-
11. Data: 2008-12-16 01:38:07
Temat: Re: Marek Belka skrętna a zawieszenie wielowahaczowe -- oczami bezrobotnego
Od: "Eneuel Leszek Ciszewski" <p...@c...fontem.lucida.console>
"szczurwa" 5...@3...goog
legroups.com
: Dobre ! Wypiję za Leszka, juz idę do barku, odrobina likieru nikomu
: nie zaszkodziła..!
Kolejny dzień w głupolandzie...
Płynę sobie moją Mercedes wśród masy samochodowego złomu... (bez urazy!!!)
Obok mnie koparka (kopiąca z szybkością jednej ósmej małej łychy na trzy minuty --
ręczne
kopanie na pewno jest szybsze, a tu jeszcze taką ,,koparkę'' ;) trzeba dowieźć i
odwieźć)
podnosi się na swej łyżeczce... Jakiś natręt śle mi SMS z rekalmówką... Samochodowy
nurt
ściąga mnie q czeluściom mikroskrzyżowania... Jeden przysłowiowy krok i jestem na
swoim
ulubionym parkingu -- w samym sercu Siedliska Szatana... Kilka takich kroków dalej
mam
kolejne parkingi... Szatan nie ma prawa do pobierania z nich opłat parkingowych...
Zbliża
się godzina piętnasta... Nurt ściąga moją Mercedes, a mnie śpieszno do Mille, ale nie
o tej
porze -- jest za wcześnie na otwieranie sześciu lokat ,,Twój wybór''... W końcu daję
się
ponieść masie żelaza i spadam do parku... Oglądam tam poręcze niewygodnej dróżki dla
niepełnosprawnych, jeżdżących wózkami inwalidzkimi... Oglądam nieczynną fontannę --
jestem
po prostu na [jej] dnie... ;)
I tak sobie myślę -- po co ta niewygodna dróżka z poręczami?
Nie lepiej poprawić ładne, szerokie, z niewielkim spadkiem dróżki znajdujące się tuż
obok?
Nie ma na nich poręczy, nie widać (; szczerego zaangażowania ;) w
niepoełnosprawność...
Zaangażowania opłacanego zapewne z pieniędzy UE, która zabiera z naszych podatków,
w tym z pyfka żłopanego po piwiarniach, dla których aktualnie minimiasto (Białystok)
staje się nieprzejezdne... (bo jest przebudowywane -- centrum ma być wielkim
deptakiem
z masą piwiarni)
Niezła robota -- myślę... Pijemy, płacimy podatki, powodujemy wypadki, tworzymy
niepełnosprawnych... A następnie za te podatki opiekujemy się tymi
niepełnosprawnymi...
Durne ;) Elty podpowiadają jakieś zmiksowane politycznie urywki z Pisma Świętego:
-- Niech Twoja Prawica nie wie, co czyni Lewica, a i Porozumienie Centrum
z Wałęsą na czele (na_czelnikiem?) nie będzie brzdąkało w poprzek...
Myślami natrętnymi ;) powraca Langenort łamiący (powraca zawsze, od 2003 roku,
gdy jestem w tej części tego parku -- powrócił już sto razy? tysiąc razy? pięć
tysięcy razy?) **bezkarnie** zakaz wpłynięcia do portu należącego Serca Kaszubów...
Zakaz wydany przez Kapitana dumnego Portu!!! Zakaz, którego nie poprze ani Glemp,
ani Marysia Rokita (przeca z imieniem pochodzącym od Matki Boskiej) ani inni
ludzie -- typu Marek Jurek... (naturalnie poczynający ;) w sejmie tak, że aż
go bliźnięta jednojajecznicowe wyrzuciły z PISuaru) Zakaz ów uzna jedynie/dopiero
Holandia... (w jakiś czas po polskim incydencie Holendrzy zabronili Langenortowi
wpływania do portów takich, jak Władysławowo!) Polakom brakuje odwagi do tego,
aby poprzeć decyzję Kapitana portu!
-=-
Rea...sumując...
Mniej pić, mniej kaleczyć, mniej wykładać pieniędzy na okaleczeńców...
-=-
Jest rok 2006... Już wiem od kilkunastu miesięcy, że uczelnia mi nie pomoże, że
straciłem czas, że jedynie mnie zwodzono... Moją wojnę o niepodległość muszę wygrać
daleko stąd... [Cenzor] Sporym wysiłkiem odbijam tracone bezczynnością tereny...
Odzyskuję czas, jaki utraciłem z powodu połamanego palca -- wskaziciela prawej
ręki...
