Jakiś czas temu zawarłem z bankiem umowę dotyczącą udzielenia kredytu
hipotecznego we frankach. Chodziło o przewalutowanie kredytu złotowego
na franka, ale formalnie, to była po prostu nowa umowa kredytowa. Nawet
nie pamiętam, czy w tej nowej umowie było nawiązanie do starej umowy,
ale możliwe, że tak.

Aby doszło do realizacji umowy, musiałem przynieść z sądu rejestrowego
kopię złożonego wniosku o zamianę hipoteki kaucyjnej na zwykłą i
przyniosłem.

Bank umowy nie zrealizował, do przewalutowania nie doszło, kredyt jest,
jak był w złotych i w sumie w obecnej sytuacji nawet mi to nie przeszkadza.

W międzyczasie sąd, zgodnie ze złożonym wnioskiem zamienił hipotekę
kaucyjną na zwykłą. Co jest dla mnie rozwiązaniem w sumie mniej
korzystnym, a lepszym dla banku - ?

W takim razie dlaczego bank teraz usilnie mnie molestuje telefonami,
listami poleconymi itp. żebym ponownie składał do sądu wniosek o
przywrócenie stanu poprzedniego, czyli słabsze zabezpieczenie dla banku?

W sumie nie mam nic przeciwko, ale chciałbym wiedzieć, jaki bank ma w
tym interes. Z mojej strony tylko minusem jest to, że za wniosek o
zmianę zabezpieczenia zapłaciłem 200 zł i teraz znów sąd chce 200 zł za
wniosek, żeby sprawę przywrócić do stanu poprzedniego. A w sumie uważam,
że to z winy banku nie doszło do realizacji umowy (bank zagubił jeden
papierek), więc chcę, żeby bank mi oddał te wydatki poniesione na opłaty
sądowe (oficjalnego stanowiska banku w tej sprawie jeszcze nie znam, ale
obawiam się, że nigdy nie poznam - generalnie bank nie ma zwyczaju
odpowiadać na jakiekolwiek pisma, które zawierają jakiekolwiek
wystąpienia pod jego adresem).

Ale przede wszystkim - dlaczego bankowi tak zależy na osłabieniu
zabezpieczenia? Czy boją się, że przy pomocy sprytnego adwokata całkiem
ich wykoleguję z hipoteki?