Rynek czeka na wynik szczytu UE
2005-06-17 09:41
Przeczytaj także: Hossa na rynku akcji
Brak budżetu byłby bardzo złą informacją dla Polski i mógłby złotemu zaszkodzić, a przełożenie decyzji na koniec miesiąca byłoby wydarzeniem neutralnym.Być może jakiś wpływ będą miały również dane o majowej dynamice produkcji przemysłowej i budowlano-montażowej. W zeszłym roku, w maju, wszyscy już odpoczywali po wysiłku związanym z wejściem do Unii, więc nic dziwnego, że prognoza mówi, że w tym roku produkcja wzrośnie. Pytanie tylko czy wzrośnie rzeczywiście o około 3 proc. Dużo lepsze dane pomogłyby, a dużo gorsze zaszkodziły akcjom i złotemu. Wzrost produkcji w okolicy prognozy nie będzie miał żadnego znaczenia.
Na rynku akcji w czwartek od rana trwała nieznaczna korekta. Widać było niepewność wynikającą z rozpoczęcia szczytu Unii. Liderem prowadzącym rynek do góry była KGHM (cena miedzi jest bardzo wysoka, a prasa przypomniała, że spółka chce sprzedać Telefonię Dialog). Informacje o tym, że BNP Paribas może złożyć kontrofertę dla HVB i nie dopuścić do jego fuzji z UniCredito pomagały BPH, ale szkodziły Pekao. Poza tym rósł kurs Agory. Te trzy spółki całkowicie wystarczały do utrzymania indeksów w dobrej kondycji. Zakończenie sesji było neutralne i o niczym nie przesądzające. W dalszym ciągu sygnały kupna obowiązują, a oscylatory dalekie są już od wykupienia, więc indeksy mogą spokojnie rosnąć. W piątek hamować rynek może czekanie na wynik szczytu UE i dzień wygasania kontraktów. Wtedy, kiedy mamy do czynienia przede wszystkim z kapitałem polskim taki dzień jest często dniem cudów, ale teraz rządzi kapitał zagraniczny, więc bardzo dużego wpływu wygasania kontraktów nie będzie, o ile obrót gwałtownie się nie zmniejszy, a to jest w obecnej sytuacji możliwe. Niewykluczone, że po prostu z istotnymi ruchami trzeba będzie poczekać do poniedziałku.
EUR/PLN nie doszedł do 4,40 PLN i zawrócił po przekroczeniu pierwszego zniesienia Fibonacciego. Trwa duża korekta. Opór jest na 4,0870 zł. Wsparcie jest na 3,9700 PLN. Dolar po pokonaniu rocznej linię trendu wybił się z formacji prowzrostowej flagi, co powinno dać wzrost nawet do 3,500 PLN. Opór jest na 3,4078 PLN. Wsparcie jest na 3,2660 PLN.
Rynki akcji w USA oderwały się od fundamentów
Czwartkowe zachowanie rynków finansowych w USA kolejny raz pokazało, że dane makro to nie wszystko, a liczy się nastrój i technika. Raporty z amerykańskiego rynku nieruchomości (o ilości rozpoczętych budów domów i zezwoleniach na ich budowę) oraz o tygodniowej zmianie bezrobocia były prawie dokładnie takie jak prognozowano i nie miały najmniejszego wpływu na rynki. Wydawało się, że taki wpływ będzie miał czerwcowy indeks Fed z Filadelfii. Pokazał on, że gospodarka w tym regionie zamiast wykazywać, co prognozowano, oznaki ożywienia, zaczęła się kurczyć. Spodziewano się wzrostu indeksu, a tym czasem (pierwszy raz od ponad dwóch lat) spadł poniżej zera (- 2,2 pkt.), co oznacza, że przeważają tendencje recesyjne. Bardzo spadł również subindeks nowych zamówień i płaconych cen. Ten ostatni potwierdza, że firmy nie są w stanie podnosić cen z powodu zbyt małego popytu. Jedynym pozytywem było to, że subindeks oczekiwań wyraźnie wzrósł i tego właśnie uchwyciły się byki na rynku akcji. Nie oszukujmy się jednak – to był raport, który pokazał, że w gospodarce tego regionu sytuacja jest dużo gorsza niż dotychczas myślano.