Pod koniec roku 2006 we znaki daje się lewe kolano... W mieszkaniu mam ponad 80%
(SIC!!!)
wilgotności względnej na co dzień, po kąpieli jest jeszcze gorzej... Przywykłem już
do
tego, że zaraz po prysznicu należy wyjść z mieszkania...
Stawka jest prosta -- udrożnienie komina w łazience może przywrócić mi władze w lewym
kolanie...
W grudniu 2006 roku (po spektakularnych zwycięstwach, które... niczego nie
przyniosły) nie mogę
ani zgiąć kolana lewego, ani go wyprostować... Rodzinny lekarz pociesza ;) mnie,
mówiąc, iż mam
zwyrodnienia kolana... Dla mnie kłopoty z kośćmi i stawami to normalka od zawsze...
Od urodzenia
mam kłopoty ze skórą, stawami i kośćmi oraz z oczami... Ale diagnoza lekarza
przytłacza mnie...
Na wszelki wypadek mówię swojemu Bogu, że pogodzę się z ewentualnym wyrokiem i ze
spokojem przyjmę
moje unieruchomienie czy wsadzenie mnie na wózek inwalidzki... (i znęcanie się nade
mną)
Ortopeda ze stażem półwiecznym dokładnie obmacuje kolano, zadaje pytania i diagnozuje
-- niczego
złego tu nie ma!!! Boże!! Jaki ja wówczas byłem szczęśliwy!!! Lekarz mógł powiedzieć,
że już
nie będę mógł chodzić, że muszę się pogodzić z wyrokiem ,,niebios'', że na wózku też
można żyć...
Ale on mówi coś zupełnie odwrotnego -- kolana są zdrowe. Obiecuje, że suche powietrze
dobrze mi
zrobi, że potrzebna jest rehabilitacja, nie operacja, :) amputacja itd... :) Lekarz
ma za sobą
pół wieku praktyki... Rozpoznaje swoich pacjentów, jest zainteresowany ich
zdrowiem... Pamięta
ich choroby... Chce, aby żyli, aby byli zdrowi... Ma świadomość tego, że może
uczestniczyć :)
w wydaniu na mnie wyroku skazującego mnie na niedołęstwo, wózeczki inwalidzkie,
opiekę ;)
społeczną itd... Lecz woli, bym żył. :) (sprzeciwia się więc kalectwu i bezradności)
-=-
Na zdrowie, Mości Panowie!!! Tylko nie porzygajcie się, gdy będziecie pili. :)
Ja nie będę Wam towarzyszył, ponieważ żal mi pieniędzy na drukowanie ;) akcyz
naklejanych na butelczyny paliwa samochodowego, zwanego etylenem, alkoholem
etylowym, czy jakoś tak... Nie... Winem? Piwem? Wszystko mi plącze się...
Nigdy nie miałem dobrej/mocnej głowy do alkoholu. ;)
-=-
W Mille nie było kolejki. Założyłem 3 lokaty z kieszonkowych, które nosiłem
kilka dni, poszedłem do pobliskiego Eurobanku, pobrałem kolejny tałzen (bez
dwóch dych) wróciłem do Mille i założyłem pozostałe 3 lokaty... :)
W Eurobanku oglądałem palce bankierki i doszedłem do wniosku, że moje palce,
choć kontuzjowane, lepiej prostują się... Boże!! Jak te bankierki powoli
pracują... Wieki całe mijają podczas wpłacania czy wypłacania makulatury...
Gdybym nie zakładał lokat, wpłaciłbym tyle makulatury w Eurobanku, ile
wypłaciłem... Trwałoby to tyle samo... (więc lokaty niewiele zabrały czasu)
-=-
Kupiłem dziś sobie spodnie Levisa. (kupuję Levisy od niepamiętnych czasów -- do dziś
mam sprawne ;) spodnie kupowane przed dwudziestoma laty) Kosztowały 49 złotych. :)
W 1998 roku, na chwilę przed zwolnieniem się z uczelni, kupiłem Levisy za niemal
300 złotych -- były celowo za długie, o rozmiarze 34; dziś kupiłem za długie, 34
właśnie, bo tylko takie za tę cenę znalazłem; w tych sprzed 10 laty chodziłem
może ze 13 (trzynaście) godzin, w tym raz założyłem je w 2006 roku właśnie... Te
49 złotych to mój dwumiesięczny zysk z tych 10 lokat, które założyłem w Mille.
