eGospodarka.pl
eGospodarka.pl poleca

eGospodarka.plFinanseArtykułyAnalizy i komentarzeW obawie przed spowolnieniem gospodarczym

W obawie przed spowolnieniem gospodarczym

2005-04-18 09:46

Na rynkach światowych zapowiedzi przed piątkowym handlem były fatalne. W czwartek po sesji prawdziwą bombą był kwartalny raport IBM. Wyniki kwartału były gorsze od prognoz, ale dla rynków najważniejsze było to, że zarząd poinformował, iż gospodarka wyraźnie zwalnia, zamówień jest mniej, a pod koniec marca trudno było znaleźć chętnych do zakupów. Potem przyszła pora na publikację danych makro, z których wyłonił się niezbyt optymistyczny obraz sytuacji.

Przeczytaj także: Dolar słabnie

Raport o cenach importu i eksportu w USA był niepokojący, jeśli skupiało się na liczbie głównej, ponieważ ceny importu wzrosły o 1,8 proc. (prognozowano 1,2 proc.). Inwestorzy patrzyli jednak przede wszystkim na import bez produktów ropopochodnych, a tam wzrost był niewielki (0,3 proc., poprzednio wzrosły o 0,2 proc.). Natomiast indeks NY Empire State pokazujący, jaki jest stan gospodarki w regionie Nowego Jorku spadł do dwuletniego minimum (3,1 pkt). Inwestorzy z reguły ten indeks lekceważą. Tym razem na początku też tak było, ponieważ zwracali uwagę na subindeks płaconych cen szukając śladów inflacji, a on wyraźnie spadł, potem jednak, po następnych danych i ten indeks nabrał znaczenia.

Dane o lutowych przepływach kapitałów do USA były zdecydowanie lepsze od prognoz (84,5 mld USD vs prognozowanych 65 mld). Tego zresztą można było się spodziewać i być może dlatego reakcja rynku była ospała. Dynamika produkcji przemysłowej i wykorzystaniu potencjału produkcyjnego wzrosły nieznacznie (zgodnie z prognozami), ale wykryto, że po raz pierwszy od września zeszłego roku produkcja w fabrykach spadła o 0,1 proc. Wzrost dynamiki produkcji wynika z produkcji kopalń i instytucji użytku publicznego takich jak np. elektrownie. To się inwestorom nie spodobało. Indeks nastroju Uniwersytetu Michigan w połowie kwietnia spadł bardziej niż oczekiwano.

W sumie ostrzeżenie IBM w połączeniu z bardzo słabymi danymi makro przeważyło nad danymi o przepływach kapitału, ponieważ inwestorzy zaczęli się już poważnie obawiać spowolnienia gospodarki. Dolar tracił (ale nie tak dużo jak powinien po tak złych danych), a rentowność obligacji spadała. Najbardziej musiało niepokoić to, że nawet pod koniec sesji nie pojawili się chętni do realizacji zysków z krótkich pozycji, co po spadku S&P 500 w ciągu 3 dni o 3,8 proc. wydawało się prawie pewne. Brak tej realizacji zysków nie ma jednak wyłącznie negatywnego wydźwięku. Może on świadczyć o tym, że chwilowo wyprzedali się wszyscy chcący sprzedać, czyli, że jest to (w krótkim okresie) finalny akt trwającego od 8. marca spadku. Potwierdzałby taką konkluzję bardzo duży wolumen i duże wyprzedanie techniczne rynku. Z tego wniosek, że na indeksie S&P 500, w krótkim okresie, możliwe jest odbicie w kierunku linii szyi podwójnego szczytu (lub formacji RGR, ponieważ i taką można wyrysować – zasięg spadku dla obu formacji jest taki sam: minimum do 1100 pkt).

W poniedziałek prawie danych makro nie ma, zostana opublikowane tylko dane o europejskiej inflacji, ale trudno oczekiwać, żeby rynki zareagował na nie. Zupełnie inaczej będzie we wtorek i w środę, kiedy zostaną opublikowane raporty o amerykańskiej inflacji PPI i CPI. Rynki będą pozbawione impulsów. Jednak nie rynki akcji, ponieważ raportów kwartalnych spółek będzie opublikowanych bardzo dużo. Przed sesją w USA publikują Bank of America, Eli Lilly i Philips Electronics, a po sesji Novellus i Texas Instruments. Te właśnie wyniki pokażą indeksom kierunek.

Na wszystkie rynki może mieć wynik posiedzenia ministrów finansów i szefów banków grupy G-7 (tym razem bez udziału Chin). Problem w tym, że komunikat po posiedzeniu jest bezbarwny. Nadal naciska się (może trochę mocniej) na Chiny, żeby uwolniły juana i nadal podtrzymuje się dobre opinie o gospodarce światowej. Wkradł się jednak jeden element, który może zostać skrzętnie wykorzystany przez światowy obóz niedźwiedzi. Mówi się o tym, że dostrzegalne są narastające problemy gospodarki światowej i trzeba podjąć „energiczne działania”, żeby je zwalczyć. Wiadomo, co inwestorzy z tego zrozumieją: G-7 potwierdza, że gospodarka światowa zwolni. Pojawiło się również dużo wypowiedzi (np. Nouta Wellinka, członka rady ECB), w których mówi się o możliwości redukcji prognoz wzrostu w UE z powodu wysokich cen ropy. Poza tym Jean-Claude Trichet, szef ECB odrzucił rekomendację MFW, który chciał, żeby bank obniżył stopy w celu wspomożenia wzrostu gospodarczego w Eurolandzie. Te wypowiedzi są dla euro niekorzystne, więc, mimo złych danych makro, dolar ma większą szansę na wzmocnienie.

