Giełdy światowe: Merval zaskakuje
2013-10-07 09:51
Przeczytaj także: Najlepsze indeksy giełdowe III kw. 2013
Drugim istotnym elementem, mogącym stanowić jej uzasadnienie, jest to, że w sierpniu 2012 r. argentyński rząd zakończył wykup obligacji, tzw. Boden, czyli spłatę 19,6 mld dolarów zobowiązań powstałych w wyniku „restrukturyzacji” części sięgającego w 2001 r. około 100 mld dolarów zadłużenia. Wewnątrz kraju okrzyknięto ten fakt jako wielkie wydarzenie, uwalniające go od starych obciążeń i otwierające nową erę życia bez długów. Problem jednak w tym, że agencje ratingowe wciąż plasują Argentynę w gronie krajów o największym ryzyku, czyli mówiąc wprost, przyznając oceny na poziomie śmieciowym. To zaś powinno skutecznie odstraszać sporą część spekulacyjnego kapitału zagranicznego, poszukującego ponadprzeciętnych zysków, ale nie za wszelką cenę. Poza tym, wciąż sporą aktywność wykazują wierzyciele, którzy czują się nieusatysfakcjonowani częściową spłatą zadłużenia i żądają kolejnych pieniędzy. Symbolem prowadzonej przez nich batalii było „aresztowanie” w jednym z afrykańskich portów argentyńskiego żaglowca Libertad, jak zabezpieczenie roszczeń funduszu NML Capital. Jednak orzeczenia sądów, także amerykańskich, przyznających tego typu funduszom prawo do żądania spłaty zadłużenia mają już bardziej konkretny wymiar. Tyle, że argentyński rząd nie ma zamiaru ich honorować. A o tym, że potrafi podejmować odważne i kontrowersyjne decyzje, świadczy dokonanie właśnie w 2012 r. nacjonalizacji hiszpańskiego koncernu paliwowego Repsol.
W sierpniu 2012 r., wraz z odtrąbieniem uwolnienia się Argentyny od starych długów, odblokowano również limitowany poprzednio dostęp do środków, zgromadzonych na rachunkach bankowych, zamrożonych w 2001 r. w celu uniknięcia masowego wycofywania pieniędzy z banków. To właśnie wydarzenie mogło stać się impulsem do giełdowej hossy, powodując że uwolniona gotówka popłynęła szerokim strumieniem na giełdę w Buenos Aires. Potwierdzeniem tej tezy jest obserwowany od jesieni 2012 r. wyraźny wzrost obrotów na tamtejszym parkiecie, o kilka miesięcy wyprzedzający stopniowy i ostrożny powrót zainteresowania emerging markets ze strony globalnego kapitału. Wskazywać to może, że źródło argentyńskiej hossy jest zdecydowanie miejscowego pochodzenia.
W tym kontekście warto też wrócić do wspomnianej wcześniej giełdy w Wenezueli. Oba kraje, poza bezprecedensową skalą hossy, mają jeszcze jedną cechę wspólną. Jest nią równie bezprecedensowa, jak na obecne czasy, skala inflacji. W Wenezueli sięga ona w tym roku na razie około 30 proc., a według szacunków, może na koniec roku dobić do 50 proc. Co prawda w Argentynie oficjalny wskaźnik tempa wzrostu cen wynosi około 12 proc., jednak według wielu niezależnych źródeł, jego faktyczna wielkość może sięgać nawet 25-30 proc. Patrząc z tego punktu widzenia, giełdowa hossa w obu krajach nie wygląda już tak imponująco, a napędzana jest uciekającym przed erozją pieniądzem. Gwoli przypomnienia, w rekordowym dla warszawskiej giełdy 1993 r., gdy WIG wzrósł o 1095 proc., inflacja w Polsce wynosiła prawie 19 proc.
Przeczytaj także:
Hossa na Wall Street dobiega końca?
1 2
oprac. : Roman Przasnyski / Open Finance
Więcej na ten temat:
giełdy światowe, obroty akcjami, inwestorzy, spadki na giełdzie, giełda, inwestowanie na giełdzie, bessa, hossa, indeksy giełdowe, Merval
Przeczytaj także
Skomentuj artykuł Opcja dostępna dla zalogowanych użytkowników - ZALOGUJ SIĘ / ZAREJESTRUJ SIĘ
Komentarze (0)