1. Data: 2002-06-12 07:57:46
Temat: Kredyt splacony, a bank dalej wola pieniedzy...
Od: Pawel Jablonski <p...@l...dialog.net.pl>
Witam!
Przedstawię sytuację:
W połowie ubiegłego roku w zaciągnąłem w BOS kredyt hipoteczny
z przejściowym ubezpieczeniem do czasu ustanowienia hipoteki,
płatnym co kwartał z dołu. Kredyt traktowałem od początku tak
naprawdę jako krótkoteminowy pomostowy - dlatego wziąłem w złotówkach
Musiałem wpłacić ratę na nowe mieszkanie, a pieniędze na nią mogłem
uzyskać dopiero po sprzedaży starego mieszkania. Tak też się stało -
sprzedałem mieszkanie (dostając za nie pieniądze też w ratach),
spłaciłem kredyt. Na koniec 2001 zostało mi jakaś 1/3 pierwotnej sumy,
spłaciłem ją 11 stycznia 2002 r, upewniłem się w rozmowie telefonicznej
z pracownikiem banku, że kredyt jest już spłacony i bank nic do mnie
nie ma. (Wszystkie wpłaty robiłem przelewem (mBank), komunkowałem się z
bankiem wyłącznie telefonicznie i faxowo, nigdy (oprócz kilkakrotnych
wizyt związanych z podpisaniem umowy) nie byłem osobiście w banku.
I teraz, po paru miesiącach przyszło z banku kuriozalne pismo, w którym
bank żąda, bym:
- dostarczył zaświadczenie o dochodach
- przedstawił polisę ubezpieczenia mieszkania z cesją na bank
- przedstawił akt notarialny i ustanowił hipotekę na BOS
- zapłacił ubezpieczenie kredytu za 1 kwartał w wysokości stu
kilkudziesięciu zł
Po rozmowie telefonicznej wycofali się ze wszystkich żądań poza
ostatnim. Przepraszam oczywiście nie usłyszałem (NIGDY nie usłyszałem
przepraszam od pracownika żadnego banku przy wyjaśnianiu ich
ewidentnych pomyłek, prze które np. nie poszedł w terminie przelew do
ZUS, itp. - szkolą ich tak, czy co?) Suma niewielka, ale dlaczego niby
miałbym ją zapłacić w pełnej wysokości? Przecież:
- ubzepieczenie dotyczy zaledwie 11 dni
- w tym czasie miałem do spłacenia zaledwie ok. 1/3 pierwotnej sumy
W rozmowie telefonicznej z panią naczelnik kredytów stwierdziłem, że
nie zapłacę, gdyż pismo które dostałem nie odzwierciedla
rzeczywistości, czekam na pismo właściwe, a tak w ogóle, to lepiej by
darowali sobie tą płatność, gdyż w przeciwnym razie zamierzam odwołaś
cię do arbitra bankowego. Może jeszcze powiniem postraszyć ją prasą,
która lubi przecież opisywać wszelakie wpadki?
Nie zależy mi nazbyt na tych na tych pieniądzach, bardziej zirytowała
mnie niekompetencja banku - przecież przy spłacie pozostałej części
kredytu mogli powiedzieć, że trzeba jeszcze zapłacić ubezpiecznie -
zapłacił bym bez mrugnięcia okiem, ale im się przypomniało po prawie
pół roku?. I to tłumaczenie, że "w systemie im dopiero teraz wyszło" A
co to mnie obchodzi, że mają kiepski system?
Co o tym sądzicie? Jakie są moje szanse? Warto powalczyć dla zasady z
niekompetentymi bankowcami, czy lepiej dać spokój i zapłacić?
Pozdrawiam
--
Paweł Jabłoński