Kupować w RnS, czy czekać na MDM?
2012-12-11 10:10
Przeczytaj także: Korzystniejsze Mieszkanie dla Młodych czy Rodzina na Swoim?
Dopłata będzie mniejsza
Załóżmy jednak, że spełniamy wszystkie podstawowe wymagania obu programów dopłat, obowiązującego i planowanego, i drugorzędne znaczenie ma dla nas kwestia zdolności kredytowej czy zmniejszenia wkładu własnego. Liczy się natomiast kwota jaką zaoszczędzimy dzięki bezpośredniej dopłacie. W tym wypadku zdecydowanie korzystniej, w większości rozpatrywanych wariantów, wypada RnS – zauważa Krzysztof Jóźwiak z portalu RynekPierwotny.com.
Posłużmy się konkretnym przykładem. Bezdzietna rodzina chce kupić w Warszawie 50-metrowe mieszkanie za 289,5 tys. zł (maksymalna cena wg obowiązującego limitu). Korzystając ze wsparcia w ramach RnS, mogą liczyć na około 74,7 tyś dopłaty, natomiast w nowym programie ulga wyniesie jedynie 29 tyś zł. Gdy mamy dzieci sytuacja wygląda korzystniej. W przypadku rodziny z jednym dzieckiem państwo dopłaci 43,4 tys., zaś rodziny wielodzietne otrzymają wsparcie w wysokości ok. 59 tys. zł.
Nieszczęsne limity cenowe
Realny zysk z dopłaty w programie MDM, może dodatkowo ograniczyć metoda jej wyliczania. Rząd nie chce bowiem zrezygnować z obowiązujących limitów cenowych mieszkań. Dopłata państwa do kredytu w ramach MDM nie będzie dotyczyła ceny ofertowej czy transakcyjnej zakupu, ale wartości odtworzeniowej mkw. mieszkania pomnożonej przez liczbę mkw. lokalu lub liczbę 50, jeśli powierzchnia użytkowa znajdzie się w przedziale 50-75 mkw. - Różnica pomiędzy kosztem odtworzeniowym mkw. mieszkania, a jego ceną ofertową może dochodzić nawet do 30 – 40 procent. Im ta różnica większa, tym odsetek udziału państwa w finansowaniu zakupu pierwszego lokum na zasadach MDM będzie mniejszy – zauważa Jarosław Jędrzyński, analityk rynku nieruchomości portalu RynekPierwotny.com.
Ograniczenia tego typu, w połączeniu ze stosunkowo niewielką dopłatą bezpośrednią (można się spodziewać, że przy dramatycznie niskim współczynniku dzietności w Polsce, poziom 15 proc. będzie przekraczany bardzo rzadko) spowodują, że realne wsparcie zaoferowane nam przez państwo będzie mniejsze niż w RnS. Jedynie w ujęciu całościowym, czyli uwzględniając wieloletnią perspektywę spłaty zadłużenia (mniejszego niż w RnS), możemy zyskać więcej niż jest to obecnie. Klienci rzadko jednak taką perspektywę traktują priorytetowo – zwykle bardziej liczy się oszczędność uzyskana dzięki bezpośrednim dopłatom lub zniżkom oraz wysokość raty kredytu czyli comiesięczne obciążenie domowego budżetu.
W RnS niższe pierwsze raty
Zaciągając kredyt dążymy do minimalizacji obciążenia ratami. Ponieważ MDM umożliwi nam zmniejszenie kwoty pożyczki, comiesięczne opłaty będą niższe niż w standardowym kredycie hipotecznym. Wydaje się jednak, że RnS oferuje system znacznie bardziej przyjazny kredytobiorcy. Wróćmy raz jeszcze do opisanego powyżej przykładu. Jeśli skorzystamy z programu „Mieszkanie dla Młodych”, wysokość kredytu, który będziemy musieli zaciągnąć, zmniejszy się z 289 tyś do około 260,5 tyś zł. Przy oprocentowaniu 6,72 i spłacie rozłożonej na 30 lat, co miesiąc nasz budżet pomniejszy się o 1684 zł. Tymczasem w RnS, przez pierwsze osiem lat, raty kształtowałyby się na poziomie 1100 – 1200 zł. Potem znacząco wzrosną, ale w stosunku do MDM, dopłacimy niewiele więcej – podkreśla Krzysztof Jóźwiak z portalu RynekPierwotny.com.
oprac. : eGospodarka.pl
Przeczytaj także
Skomentuj artykuł Opcja dostępna dla zalogowanych użytkowników - ZALOGUJ SIĘ / ZAREJESTRUJ SIĘ
Komentarze (0)