Mogłem kupić spodnie Levisa za 39 zł, :) ale uznałem, że to nie dla mnie, ale
dla tych, którzy płacą belkowe... ;) Mnie już stać na te droższe!!! ;) Aby kupić
te spodnie, pobrałem makulaturę z bankomatu Polbanku... Uznałem, że Pocztowy
jest do dupy (bo rzecz jasna są tam kolejki, a mnie sklep zamykają...) Bankomat
Polbanku tradycyjnie pomylił się i pokazał mi ujemne saldo... Sympatyczna Ania :)
poradziła mi, abym nie brał do głowy i zauważyła, że odkąd ona pracuje w Polbanku
(od września) na bankomat nikt (poza mną nikt) nie narzekał... O aukcjach w Mille
wiedziała, o tym, że można omijać m'belkę -- nie...
W interesie banków leży podlizywanie się Państwu chroniącemu je przed nieuczciwymi
kredytobiorcami, ale czy ja wiem, czy teraz warto podlizywać się poprzez narażanie
się Tuskowi i Platwornie ;) (od potworności) OB -- Polacy szli do wyboru z nadziejami
obniżania podatków, zniesienia belki, podniesienia stóp :) życiowych... Dziś upadły
pomosty ;) dzięki Kaczyńskiemu... (już setki lat temu Polacy dumnie wołali --
Veto!!!)
Z obietnic przedwyborczych PO nic nie zostało do tej pory zrealizowane...
Idzie kryzys.. Piechotą? Jedzie samochodem? Płynie motorówką? Leci helikopterem?
Boże!!! Jak ja się cieszę!! Wreszcie kryzys!!! Zamierzam rozstać się z panną
Mercedes...
Chcę kupić Volvo... Malutkie -- S40... Do wakacji nauczę się jeżdżenia nim (jeśli
uda się je w tym roku kupić, czy raczej zamówić) i pojadę nim na wakacje... Jestem
Dzieckiem śmierci, dlatego kocham kryzysy!!! (zniszczenia, śmierć, wyroki śmierci,
tragedie, smutki itd. -- w objęciach śmierci dobrze mi jak w ramionach najczulszej
Matki!!!)
--
.`'.-. ._. .-.
.'O`-' ., ; o.' eneuel@@gmail.com '.O_'
`-:`-'.'. '`\.'`.' ~'~'~'~'~'~'~'~'~ o.`.,
o'\:/.d`|'.;. p \ ;'. . ;,,. ; . ,.. ; ;. . .;\|/...
rezygnuję powoli z kont @alpha.net.pl oraz @yahoo.pl
Postscriptum: Do tego, z kim miałem dzielić się wyrokiem. ;) Ewentualna połówka
niewiele by wniosła, bo i tak na wakacjach biorą za parkę, nie za
singla... Tyle bym na nią wydał, ile by zjadła... Toż sukien bym jej nie kupował. :)
-
12. Data: 2008-12-16 05:13:16
Temat: Re: Marek Belka skrętna a zawieszenie wielowahaczowe -- oczami bezrobotnego
Od: "Szymon" <x...@o...pl>
> Nie mam obowiązku oddawania.
MOże... nie sprawdzałem w regulaminie, ale na karcie stoi, że jest ona
własnością BZ WBK. Stąd Ty nie jesteś właścicielem karty, ale jej
posiadaczem czy jak wolisz użytkownikiem.
> Co wówczas, jeśli zgubie ów plastyk? Umowa będzie trwała do końca mego
> życia, do końca życia mojej Matki (która jest ,,posiadaczką'' karty
> głównej) czy może do końca świata? Stawiam na to ostatnie. :)
Nie. Jak zgubisz to co innego. Tak jak masz obowiązek oddać legitymację
studencką po zakończeniu studiów, co nie przeszkadza niektórym "gubić", by
mieć jeszcze pół roku zniżek na PKP.
-
13. Data: 2008-12-16 05:16:22
Temat: Re: Marek Belka skrętna a zawieszenie wielowahaczowe -- oczami bezrobotnego
Od: "Szymon" <x...@o...pl>
> Chyba już wyjaśniłem, że takiej płacy nie ma w Polsce pod dostatkiem. :)
Więc jak Ci zależy na kasie to wybierz 8,65% obelkowane niż 8,5% bez belki
:-)
> To jak z parkowaniem w Białymstoku (małym mieście z ambicjami metropolii)
> poza strefą szatana. Krótki (w 1 minutę człowiek idzie 100 metrów) spacer
> i zaoszczędzenie kilkudziesięciu groszy za pół godziny parkowania. (60 gr
> za 30 minut)
Miałem niedawno przyjemność bycia w Białystoku. Faktem jest, że z tymi
parkometrami to się wygłupili.
