Nie ma już właściwie dnia, żeby amerykańskie agencje rejtingowe nie
obniżyły swoich żenujących ocenek dla jakiś krajów lub przynajmniej firm
europejskich. Dzisiaj oberwało się Cyprowi i Hiszpanii. W poniedziałek
pewnie przyjdzie pora na Włochy (no może nie dla całych Włoch ale na razie
przynajmniej dla jakiegoś włoskiego banku)
Na szczęście dla świata wielkie Stany stoją ciągle wysoko tzn. AAA. To
cieszy i napawa nadzieją ;).
Co prawda zasoby gotówkowe FED zrównały się z poziomem keszu jakim
dysponuje np. Apple , ale ktoby się przejmował! Ważne jest że mamy AAA a
liberalizm zwycięża nad eurokomuną.

Rynek od conajmniej 7 lat pokazuje dolarowi wyciągnięty środkowy palec ale
jajcarze z Moody's i Fitch jakoś go nie dostrzegają i uparcie twierdzą że
USA są fajniejsze niż Europa i zapyziała reszta świata.

W zeszłym miesiącu chyba chłopaki stwierdzili że mają zamiar obniżac swoje
"3 literki" dla Chin. Nawet jeśli nie wywołało to wielkiego poruszenia
wśród przedstawicieli Ludowego Banku Centralnego, to na pewno dostarczyło
im dużej dawki szczerego i zdrowego śmiechu.

P.S
Endriu, nie kpij z mojego systemu Moody's-Fitch - on naprawdę działa, tylko
trza się nauczyć czytać sygnały ;)