Psychologia inwestowania: pułapki
2012-11-28 00:20
Przeczytaj także: Emocje a decyzje inwestycyjne
Inwestorzy padają też ofiarą mechanizmu zwanego samoutrudnianiem. Polega on na przewidywaniu przyszłych niepowodzeń i szukaniu wymówki zanim one nastąpią. Jeszcze raz wszystko po to, by bronić swoją reputację jako wprawnego inwestora. Mówimy np. „w takich warunkach makroekonomicznych to nie może się udać, ale spróbuję” albo „nie miałem czasu wystarczająco dobrze przyjrzeć się tej spółce”.
„Zapłaciłem, to nie wyrzucę”
W naturze człowieka leży dążenie do unikania strat. To instynkt silniejszy nawet niż dążenie do zysku.. W swojej istocie jesteśmy więc ostrożni. To dobra cecha. Jednak z drugiej strony w portfelu inwestycyjnym koncentrujemy się zwykle na papierach, które tracą, nie zauważając szans związanych z zyskiem gdzie indziej, który może być wyższy. Gorszą konsekwencją tej skłonności jest fakt potwierdzony przez badania: inwestorzy szybciej sprzedają akcje, których wartość rośnie (chcąc szybko zrealizować zysk), niż godzą się ze stratą, co sprawia, że przetrzymują udziały spółek skazanych na porażkę. Niechęć do pozbycia się taniejących akcji, nawet takich, w które inwestor już nie wierzy, jest bardzo częstą przyczyną pogłębiania się strat.
Kolejnym niebezpieczeństwem jest tzw. efekt kosztów utopionych. Najczęściej podawanym przykładem tego błędu jest dylemat związany z biletami do kina. Kupiliśmy je, ale przed samą projekcją czytamy w telefonie opinię cenionego recenzenta, który stwierdza, że to klapa i strata czasu. Chociaż racjonalne zachowanie nakazywałoby uniknąć straty czasu, decydujemy się obejrzeć film, „bo mamy bilety”. To jeszcze jeden powód, dla którego przetrzymujemy tracące na wartości akcje.
„Przecież to było oczywiste, że akcje Apple zdrożeją”
Innym niekorzystnym zjawiskiem jest efekt zakotwiczenia (anchoring). Oceniając świat, nasz mózg musi nawiązać do znanych informacji. Wyjeżdżając na wakacje do Włoch oceniamy cenę kawy porównując ją do tej z Polski. Podobnie z akcjami. Inwestorzy przywiązują się do pierwszego wrażenia o danej spółce. Cenę, za którą pierwszy raz kupiliśmy akcje, uznajemy za „odpowiednią”.
Z kolei efekt potwierdzenia najwyraźniej widać w codziennych dyskusjach, np. o polityce. Zwolennik jednej partii dostrzega tylko wydarzenia, które potwierdzają jego poglądy. W inwestowaniu to uprzedzenie może przybrać dużo groźniejszą postać, bo zagrażającą naszym pieniądzom. Jeśli poszczęści się nam z akcjami danej firmy, wierzymy, że zarobimy na nich w przyszłości. W codziennych doniesieniach prasowych możliwe jest też, że będziemy doszukiwać się potwierdzenia naszych projekcji dotyczących całej branży, nawet jeśli obok nich pojawią się bardzo niepokojące informacje.
Efekt pewności wstecznej też utrudnia dobre inwestowanie. Polega on na postrzeganiu wydarzeń z przeszłości jako bardziej przewidywalnych niż w rzeczywistości. Jak to się dzieje? Patrząc wstecz i posiadając dużo więcej informacji o kolejnych zdarzeniach mamy wrażenie: „to przecież w 2001 roku było do przewidzenia, że akcje Google i Apple zdrożeją”.
oprac. : Aleksandra Baranowska-Skimina / eGospodarka.pl
Przeczytaj także
Skomentuj artykuł Opcja dostępna dla zalogowanych użytkowników - ZALOGUJ SIĘ / ZAREJESTRUJ SIĘ
Komentarze (0)