Wydawało się, że takie dane wywołają spadek rentowności obligacji i tak się rzeczywiście stało. Słabe dane powinny były przecenić dolara, a tymczasem korekta na rynku EUR/USD doprowadziła kurs do poziomu 1,2160, czyli najbliższego oporu, po czym zaczęła się paniczna wyprzedaż euro. Częściowo wpływ miała właśnie technika, a częściowo wypowiedzi niektórych polityków podczas szczytu Unii Europejskiej, którzy sygnalizowali, że mogą zawetować budżet. Słaby odczyt indeksu z Filadelfii doprowadził jedynie do niezbyt dużego odbicia. Widać, że część rynku chce już poważniejszej korekty, ale politycy na to nie pozwalają.
Najbardziej nielogiczne było jednak zachowanie rynku akcji. Cena ropy rosła znowu zbliżając się do 57 USD za baryłkę, dane makro były bardzo słabe, a indeksy rosły. Nie przeszkodziło nawet to, że Goldman Sachs podał bardzo fatalny raport kwartalny. Tłumaczono takie zachowanie rynku zwyżkami spółek surowcowych i fuzjami, ale to jest niepoważne wyjaśnienie. Nie ma przecież spółek surowcowych w indeksie NASDAQ, który rósł najbardziej. Jeśli czymś można w ogóle tłumaczyć zwyżki indeksów to chyba tylko tym, że w piątek jest dzień wygasania kontraktów, a miesiąc kończy kwartał, czyli prowokuje „window dressing”. A tak naprawdę to na rynkach jest za dużo gotówki, która szuka okazji do zarobku. Nastroje są nadal niezwykle „bycze”, ale trzeba pamiętać o tym, że fundamentów takiego zachowania nie ma za grosz, a to zawsze się bardzo źle kończy.
W piątek dane makro nie powinny mieć dużego wpływu na rynki. Raport o kwietniowej produkcji przemysłowej w Eurolandzie zostanie prawie na pewno zlekceważony, podobnie jak bilans płatniczy USA za pierwszy kwartał. Skoro duży deficyt handlowy nie osłabił dolara, to dlaczego miałby to zrobić bilans płatniczy? Niewielkie znaczenie będzie miał również indeks nastroju Uniwersytetu Michigan, bo rynek konsekwentnie, od wielu miesięcy, indeksy nastroju lekceważy.
Wydaje się, że największy wpływ może mieć kończący się szczyt Unii Europejskiej (o ile rzeczywiście się w piątek skończy). Zarówno przyjęcie projektu budżetu jak i jego odrzucenie może istotnie wpłynąć na rynek. Przyjęcie powinno być katalizatorem wzmocnienia euro, a odrzucenie wzmocniłoby dolara. Przy czym wydaje się oczywiste, że „czystego” odrzucenia nie będzie – jeśli nie będzie można osiągnąć porozumienia (zapewne tak właśnie będzie) to strony dadzą sobie więcej czasu i następny szczyt odbędzie się być może jeszcze w czerwcu. Takie rozwiązanie nie pomogłoby euro, ale nie wywołałoby również panicznej wyprzedaży. Sprawa Konstytucji UE będzie też poruszana, ale ma zdecydowanie mniejsze znaczeni niż budżet. Można spodziewać się, że rządy zrobią wszystko, żeby odwlec dyskusję i zostanie wynegocjowane jakieś rozwiązanie przesuwające kolejne dyskusje przynajmniej o rok. Już wczoraj wieczorem sygnalizowano, że takie właśnie będą decyzje.
Na rynku walutowym EUR/USD przełamał w dół poziom 1,2750 USD do euro tworząc podwójny szczyt z zakresem spadku przynajmniej do 1,19 USD. Opór jest na 1,2160 USD, a potem na połowie czarnej świecy na 1,2390 USD. Rynek nadal jest wyprzedany, ale wyłamanie w dół z flagi sygnalizuje, że bardzo prawdopodobne jest dojście do 1,19 USD.
oprac. : Piotr Kuczyński / WGI Dom Maklerski