Giełda a deficyt budżetowy
2013-08-12 10:22
Giełda a deficyt budżetowy © shDesign - Fotolia.com
Przeczytaj także: Zadłużona Polska. Rząd podał informacje o długu
Przyczyną tegorocznej dziury budżetowej jest spadek dynamiki dochodów państwa, czyli zjawisko typowo „kryzysowe”. Gdy gospodarka radzi sobie słabiej, maleje strumień pieniędzy, płynący do budżetu, głównie wskutek niższych wpływów z podatków. Z kolei spora część wydatków nie poddaje się łatwej redukcji. W takiej sytuacji niedobór w państwowej kasie szybko się powiększa. Ze spadającą dynamiką dochodów mieliśmy do czynienia w latach 2002-2003 oraz w skali szczególnie dotkliwej, w latach 2009-2010. W okresach kryzysu lub silnego spowolnienia gospodarczego, deficyt nabiera większej dynamiki wskutek konieczności stymulowania wzrostu gospodarczego poprzez wydatki rządowe. Z taką sytuacją mieliśmy do czynienia bardzo wyraźnie w latach 2008-2009. Wówczas tempo wzrostu wydatków sięgało 10-11 proc., podczas gdy dochody budżetu zwiększały się o około 5-6 proc. Mimo to, rok później, w 2010, tempo wzrostu dochodów osiągnęło rekordowo niską od wielu lat dynamikę, ledwie przekraczając 2 proc. W ciągu poprzednich dwóch lat dochody rosły w całkiem przyzwoitym tempie, za to szybko zmniejszała się dynamika rządowych wydatków, spadając do 3,3 proc. w 2011 r. i 4,4 proc. w 2012 r. Ograniczanie wydatków rządowych i spadek konsumpcji prywatnej to mieszanka, która musiała doprowadzić do spowolnienia. Z jego największym nasileniem musimy zmierzyć się w tym roku.Oczywiście deficyt budżetowy nie jest zjawiskiem korzystnym, ale jego wpływ na gospodarkę zależy od powodów jego powstawania. Jeśli państwo dopuszcza do jego zwiększenia przez wzrost wydatków w celu pobudzania gospodarki, tak jak to miało miejsce w latach 2008-2009, gospodarka na tym korzysta. Tempo jej wzrostu się zwiększa lub ograniczana jest skala jego spadku. Problem z obecnym stanem finansów państwa polega na tym, że deficyt wziął się ze spadku dochodów. W tej sytuacji rząd nie może więc pobudzać słabnącego wzrostu gospodarczego dodatkowymi wydatkami. Żeby utrzymać deficyt w ryzach musi wręcz szukać oszczędności. Cięcia wydatków, mające wynieść 8 mld zł, źle wpłyną na i tak już bardzo słabą dynamikę inwestycji. Wbrew rządowym zapewnieniom, opinie ekonomistów mówią o lekko negatywnym lub w najlepszym przypadku neutralnym wpływie zwiększenia deficytu na tempo wzrostu naszej gospodarki w najbliższych kwartałach.
fot. shDesign - Fotolia.com
Giełda a deficyt budżetowy
W tym kontekście może nieco dziwić wyjątkowo spokojna reakcja rynków finansowych na plan nowelizacji budżetu. Złoty zdecydowanie się umocnił, ceny obligacji nie runęły w dół, a indeksy na warszawskiej giełdzie idą w górę, po dłuższym okresie marazmu i słabości, szczególnie widocznym w przypadku wskaźnika największych spółek. Tę spokojną reakcję zawdzięczamy prawdopodobnie temu, że rynki finansowe już od dawna wiedziały, że budżet w pierwotnym kształcie był nie do utrzymania. To właśnie ta wiedza skutkowała bardzo słabym zachowaniem warszawskiego parkietu na tle innych giełd. Gdy pojawiło się oficjalne rozwiązanie i okazało się nie takie najgorsze, inwestorzy odetchnęli z ulgą i przystąpili do odrabiania zaległości.
fot. mat. prasowe
Deficyt budżetowy i zmiany WIG20 (w proc.)
Obserwacja historycznych zależności wskazuje, że inwestorzy rzadko przejmują się wysokimi deficytami. Pojawianie się największych dziur budżetowych ma miejsce na ogół w okresach, gdy tempo wzrostu gospodarczego osiąga dołek. Wówczas indeksy giełdowe, wyprzedzając nadejście lepszych czasów, ruszają powoli w górę. Utrzymywanie się wysokiego deficytu nie przeszkadzało rozwinąć się hossie z lat 2003-2007, ani osiągać inwestorom sporych zysków w latach 2009-2010. Prawdopodobnie więc, tegoroczny wzrost deficytu nie wpłynie zbyt mocno negatywnie na sytuację na warszawskiej giełdzie, choć wskaźnikowi największych spółek raczej trudno będzie osiągnąć 20-proc. wzrost, podobny do tego sprzed roku. Wszystko wskazuje na to, że WIG20 już swoje odcierpiał i gdy tylko przeżyje zmiany w systemie emerytalnym, także przecież ściśle związane ze stanem finansów państwa, będzie gotów do marszu w górę. Jego tempo i skala będą jednak zależne od postępów w gospodarce oraz kształtu zmian w funkcjonowaniu OFE.
oprac. : Roman Przasnyski / Open Finance
Przeczytaj także
Skomentuj artykuł Opcja dostępna dla zalogowanych użytkowników - ZALOGUJ SIĘ / ZAREJESTRUJ SIĘ
Komentarze (0)