Zyskowne fundusze obligacji skarbowych
2012-08-13 11:24
Zyski z obligacji © wrangler - Fotolia.com
Przeczytaj także: Obligacje dziesięcioletnie lepsze niż fundusze obligacji
fot. wrangler - Fotolia.com
Zyski z obligacji
Spadająca rentowność papierów dłużnych oznacza wzrost ich cen, na którym – poza profitami z tytułu wypłacanych odsetek – korzystają ich właściciele. O skali tych korzyści mogą świadczyć wyniki funduszy polskich obligacji skarbowych. W ostatnich dwunastu miesiącach (licząc do końca lipca) ta kategoria funduszy może się pochwalić średnim zyskiem w wysokości 7,2 proc. Tylko w tym roku, czyli po siedmiu miesiącach, średnia wynosi już 5,5 proc., więcej niż w całym ubiegłym roku. Szczególnie owocne dla posiadaczy jednostek tych funduszy były czerwiec i lipiec, gdy średni wzrost ich wartości wyniósł odpowiednio 1 proc. i 1,3 proc. Takie miesiące w tej kategorii funduszy zdarzają się naprawdę rzadko.
Za wzrostem cen obligacji kryją się w zasadzie niemal wyłącznie inwestorzy zagraniczni. Ze względu na skalę generowanego popytu stali się oni nawet główną siłą na krajowym rynku długu, skupiając w swoich rękach jedną trzecią jego wartości. To, co ich do nas przyciąga, to przede wszystkim relatywnie atrakcyjne oprocentowanie. Papiery włoskie czy hiszpańskie oprocentowane są może i wyżej, ale taka inwestycja wiąże się z większym ryzykiem. Tam gdzie jest ono mniejsze, czyli np. w Niemczech, Szwajcarii czy USA, odsetki są z kolei bardzo skromne.
Tak wysokie zaangażowanie inwestorów zagranicznych na krajowym rynku długu z jednej strony może cieszyć, bo dzięki temu zmniejsza się koszt obsługi zadłużenia zagranicznego, na czym korzysta budżet. Już teraz zapotrzebowanie pożyczkowe na ten rok zostało sfinansowane przez Ministerstwo Finansów niemal w 100 proc. Konsekwencją wzmożonych zakupów obligacji przez podmioty zagraniczne jest też umocnienie złotego, co wpływa na zmniejszenie presji inflacyjnej. To z kolei jest dla Rady Polityki Pieniężnej dodatkowym argumentem za obniżka stóp procentowych. Mogłoby to poskutkować dalszym spadkiem rentowności oraz wzrostem i tak pokaźnym zysków funduszy obligacji.
Z drugiej strony można mieć uzasadnione obawy, że przynajmniej część napływających z zagranicy pieniędzy to kapitał czysto spekulacyjny. Tempo tego napływu jest istotnie spore. W ciągu pierwszych sześciu miesięcy br. wzrost zaangażowania inwestorów zagranicznych na krajowym rynku długu sięgnął blisko 21,5 mld zł, podczas gdy w przypadku krajowych instytucji było to jedynie 3,15 mld zł. Nawiasem mówiąc, banki czy fundusze emerytalne wręcz zmniejszyły swoje zaangażowanie.
Można by pomyśleć, że równie łatwo i szybko te pieniądze mogłyby z naszego rynku odpłynąć. Wnioskując po niewielkim zainteresowaniu ze strony krajowych instytucji, raczej nie można oczekiwać, że byłyby one w stanie odebrać całą ewentualną podaż, co mogłoby doprowadzić do relatywnie silnego spadku cen obligacji. Nie można jednak zakładać, że cały napływający teraz do Polski kapitał jest spekulacyjny. Trzeba raczej przyjąć, że większość to inwestorzy średnio- i długoterminowi. Sama skala napływu zagranicznego kapitału na polski rynek długu też nie powinna porażać, bo trzeba zauważyć, że w pierwszym półroczu 2011 roku ten przyrost był jeszcze większy – 26,8 mld zł. Podobnie zresztą jak i w roku 2010, kiedy sięgnął 24,1 mld zł.
fot. mat. prasowe
Rentowność polskich dziesięcioletnich obligacji skarbowych
oprac. : Bernard Waszczyk / Open Finance
Przeczytaj także
Skomentuj artykuł Opcja dostępna dla zalogowanych użytkowników - ZALOGUJ SIĘ / ZAREJESTRUJ SIĘ
Komentarze (0)