-
14. Data: 2008-12-16 18:54:35
Temat: Re: Marek Belka skrętna a zawieszenie wielowahaczowe -- oczami bezrobotnego
Od: "Eneuel Leszek Ciszewski" <p...@c...fontem.lucida.console>
"Szymon" gi7dgi$en9$...@n...dialog.net.pl
> Miałem niedawno przyjemność bycia w Białystoku. Faktem jest, że z tymi parkometrami
to się wygłupili.
Kupujesz bilecik, zakreślasz na nim godzinę i datę, wkładasz go pod szybę
przednią samochodu... Parkingowy... Znaczy... Inspektor... Inspektor, nie
parkingowy... Inspektor chodzi i dokonuje inspekcji. ;) Jeśli inspekcja
wykaże brak stosownej opłaty, wystawi bezpłatne zaproszenie do zapłacenia.
Jeśli w ciągu 5 minut opłacisz -- OK, ale jeśli Cię zdybią po tych 5 minutach
i nie wykażesz się opłaceniem, pstrykną fotkę i policzą bodajże 36 złotych...
Następnie Ty, w rewanżu, obniżysz płacenie podatków miastu i światu?...
Nie... Miastu i państwu... Miastu i państwu tak, że w ciągu tygodnia
odzyskasz ten mandat... Później uczynisz tak, jak Ci sumienie podyktuje.. :)
-=-
Polacy szli na barykady i oddawali swoją krew ;) w starciach ulicznych...
Walczyli z arogancją władzy, walczyli o lepsze jutro...
A teraz władza jest bardziej arogancka niż za tak zwanej komuny,
zaś wspólnotowość społeczna w Polsce jeszcze bardziej komunistyczna ;)
niż dawniej... Tyle tylko, że teraz to się nazywa wspólnotami, fundacjami,
towarzystwami itd., a nie (złowieszczo, bo z angielskiego?) komunami. :)
Lud pracujący miast i wsi ledwo przędne, ludzi nie stać na mieszkania
czy samochody, a czasami nawet na jedzenie, gdy tymczasem oligarchowie
żyją dostatnio z pieniędzy społecznych...
-=-
Niemiecki papież, Benedykt XVI zapowiedział, że chce być sługą sług, nie panem panów.
Każdy zdrowy na umyśle i dobrze wychowany wie o tym, że w społeczeństwach
demokratycznych
XXI wieku władza ma służyć ludowi/ludziom/obywatelom, nie zaś ludzie władzy.
Społeczność
wybiera dobrowolnie przedstawicieli (reprezentantów) ci zaś tworzą parlamenty i rządy
czy
samorządy tworzące i wprowadzające prawo, które ma SŁUŻYĆ tym, którzy wybierali, nie
zaś
siłom wyższym, obcym czy innym koniecznym, lecz niezrozumiałym dla nikogo i
nieprzychylnym
tym, którzy wybierają i płacą podatki...
Tymczasem w tym kraju byle cieć rości sobie i uzurpuje pretensje do władzy
autokratycznej,
sądząc (mylnie czy słusznie?) że zbieranie pieniędzy od ludzi czyni z niego osobę
uprzywilejowaną w społeczeństwie... Prawo mówi swoje (prawo polskie, międzynarodowe,
europejskie, światowe) a cieć swoje. Rację ma tutaj ten, kto ma więcej pary w
garściach
i lepsze poparcie w ,,siłach niepojętych'', a te siły dość chętnie są popierane przez
polskie duchowieństwo, rzekomo służące Bogu, czyli prawdzie... (od której ponoć
pochodzi
i prawo, i sprawiedliwość...)
Prawo Kościoła rzymskokatolickiego milcząco skazało mnie na śmierć, ciecie prawo
respektują i realizują. :) Spalić mnie na stosie nie wolno (i nie szybko -- palenie
jest zabronione w wielu miejscach i nawet nasz wielki Jan Paweł II prawa tego nie
przerobił na służące ,,lepszemu'' bogu -- zmarł albowiem w trakcie dokonywania
wiadomych przeróbek) ale wolno (i nawet szybko) skazać mnie czy to na śmierć
głodową, czy (gdybym jednak długo się trzymał) na obcięcie nóg...