Sytuacja na wykresach wygląda nadal bardzo interesująco. EUR/USD kręci się koło linii trzyletniego trendu, której przełamanie powinno zakończyć na dłużej trend na osłabienie dolara. Potwierdzeniem byłoby przełamanie w dół poziomu 1,2750 USD do euro. Powstałby wtedy podwójny szczyt z zakresem spadku przynajmniej do 1,19 USD. Opór jest 1,3040 USD.

Złoty zmienia schemat korelacji

W piątek w Sejmie odbyło się głosowanie w sprawie odwołanie ministra skarbu Jacka Sochy. Minister przetrwał. Opozycja mogła spokojnie doprowadzić do dymisji rządu, ponieważ zapowiadał to premier Belka w przypadku odwołania ministra. Nie zrobiła tego, co chyba jednoznacznie pokazuje, że niewielkie są szanse na samorozwiązanie Sejmu. Złoty miał szansę na wzmocnienie, ale tym razem można było dostrzec niepokojącą zmianę korelacji. Do niedawna wzmocnienie EUR/USD skutkowało wzmocnieniem złotego do obu walut – w piątek wzmocnienie euro wywołało niewielkie umocnienie złotego do dolara i bardzo wyraźne osłabienie do euro. Trzeba bacznie obserwować wzajemne relacje EUR/USD i złotego, ponieważ w przeszłości takie złamania korelacji też się zdarzały (nigdy jednak nie tak wyraźne), ale gdyby taki stan rzeczy się utrzymywał to jeszcze dobitniej sygnalizowałoby, że złoty będzie teraz tracił.

W piątek o 16.00 GUS poinformował, że wynagrodzenia wzrosły w marcu o 2,2 proc. r/r, a zatrudnienie wzrosło o 1,6 proc. r/r. Wzrost wynagrodzeń był co prawda wyższy od prognoz, ale i tak dużo niższy od inflacji. W niczym nie zmienia to perspektywy obniżki stóp już na kwietniowym posiedzeniu RPP. To powinno teoretycznie pomagać obligacjom i chwilowo złotemu, ale na razie trudno znaleźć taki ruch, co też jest sygnałem ostrzegawczym.

WGPW zachowywała się w piątek tak jakby nic się nie wydarzyło. Owszem, indeksy spadały, ale po pierwsze minimalnie, nieznacznie jedynie reagując na paniczne odruchy w Eurolandzie, a po drugie obrót był dramatycznie mały. Warto zauważyć, że średni, dzienny obrót w ostatnim tygodniu był o 10 proc. niższy niż w tygodniu żałoby narodowej. Wydaje się, że ten brak podaży wynikał z przeświadczenia o bliskim końcu przeceny w USA. W USA doszło jednak do panicznego spadku, co powinno nam zapewnić w poniedziałek negatywny początek, ale wcale nie jestem przekonany, że zamieni się to w dużą wyprzedaż. Jeśli rzeczywiście zarządzający czekają na odbicie w USA, żeby akcje wypchnąć to tym bardzie jpowinni na nie liczyć po piątkowej przecenie. Poza tym wyniki spółek amerykańskich, których będzie od dzisiaj bardzo dużo, też mogą różnie rynkami poruszyć. W tej sytuacji najbardziej rozsądne byłoby po prostu udawanie, że nic się nie dzieje i zachowanie całkowitego spokoju w oczekiwaniu na zwrot w USA. Problem jest tylko jeden – jeśli jakiś fundusz się wyłamie i zacznie ostro sprzedawać to reszta w stadnym odruchu pójdzie za nim.

Trzeba być dzisiaj bardzo czujnym, ponieważ nastroje na świecie są paniczne. Rano japoński Nikkei spadał 3,7 proc. To nie jest tylko wynik sesji w USA, ale również anty-japońskich protestów w kilku miastach chińskich – Chiny są największym partnerem handlowym Japonii.

EUR/PLN opuścił roczny kanał trendu i utworzył formację podwójnego dna, która często zmienia trend. Opuszczenie kanału trendu to sygnał, że nadeszła korekta całego rocznego ruchu. Opór jest na 4,1600 PLN. Przełamanie może dać osłabienie nawet do 4,40 PLN, a z olbrzymim prawdopodobieństwem przynajmniej do 4,28 PLN. Wsparcie jest na 4,03 PLN. Dolar pokonał roczną linię trendu i wybił się z prowzrostowej flagi, co może dać wzrost nawet do 3,500 PLN, a z olbrzymim prawdopodobieństwem przynajmniej do 3,35 PLN. Opór jest na 3,2550 PLN. Wsparcie jest na 3,1400 PLN.

oprac. : Piotr Kuczyński / WGI Dom Maklerski WGI Dom Maklerski

Odwrót od złotego

Eksperci egospodarka.pl

1 1 1

Wpisz nazwę miasta, dla którego chcesz znaleźć bank.

Wzory dokumentów

Bezpłatne wzory dokumentów i formularzy.
Wyszukaj i pobierz za darmo: