Inwestorzy czekają na dane makroekonomiczne
2005-06-14 10:08
Przeczytaj także: Gracze skupieni na rynkach obligacji
Czwarty dzień z rzędu rosła rentowność obligacji (spadała cena), co zazwyczaj pomagało dolarowi i teraz też tak było – dolar nadal się wzmacniał w stosunku do euro. Amerykańskiej walucie pomagały kolejne enuncjacje prasowe Otmara Issinga, głównego ekonomisty ECB, który wspominał o obniżkach stóp w strefie euro. Jednak prawie zawsze rosnąca rentowność obligacji, czyli wzrost rynkowych stóp procentowych, sprowadzał niepokój na rynek akcji. W poniedziałek tak się nie stało. Gracze woleli tłumaczyć sobie spadki cen obligacji przechodzeniem kapitału z obligacji w akcje przed publikacją danych makro, które mogą pokazać, że gospodarka nadal się szybko rozwija. To dosyć dziwne tłumaczenie, kiedy się widzi, że gospodarka zwalnia, a przecież, jeśli wzrosną stopy procentowe to zwalniać będzie jeszcze bardziej.Przez długi czas lekko taniała ropa naftowa po wypowiedziach saudyjskiego ministra ds. ropy, według którego cena baryłki przekraczająca 50 USD za baryłkę jest za wysoka. Zapowiedział, że podczas środowego zebrania OPEC będzie namawiał do podniesienia wydobycia o 0,5 mln. baryłek dziennie. Jednak potem okazało się, że Arabia Saudyjska nie może już zwiększyć wydobycia, a w USA rosną obawy o wzrost popytu na paliwo diesla. To znowu wywołało wzrost cen ropy o 4 proc. i zbliżyło ją do poziomu 56 USD. Wzrost indeksów w takich warunkach był więc całkowitą aberracją zwłaszcza, że ze spółek nie dochodziły żadne istotne informacje. Jedyną ciekawą informacją była dymisja Philipa Purcella, szefa Morgan Stanley. Ta dymisja ucieszyła inwestorów i kurs spółki rósł pomagając indeksom. Z zachowania rynku widać wyraźnie, że inwestorzy chcą zwyżek indeksów. W najbliższych dniach zobaczymy, czy realne wyniki makro potwierdzą, że optymizm oparty był na solidnych fundamentach.
Od wtorku rusza zapowiadana lawina danych makro. Zacznie się od mocnego uderzenia, jakim mogą się okazać dane o majowej inflacja w cenach producenta i o sprzedaż detalicznej w USA. W danych o inflacji bardziej istotna jest oczywiście inflacja bazowa, ale rynek będzie spogląda na obie miary. Prognozy mówią o bardzo umiarkowanym wzroście inflacji bazowej i o spadku liczby głównej. Gdyby okazało się, że inflacja jest jednak dużo wyższa to inwestorzy doszliby do wniosku, że stopy procentowe już w czerwcu nie przestaną rosnąć, a to zaszkodziłoby obligacjom i akcjom, ale pomogłoby dolarowi. Zbyt mała inflacja to też niedobrze, bo oznaczałoby to, że firmy nie mogą podnosić cen, a to odbiłoby się na ich marżach. Dlatego też nie jest pewne jak w takiej sytuacji zareaguje rynek akcji. Rentowność obligacji powinna w takim przypadku spadać, a dolar tracić. Jeśli chodzi o sprzedaż detaliczną (tu zwracamy uwagę na sprzedaż bez samochodów) to prognozy są pesymistyczne, więc jest szansa na pozytywna niespodziankę. Im większa sprzedaż tym lepiej dla dolara i akcji.
Na rynku walutowym EUR/USD przełamał w dół poziom 1,2750 USD do euro tworząc podwójny szczyt z zakresem spadku przynajmniej do 1,19 USD. Opór jest na połowie czarnej świecy na 1,2390 USD. Rynek nadal jest wyprzedany, ale wyłamanie w dół z flagi sygnalizuje, że bardzo prawdopodobny jest ruch w kierunku 1,19 USD.
Złoty skorygował się w wyniku spadku cen obligacji
W poniedziałek na naszym rynku walutowym złoty korygował się do obu walut. Trudno zrzucać to jedynie na spadki EUR/USD. Po prostu rynek był już bardzo wyprzedany i korekta się już zdecydowanie należała szczególnie, że taniały nadal obligacje, którym nic już nie pomógł udany przetarg na bony roczne. W USA również obligacje traciły już czwarty dzień z rzędu. W tej sytuacji, przed danymi o amerykańskiej inflacji, na rynku złotego na wszelki wypadek realizowano zyski. Gdyby dane o amerykańskiej inflacji wywołały dalszy wzrost rentowności obligacji to korekta złotego przedłużyłaby się.
Rynek akcji w poniedziałek zachowywał się znowu znakomicie, nie zwracając uwagi na wykupienie techniczne. Trwała realizacja zysków akcji BPH i Pekao S.A., ale inne spółki nadal rosły. Nie było żadnych powodów do sprzedawania akcji oprócz właśnie wyprzedania technicznego. Zresztą korekta wartości BPH i Pekao też skończyła się po niecałej 1,5 godziny, a kursy banków nadal rosły. Widać jak trwa klasyczna duża spekulacja niemająca nic wspólnego z fundamentami. Szczególnie duży wzrost PKO BP, dla którego nowy, połączony bank będzie dużą konkurencją, był bardzo symptomatyczny i mało logiczny.
Po poniedziałkowej sesji wszystkie indeksy są już krańcowo wykupione. Trzeba czekać na korektę, ale jeśli sytuacja na rynkach obligacji na świecie się diametralnie nie zmieni (na razie mówimy jedynie o realizacji zysków) to pozytywne nastroje, nawet po korekcie, będą się utrzymywały. Jeśli spojrzy się na węgierski BUX to widać, że zanosi się na przedłużenie hossy, co jest sporym zaskoczeniem, ale faktem jest, że takiej sytuacji na rynku obligacji prawie nikt jeszcze kilka miesięcy temu nie prognozował. Jest jedna możliwość, że mimo wykupienia indeksy będą szły na północ – jeśli ruszy na północ Techwig. Na razie jest to indeks bardzo źle się zachowujący i gdyby nastąpiła rotacja z banków w spółki technologiczne to byki miałyby szansę.
GUS we wtorek poinformuje, jaki był w maju wskaźniki cen towarów i usług konsumpcyjnych (CPI). Nie wydaje się, żeby inflacja mogła nas zaskoczyć. Prognozy mówią o okolicach 2,4 proc. r/r i zapewne tak będzie. Nie przypuszczam, żeby, o ile nie będzie jakiegoś olbrzymiego zaskoczenia, miało to wpływ na rynek walutowy lub na WGPW.
EUR/PLN nie doszedł do 4,40 PLN i zawrócił po przekroczeniu pierwszego zniesienia Fibonacciego. Trwa duża korekta. Opór jest na 4,0870 zł. Wsparcie jest na 3,9700 PLN. Dolar po pokonaniu rocznej linię trendu wybił się z formacji prowzrostowej flagi, co powinno dać wzrost nawet do 3,500 PLN. Opór jest na 3,4078 PLN. Wsparcie jest na 3,2660 PLN.
oprac. : Piotr Kuczyński / WGI Dom Maklerski