Prawo (a zasięgałem języka u biegłego z zakresu kominiarstwa) mówi, że sąsiad
nie może odmówić wejścia do mieszkania, celem którego [wejścia] jest udrożnienie
mojego komina biegnącego przez mieszkanie ww. sąsiada. Ale cieć mówi co innego
i na potwierdzenie swych słów ,,kładzie'' DOSŁOWNIE pięści. :) Udrożnienie
komina odbyło się bez mordobicia (proponowanego przez ciecia -- jest jeden
cieć i cztery cieciowe; cieć występuje tutaj niejako za alfonsa; nawet
dobrym jest tu określenie suteryniarz, bo siedzibę mają w suterenie)
ale kominy nadal pracują niepoprawnie i udrożnienie jest tylko
drobnym kroczkiem naprzód w drodze do normalności...
Normalność...
I polskie normy, i międzynarodowe określają, jak pracować maja kominy.
Ciecie mają normy w dupie, a ja -- mam sypiące się kolana. :)
Zimą powietrze jest bardziej suche niż latem. Mam więc swój czas.
Stawką jest moje życie, bo z pozycji wózka inwalidzkiego (kupionego
mi przez społeczesywo polskie za pieniądze uzyskane z drukowania ;)
akcyzy naklejanej na butelki z C2H2O5?) nie będzie mi wygodnie pisać
czy żyć w ogóle... :) Sufit z grzybami, samochód skorodowany,
pralka popsuta, kolana zmarnowane... Ważne jednak w tym wszystkim
jest to, że ciecie zbierają od właścicieli mieszkań pieniądze za
używanie tychże mieszkań i płacą (ale tylko ;) z części tego, co
zbiorą) niepisanej władzy kościelnej. :)
-=-
Parkomaty... Kusiciel się znalazł.. W Białymstoku nie ma parkomatów. :)
O parkomatach (białostockich czy polskich w ogóle) napiszę za kilkanaście lat. :)
--
.`'.-. ._. .-.
.'O`-' ., ; o.' eneuel@@gmail.com '.O_'
`-:`-'.'. '`\.'`.' ~'~'~'~'~'~'~'~'~ o.`.,
o'\:/.d`|'.;. p \ ;'. . ;,,. ; . ,.. ; ;. . .;\|/...
rezygnuję powoli z kont @alpha.net.pl oraz @yahoo.pl
-
15. Data: 2008-12-16 19:08:02
Temat: Re: Marek Belka skrętna a zawieszenie wielowahaczowe -- oczami bezrobotnego
Od: "Szymon" <x...@o...pl>
Zwał jak zwał - ja zaparkowałem dalej za darmo i już. Widziałem tablice, że
się płaci, stąd moje określenie "parkomat", ale być może inaczej rozwiązano
tę kwestię.
-
16. Data: 2008-12-16 22:01:07
Temat: Re: Marek Belka skrętna a zawieszenie wielowahaczowe -- oczami bezrobotnego
Od: "Eneuel Leszek Ciszewski" <p...@c...fontem.lucida.console>
"Szymon" gi7dan$eif$...@n...dialog.net.pl
> MOże... nie sprawdzałem w regulaminie, ale na karcie stoi, że jest ona własnością
BZ WBK. Stąd Ty nie jesteś właścicielem karty,
> ale jej posiadaczem czy jak wolisz użytkownikiem.
No właśnie -- jestem posiadaczem, ale nie jestem właścicielem.
Pomijam kwestie językowe. :) W Polsce (chyba z powodu komunistycznych rządów)
posiadaczami stawali się nawet nędzarze. :) (bo posiadaczy mordowano
i prześladowano a ich posiadłości grabiono lub konfiskowano)
21 października br. złożyłem stosowne oświadczenie (nie -- nie oświadczałem
się bankierkom) woli, które bank traktuje jako wypowiedzenie Umowy. Czy po
przyjęciu do wiadomości przez bank mojego oświadczenia nadal mnie coś z tym
bankiem wiąże w kwestii ;) tej karty, skoro okresu wypowiedzenia nie ma?
Co z tego, że BZ WBK jest właścicielem karty, skoro ja karty już mogę nie mieć
po tym, jak wypowiedziałem **skutecznie** Umowę o prowadzenie tej karty? Czy
bank ma prawo do żądania ode mnie zwrotu karty po tym, jak Umowa została
wypowiedziana? Jeśli tak -- jak długo bank ma prawo do takiego żądania?
Rok, miesiąc, sto lat, milion lat? ;) Moje stanowisko jest proste:
-- Mogę wypowiedzieć wiadomą umowę w dowolnej chwili.
Wypowiedziałem skutecznie 21 października.
Od tej pory ta umowa mnie już nie wiąże.
Od tej pory nie może żądać ode mnie zwrotu tej karty.
