Czy inwestycje alternatywne podbiją Polskę?

Przeczytaj także: Inwestycje alternatywne dobre w kryzysie

Mimo to wciąż wiele osób ma problem z podaniem cech alternatywnych form inwestowania i aktywów, jakie można włączyć do tego grona. Chcąc się dowiedzieć, co Polacy wiedzą na ten temat, postanowiliśmy zapytać o zdanie użytkowników portalu finansowego Bankier.pl. Jakie otrzymaliśmy odpowiedzi? Respondenci poproszeni o wskazanie cech charakterystycznych dla alternatyw na pierwszym miejscu wskazali inwestowanie w fizyczne obiekty. Tak uważa 61 proc. ankietowanych. Na drugim miejscu wskazano szansę na wysoką stopę zwrotu (59 proc.), a na trzecim — bezpieczeństwo (35 proc.). Ostatnie dwa czynniki są również dla użytkowników portalu najważniejsze przy podejmowaniu decyzji inwestycyjnych. Jednocześnie 45 proc. uważa, że inwestowanie w fizyczne obiekty jest korzystniejsze od inwestowania w instrumenty finansowe. Przeciwnego zdania jest zaledwie 32 proc. respondentów.

Dziwić może w związku z tym niski udział alternatyw w portfelach inwestycyjnych. Użytkownicy portalu deklarują, że większość ich portfela inwestycyjnego tworzą akcje i obligacje. Jednak sytuacja ta może się zmienić w najbliższym czasie, ponieważ świadomość na temat mocnych stron inwestycji alternatywnych przekłada się na plany inwestorów. Aż 57 proc. z nich planuje ulokowanie swoich środków w tym rodzaju aktywów. Ciekawe odpowiedzi uzyskano również na pytanie: „Jaką część swoich środków mógłbyś przeznaczyć na inwestycje alternatywne?”— 45 proc. respondentów odpowiedziało, że do 20 proc., a przedział między 20-40 proc. środków wskazało z kolei 31 proc. badanych osób.

Komentarze:

W inwestycjach alternatywnych chodzi o powrót do prostych reguł. Kupujemy realny, fizyczny towar, który zyskuje na wartości, bo inni też chcą go mieć. Nie po to, żeby po minucie sprzedać z zyskiem, ale po to, by wypić (wino), powiesić na ścianie (sztuka) czy zbudować dom (ziemia). Z oczywistych względów podaż obiektów, w której inwestujemy, jest ograniczona (czasem mogą to być nawet pojedyncze egzemplarze). Wzrost cen jest więc fundamentalnie uzasadniony. I wreszcie coś, co brzmi jak banał, ale nim nie jest: jeśli chcemy kupić butelkę wina czy obraz, musimy zapłacić dokładnie tyle, ile ten obiekt kosztuje.