Po Amber Gold konieczna ocena ryzyka
2012-08-28 13:10
Przeczytaj także: Zarządzanie ryzykiem inwestycyjnym
Właśnie na przykładzie złota można mówić o największej chyba anomalii, która zdaje się nie potwierdzać naszej zasady o zysku i ryzyku. W każdym z dwunastu ostatnich lat roczna stopa zwrotu z inwestycji w złoto była dodatnia. W najgorszych latach wynosiła od 2,5 do 6,5 proc. W najlepszych sięgała 20-30 proc. Na tym rynku widać było tylko zysk i to bardzo wysoki i ani śladu ryzyka. Nic dziwnego więc, że większość parabanków i podobnych firm właśnie złoto uznało za najlepszy wabik na klientów.
Flexworld, firma działająca kilka lat temu na podobnych zasadach co Amber Gold, obiecywała, że pożyczki udzielane jej klientom będą się w szybkim tempie spłacały dzięki corocznej dywidendzie wynoszącej 60 proc. wartości kupionych przez nich „akcji” spółki. Tak wysoka dywidenda to ewenement, który musiał budzić podejrzenia. Ale za ubiegły rok notowana na naszej giełdzie Emperia wypłaciła dywidendę sięgającą 50 proc. wartości rynkowej jej akcji. I nie było w tym nic podejrzanego, a w historii tej jak najbardziej wiarygodnej spółki był to rzeczywiście ewenement, wynikający z jednorazowego wydarzenia.
Równie niełatwo jednoznacznie ocenić stosunek ryzyka i zysku w przypadku inwestycji w akcje. Oczywiście potrafi to każdy nieco bardziej doświadczony inwestor. Ale przecież giełda jest nie tylko dla doświadczonych, a nowicjuszy nie brakuje. „Każdy” wie, że spółki, których kurs rośnie o kilkaset procent, to typowe inwestycje spekulacyjne, charakteryzujące się bardzo wysokim ryzykiem straty. Nasz nowicjusz, obserwujący historyczne notowania, zaliczyłby do nich z pewnością akcje KGHM, które w 2009 roku zyskały 342 proc., a i wcześniej zdarzały się lata, gdy drożały po ponad 100 proc.
Zasada adekwatności zysku i ryzyka jest za to dość dobrze widoczna na rynku obligacji Catalyst, prowadzonym przez warszawską giełdę. Niestety ta „transparentność” naszej zasady nie uchroniła wielu, także profesjonalnych inwestorów, przed poważnymi stratami. Tu hierarchia zysku i ryzyka była czytelna. Najmniejsze zyski oferują obligacje skarbowe i komunalne, dalej papiery banków i na końcu korporacyjne. W tej ostatniej kategorii widać także spore zróżnicowanie w zależności od ryzyka. Oprocentowanie mieści się w przedziale od nieco ponad 6 proc. w przypadku takich firm jak PGNiG czy PKN Orlen, do 14-15 proc. w przypadku małych i mniej znanych spółek oraz deweloperów i firm budowlanych. W przypadku tych ostatnich, ryzyko, sygnalizowane przez wysokie oprocentowanie, w pełni dało o sobie znać. Głośne upadłości DSS i PBG to tylko jedne z wielu tego typu sytuacji, gdy premia za ryzyko, w postaci wysokiego oprocentowania, zamienia się w karę, czyli straty, i to znacznie przekraczające obiecaną premię. Podobnie było i jest w przypadku obligacji Grecji i pozostałych państw, mających kłopoty z zadłużeniem. Mimo ogromnego ryzyka, związanego z greckimi papierami, wciąż są na nie chętni. Teraz żądają już jednak adekwatnego wynagrodzenia za to ryzyko.
Te przykłady anomalii, niejednoznaczności ocen zjawisk mających miejsce na rynkach finansowych i wyjątków od reguł, pokazują doświadczonym inwestorom i obserwatorom finansowego świata, na jakie pułapki narażeni są ci mniej i bardzo mało doświadczeni. Uświadamia także, jak łatwo pułapki może na tych ostatnich zastawić nieuczciwa firma.
Przeczytaj także:
Zarządzanie wielkością pozycji
1 2
oprac. : Roman Przasnyski / Open Finance
Więcej na ten temat:
zarządzanie ryzykiem, ryzyko inwestycyjne, zarządzanie aktywami, dywersyfikacja portfela inwestycyjnego
Przeczytaj także
Skomentuj artykuł Opcja dostępna dla zalogowanych użytkowników - ZALOGUJ SIĘ / ZAREJESTRUJ SIĘ
Komentarze (0)