Kilka dni po złożeniu wypowiedzenia (może tydzień) bank żąda ode mnie zwrócenia
karty, i to zwrócenia do końca października br. I ja twierdzę, że karty zwracać
nie muszę, bo nic do takiego zwracania mnie nie obliguje. Bank zauważa, że
regulamin nakłada na mnie ten obowiązek, ale nie pokazuje stosownego punktu.
(bo tego punktu czy wymogu w ogóle -- nie ma)
>> Co wówczas, jeśli zgubie ów plastyk? Umowa będzie trwała do końca mego
>> życia, do końca życia mojej Matki (która jest ,,posiadaczką'' karty
>> głównej) czy może do końca świata? Stawiam na to ostatnie. :)
> Nie. Jak zgubisz to co innego. Tak jak masz obowiązek oddać legitymację studencką
po zakończeniu studiów, co nie przeszkadza
> niektórym "gubić", by mieć jeszcze pół roku zniżek na PKP.
Umówmy się więc, że kartę zgubiłem, co nawet jest prawdą, bo naprawdę nie
wiem, w której części szuflady ta karta leży. :) W szufladzie tej mam całą
masę kart (kredytowych, debetowych, rabatowych itp.) i nie muszę chyba tej
szuflady przeszukiwać... Jak tylko kartę odnajdę -- oddam ją bezzwłocznie
do BZ WBK, o ile będę nadal pamiętał o tym obowiązku (a może być tak, że
kartę odnajdę dopiero za sto lat) i będę mógł oddać... Ale nie zgadzam
się na to, aby bank kasował za kartę 38 złotych i twierdził, że nie
wypowiedziałem na czasu wiadomej umowy...
Aby było jaśniej:
-- za zastrzeżenie karty na moją prośbę bank nie pobiera ode mnie pieniędzy
-- kartą niezastrzeżona nadal można płacić, choćby była pocięta wzdłuż,
w poprzek, po przekątnej płaskiej i przestrzennej ;)
-=-
Legitymacja studencka tak sobie by mi pomogła w zniżkach -- jako pracownik
uczelniany nadal zniżkę miałem taką samą, ale z niej nie korzystałem zbyt
często, bo jazda [brudnym] pociągiem skutkuje chorobami skóry. :) Aby
jeździć, kupiłem pannę Mercedes, której pozostałem wierny (z wzajemnością)
pomimo przeciwności losu. :)
W wypadku karty -- ani ja nie skorzystałem z tego, że karty nie pocięto,
ani bank na tym nie stracił, dlatego porównanie z legitymacją studencką
nie jest trafne. Rozumiem, że nie jesteś rzecznikiem banku, ale gdybyś
nim był, mógłbym napisać, że złodziej (bank) odwraca kota ogonem i czyni
ze mnie rzekomego (potencjalnego?) złodzieja?
Na razie bank zyskał, a ja straciłem (bezpośrednio na korzyść banku)
i uważam, że bank mnie okradł. Co więcej -- uważam, że okradł mnie celowo.
Lukas ma milion kart kredytowych. Nie wiem, ile ma BZ WBK dodatkowych kart
kredytowych, ale zuchwałą kradzież dokonaną przez BZ WBK należy liczyć/mierzyć
z uwzględnieniem liczby klientów BZ WBK. :)
--
.`'.-. ._. .-.
.'O`-' ., ; o.' eneuel@@gmail.com '.O_'
`-:`-'.'. '`\.'`.' ~'~'~'~'~'~'~'~'~ o.`.,
o'\:/.d`|'.;. p \ ;'. . ;,,. ; . ,.. ; ;. . .;\|/...
rezygnuję powoli z kont @alpha.net.pl oraz @yahoo.pl
-
17. Data: 2008-12-16 22:06:20
Temat: Re: Marek Belka skrętna a zawieszenie wielowahaczowe -- oczami bezrobotnego
Od: "Eneuel Leszek Ciszewski" <p...@c...fontem.lucida.console>
"Szymon" gi8ua1$fpo$...@n...dialog.net.pl
> Zwał jak zwał - ja zaparkowałem dalej za darmo i już. Widziałem tablice, że się
płaci, stąd moje określenie "parkomat", ale być
> może inaczej rozwiązano tę kwestię.
Tu nie ma parkomatów. (ale parkomaty są zyskowną inwestycją dla kogoś, kto
zna ich ,,tajemnice'') Gdyby nie odsuniecie mnie od życia, mógłbym kosić
niezły szmal na legalnym macaniu tychże parkomatów. :) (dlatego nazwałem
Cię kusicielem, bo jednak pomysł z macaniem parkomatów nie jest mój; mój
jest, jakby to napisać, ciekawszy i obfitszy w różnorakie wydarzenia, ale
nie dotyczy bezpośrednio parkomatów, choć dotyczy tych samych urzędów czy
instytucji, które nadzorują parkomaty)
--
.`'.-. ._. .-.
