-
1. Data: 2010-07-03 14:49:16
Temat: Jak przezyc 30 la+ w gniezdzie zmij i nie zostac szpiegiem.
Od: fatso <f...@n...com>
W Wlk Brytanii jest klebowisko zmij, szczegolnie w Londynie.
Werbuja wywiady i Al Kaida. Ostatnio pisze sie o pieknej ryzej Rosjance,
zlapanej wlasnie za reke w USA jako Mata Hari. Ona tu wlasnie zaczynala
jako zona psychiatry, nabierala szlifu.
Ja przezylem tu 35 burzliwych lat i szpiegiem jakos nie zostalem.
Oto dlaczego, wypis z emigranckiej sciepy.
f
Ocz\ywiscie, ze byla ich cala banda- wszyscy utytulowani i z koneksjami
,czesto homoseksualisci.
Indoktrynowal ich pulkownik z GRU i to w czasach gdy w Sowietach ginely
miliony a oni nie wiedzieli
co to znaczy slowo glod.
Sir Anthony Blunt, kolega naszego "Basi"(polsko-zydowski trawestyta ze
sciepy, dobry znawca ekonomii politycznej), byl specjalista od obrazow
Francuza Poussin, uznana slawa.
Mial posade Master of Queen Pictures(Zarzadca krolewskich obrazow). Byl
jednak czyms wiecej, wystarczy
spojrzec na jego buzke. Byl synem z nieprawego loza dziadka krolowej-
czyli bliskim krewnym. I z tej pozycji
mogl on dawac cenne wiadomosci co na imperialnym dworze piszczy.
A sam Edward 8-my. Krolik co abdykowal w 1936r dla sztuki perwersyjnej
milosci Pani Simpson? Anglicy
wywiezli go przemoca niemal z Paryza i zrobili gubernatorem na
Karaibach. A powinni byli powiesic za zdrade
jako, ze udowodniono juz, ze po wizycie na Linie Maginota ktora mu
francuscy sojusznicy ku pokrzepieniu serc zorganizowali,
on wszystko co tajnego widzial, opisal i podal kontaktowi z Hitlerem.
Ktorego zreszta byl wielbicielem i ktory planowal osadzic
ponownie na tronie Ksiecia Windsoru po opanowaniu Wysp.
Nie, ja nie mam zludzen. Uwazam tylko to co pisze wyzej: paranoja polska
zapobiegla sukcesom wywiadu PRL na Wyspach Brytyjskich.
Dzis, gdy otwieraja sie archiwa, moge wypiac piers do medalu za to, ze
szpiegiem nie bylem. Ale nie bylo to latwe: pamietam ow dzien,
bodajze listopad 1982r. Ogloszona pierwsza amnestia w PRLu a takze
zanosi sie na stryczek dla grupy Solidaruchow osadzonych na Mokotowie.
Poszedlem do Ambasady, wystapilem o amnestie i dalem sie przesluchac.
Szlo o mego przyjaciela Jasia Rulewskiego, zazadalem wpuszczenia mnie na
proces jako swiadka obrony.
Byly male naciski. Ale ja zauwazylem, ze gdy stamtad powracalem
do wozu to szedl za mna jakis facet, zapisal numer wozu i sie szybko
odwrocil.
Oho- agent z MI5- mysle sobie. Po powrocie do domu napisalem do nich
list, co zrobilem i dlaczego. I ze jesli maja dalsze pytania to nie maja
szpiegowac
ale sie do mnie zwrocicbezposrednio a na wszelkie pytania uczciwie
odpowiem. Jednoczesnie napisalem do Ambasady, co zrobilem.
Tym sposobem, zachowujac balans miedzy dwiema partiami szpiegow,
zdolalem obie partie utrzymac na dystans .
Dobra metoda.
fatso