Niedoceniane sposoby inwestowania na GPW
2012-04-17 12:23
Wartość obrotów jednostkami ETF na DAX i S&P500 (w mln zł) © fot. mat. prasowe
Przeczytaj także: Kolejne kontrakty terminowe na GPW
Spośród wielu różnorodnych instrumentów finansowych, dostępnych na warszawskim parkiecie, powodzeniem cieszą się nieliczne. Prym wiodą oczywiście akcje i kontrakty terminowe na WIG20. Giełda szczyci się dynamicznym rozwojem rynku pochodnych, ale poza futures na indeks największych spółek, obroty na nim są wciąż niewielkie. W przypadku pozostałych ograniczeniem jest ich „elitarny” charakter. Ze względu na wysoki stopień ich złożoności lub ryzyka, jakie ze sobą niosą, są one dostępne jedynie dla nielicznego grona uczestników. Z jednej strony są to najbardziej doświadczeni inwestorzy indywidualni, z drugiej zaś instytucje finansowe. Dla tych ostatnich barierą jest wciąż niska płynność obrotu na tym rynku.Giełda dba również o coraz większe zróżnicowanie instrumentów, dających dostęp do większej liczby rynków, jak i ofertę dla inwestorów o mniejszych umiejętnościach i doświadczeniu. Obie te cechy łączą w sobie wprowadzone pod koniec maja ubiegłego roku fundusze typu ETF (Exchange Traded Fund) na indeks giełdy niemieckiej DAX oraz nowojorski S&P500. Dzięki nim szerokie grono uczestników uzyskało możliwość prostego i taniego dostępu do głównych światowych rynków akcji. W połączeniu z innymi tego typu instrumentami, takimi jak choćby ETF na indeks WIG20, można w bardzo nieskomplikowany sposób skonstruować zdywersyfikowany portfel, pozwalający wykorzystać koniunkturę w kilku segmentach globalnego rynku i możliwości rodzimego parkietu.
Jak cenne może to być narzędzie widać doskonale w ciągu ostatnich kilku miesięcy. W czasie, w którym na naszym rynku trudno było o zarobek, część indeksów na świecie dynamicznie rosła. Od sierpnia ubiegłego roku WIG20 tkwi trendzie bocznym, oscylując wokół 2300 punktów z rzadka oddalając się od tego poziomu o 100-200 punktów, czyli o 4,5-8,5 proc. Maksymalny zakres wahań w tym czasie wyniósł 350 punktów. Indeks przebył niemal cały ten dystans jedynie dwukrotnie: spadając od górnej do dolnej granicy we wrześniu 2011 roku, czyli tracąc 14 proc. i rosnąc w październiku o prawie 15 proc. Dla inwestorów o średnim i długim horyzoncie takie krótkotrwałe wahania nie mają żadnego znaczenia. Patrząc z ich punktu widzenia, w połowie kwietnia wartość WIG20 była niższa od tej sprzed ośmiu miesięcy o prawie 6 proc.
fot. mat. prasowe
Wartość obrotów jednostkami ETF na DAX i S&P500 (w mln zł)
W tym czasie DAX wzrósł o prawie 30 proc., a S&P500 zyskał niemal 25 proc. W pierwszych dniach kwietnia, zwyżki wynosiły odpowiednio 40 i 30 proc. Porównanie stóp zwrotu z naszego indeksu największych spółek i wskaźników zagranicznych doskonale ilustruje możliwości płynące z wykorzystywania ETF-ów. Niestety z tych możliwości korzystało niewielu inwestorów. Popularność tych papierów wciąż jest niewielka. Obroty utrzymują się na bardzo niskim poziomie, a liczba zawieranych transakcji świadczy o zainteresowaniu nimi przez bardzo wąskie grono inwestorów. Miesięczna wartość obrotów rzadko przekracza 500 tys. zł w przypadku ETF na amerykański indeks i 300 tys. zł w przypadku DAX-a. Pewnym utrudnieniem w stosowaniu tych instrumentów jest ryzyko związane z kursem walutowym. Choć za ETF na niemiecki indeks płacimy w złotych, to wpłacona przez nas kwota przeliczana jest na euro, czyli walutę właściwą dla tego wskaźnika. Odwrotna operacja dokonywana jest w przypadku sprzedaży jednostek funduszu. Oznacza to, że umocnienie naszej waluty w trakcie trwania inwestycji zmniejsza nasz zysk, zaś jej osłabienie potęguje jej efekty. Analogicznie dzieje się w przypadku inwestycji w ETF na S&P500, z tym, że tu zastosowanie ma kurs dolara do złotego.
oprac. : Roman Przasnyski / Open Finance
Przeczytaj także
Skomentuj artykuł Opcja dostępna dla zalogowanych użytkowników - ZALOGUJ SIĘ / ZAREJESTRUJ SIĘ
Komentarze (0)