.'O`-' ., ; o.' eneuel@@gmail.com '.O_'
`-:`-'.'. '`\.'`.' ~'~'~'~'~'~'~'~'~ o.`.,
o'\:/.d`|'.;. p \ ;'. . ;,,. ; . ,.. ; ;. . .;\|/...
rezygnuję powoli z kont @alpha.net.pl oraz @yahoo.pl
-
18. Data: 2008-12-16 23:05:06
Temat: Re: Marek Belka skrętna a zawieszenie wielowahaczowe -- oczami bezrobotnego
Od: c...@g...com
On 16 Gru, 23:01, "Eneuel Leszek Ciszewski"
<p...@c...fontem.lucida.console> wrote:
> Co z tego, że BZ WBK jest właścicielem karty, skoro ja karty już mogę nie mieć
> po tym, jak wypowiedziałem **skutecznie** Umowę o prowadzenie tej karty? Czy
> bank ma prawo do żądania ode mnie zwrotu karty po tym, jak Umowa została
> wypowiedziana?
Może - na podstawie kodeksu cywilnego. Bo karta jest jego własnością.
-
19. Data: 2008-12-16 23:30:12
Temat: Re: Marek Belka skrętna a zawieszenie wielowahaczowe -- oczami bezrobotnego
Od: "Eneuel Leszek Ciszewski" <p...@c...fontem.lucida.console>
c...@g...com 0...@p...goog
legroups.com
> Co z tego, że BZ WBK jest właścicielem karty, skoro ja karty już mogę nie mieć
> po tym, jak wypowiedziałem **skutecznie** Umowę o prowadzenie tej karty? Czy
> bank ma prawo do żądania ode mnie zwrotu karty po tym, jak Umowa została
> wypowiedziana?
: Może - na podstawie kodeksu cywilnego. Bo karta jest jego własnością.
Po rozwiązaniu umowy? :) Przez ile lat? I w którym miejscu ten kodeks
zezwala na to, aby żądać odania tego, czego już nie ma?
Zawsze ten kodeks nakazuje obciążenie taką kwotą czy tylko w pewnych okolicznościach?
;)
Kodeks zakłada, że można żądać zwrócenia tego czegoś, czego już nie ma?
Daję Ci flachę wódki, ale tak, że wódka nadal jest moją własnością.
Ty wódkę wypijasz... (może zgodnie z moją wolą, może nie, może wiem
o tym, że wypijasz, może nie...) I twierdzisz, że KC daje mi prawo do
żądania zwrócenia tej wódki? Wątpię (bo mam coraz słabszą wiarę...) w to,
że masz racje. :) KC może nakazać jakieś zadośćuczynienie, ale wypitej
(skasowanej) wódki już nie musisz mi oddawać... (bo i jak? masz ją zwrócić ;)
w formie.... rzygowin?) ;)
Co więcej... Jeśli mi udowodnisz, że wódka nie była warta aż 38 złotych,
zapewne sąd nie pozwoli na to, abyś mi płacił zadośćuczynienie aż tej wielkości...
-=-
Nie toczymy sporu o to, czy mam zwracać kartę, czy nie, ale o to, czy Umowa
(o wydanie dodatkowej karty kredytowej) została skutecznie wypowiedziana
na czas. Jeśli została wypowiedziana, bank może mnie obciążać opłatą za
korzystanie z tej karty w kolejnym roku użytkowania?
Chyba kpisz. :) (a może tego nie twierdzisz)
-=-
Jeśli bank żąda zwrócenia karty -- niech wyrazi swoje żądanie na pismie. :)
(odpiszę, że kartę zgubiłem -- w przepatnej szufladzie; mam prawo do zgubienia karty)
Tak czy siak (żąda zwrócenia czy nie) MZ Umowa została wypowiedziana, o czym
świadczy choćby to, co na wypowiedzeniu zostało napisane -- w zestawieniu
rzecz jasna z regulaminem i umową o prowadzenie. :)
Poniżej cytuje to, co na wypowiedzeniu jest napisane.
Jeżeli rezygnacja dotyczy karty dodatkowej:
Powyżej złożone oświadczenie woli jest równoważne ze złożeniem wypowiedzenia Umowy
o wydanie
dodatkowej Karty kredytowej.
