia wspólnej waluty. Wiąże się to z wprowadzeniem polityki fiskalnej, która nie będzie dobra dla niektórych grup społecznych. Inne opinie głosiły, że koszty poniosą ci, którzy żyją z transferów socjalnych. Celem obniżenia deficytu budżetowego należy bowiem obniżyć właśnie wydatki związane z tym kosztami.
Przeczytaj także:
Dyrektorzy finansowi prawie gotowi na euro
oprac. : Richard Mbewe / WGI Dom Maklerski