Zaś w regulaminie i w umowie nie ma słowa o tym, że aby wypowiedzieć Umowę, trzeba
kartę zwrócić.
Napisane jest, że warunkiem wypowiedzenia jest skuteczne doręczenie wypowiedzenia do
banku.
Bank obił pieczęciami i podpisami wypowiedzenie, więc chyba ;) do wiadomości swej je
przyjął. :)
Rozumiem rozgoryczenie bankierki (której karta jest potrzeba do widomych ;) celów) i
jej
prywatne :) żądanie przekazania karty, ale nijak się ono ma do unieważnienia
wypowiedzenia umowy. :)
--
.`'.-. ._. .-.
.'O`-' ., ; o.' eneuel@@gmail.com '.O_'
`-:`-'.'. '`\.'`.' ~'~'~'~'~'~'~'~'~ o.`.,
o'\:/.d`|'.;. p \ ;'. . ;,,. ; . ,.. ; ;. . .;\|/...
rezygnuję powoli z kont @alpha.net.pl oraz @yahoo.pl
-
20. Data: 2008-12-17 05:36:15
Temat: Re: Marek Belka skrętna a zawieszenie wielowahaczowe -- oczami bezrobotnego
Od: "Szymon" <x...@o...pl>
> No właśnie -- jestem posiadaczem, ale nie jestem właścicielem.
Zupełnie tak, jakbyś dostał w użytkowanie od firmy auto. Wypowiadasz umowę i
musisz zwrócić. Jak rozbijesz - zadziała ubezpieczenie. Jak zachowasz -
chyba wiesz...
Czy po
> przyjęciu do wiadomości przez bank mojego oświadczenia nadal mnie coś z
> tym
> bankiem wiąże w kwestii ;) tej karty, skoro okresu wypowiedzenia nie ma?
Teoretycznie powinieneś kartę oddać.
> Co z tego, że BZ WBK jest właścicielem karty, skoro ja karty już mogę nie
> mieć
> po tym, jak wypowiedziałem **skutecznie** Umowę o prowadzenie tej karty?
> Czy
> bank ma prawo do żądania ode mnie zwrotu karty po tym, jak Umowa została
> wypowiedziana? Jeśli tak -- jak długo bank ma prawo do takiego żądania?
> Rok, miesiąc, sto lat, milion lat? ;) Moje stanowisko jest proste:
milion lat, bo należy do niego.
> -- Mogę wypowiedzieć wiadomą umowę w dowolnej chwili.
> Wypowiedziałem skutecznie 21 października.
> Od tej pory ta umowa mnie już nie wiąże.
> Od tej pory nie może żądać ode mnie zwrotu tej karty.
Fajne. Idę wypożyczyć auto. Potem umowę wypowiem (też będzie klauzula o
zwrocie) i przyjmę Twoje stanowisko, że auto należy do mnie.
> Umówmy się więc, że kartę zgubiłem, co nawet jest prawdą, bo naprawdę nie
> wiem, w której części szuflady ta karta leży. :)
Wtedy oddawać nie musisz.
> Legitymacja studencka tak sobie by mi pomogła w zniżkach -- jako pracownik
> uczelniany nadal zniżkę miałem taką samą, ale z niej nie korzystałem zbyt
> często, bo jazda [brudnym] pociągiem skutkuje chorobami skóry. :) Aby
> jeździć, kupiłem pannę Mercedes, której pozostałem wierny (z wzajemnością)
> pomimo przeciwności losu. :)
Z tym, że na UG musisz dać ogłoszenie płatne w prasie, że zgubiłeś
legitymację studencką. Wtedy dopiero przyjmą Ci obiegówkę. Tak na gębę nie
ma.
> W wypadku karty -- ani ja nie skorzystałem z tego, że karty nie pocięto,
> ani bank na tym nie stracił, dlatego porównanie z legitymacją studencką
> nie jest trafne.
Nie ma znaczenia czy zyskasz czy stracisz. To przedmiot należący do innego
właściciela.
Rozumiem, że nie jesteś rzecznikiem banku, ale gdybyś
> nim był, mógłbym napisać, że złodziej (bank) odwraca kota ogonem i czyni
> ze mnie rzekomego (potencjalnego?) złodzieja?
Nie jestem rzecznikiem banku.
> Na razie bank zyskał, a ja straciłem (bezpośrednio na korzyść banku)
> i uważam, że bank mnie okradł. Co więcej -- uważam, że okradł mnie celowo.
No to do arbitra albo do sądu i krzycz o odszkodowanie.