-
1. Data: 2009-04-04 20:04:58
Temat: No i mamy astronomiczną przyczynę kryzysu...
Od: "kashmiri" <x...@g...com>
http://biznes.interia.pl/raport/kryzys_w_usa/news/sl
once-wieszczy-koniec-kapitalizmu,1285163
Komentarze?
pzdr.
k.
-
2. Data: 2009-04-04 22:15:49
Temat: Re: No i mamy astronomiczną przyczynę kryzysu...
Od: "bradley.st" <b...@g...pl>
On 4 Kwi, 16:04, "kashmiri" <x...@g...com> wrote:
> http://biznes.interia.pl/raport/kryzys_w_usa/news/sl
once-wieszczy-kon...
>
> Komentarze?
Niewatpliwie odswiezajace po stadardowych: zydzi-masoni-cyklisci.
Czekam na wiecej. Np: "Juz Nostradamus pisal o Madoffie." ;)
-
3. Data: 2009-04-04 23:07:02
Temat: Re: No i mamy astronomiczna przyczyne kryzysu...
Od: "kashmiri" <x...@g...com>
bradley.st <b...@g...pl> had the courage to write:
> On 4 Kwi, 16:04, "kashmiri" <x...@g...com> wrote:
>> http://biznes.interia.pl/raport/kryzys_w_usa/news/sl
once-wieszczy-kon...
>> Komentarze?
> Niewatpliwie odswiezajace po stadardowych: zydzi-masoni-cyklisci.
> Czekam na wiecej. Np: "Juz Nostradamus pisal o Madoffie." ;)
No wiesz, to juz postep, pierwszy raz winnych sie szuka poza USA. I to od
razu tak daleko...
k.
-
4. Data: 2009-04-05 00:13:31
Temat: Re: No i mamy astronomiczna przyczyne kryzysu...
Od: "bradley.st" <b...@g...pl>
On 4 Kwi, 19:07, "kashmiri" <x...@g...com> wrote:
> No wiesz, to juz postep, pierwszy raz winnych sie szuka poza USA. I to od
> razu tak daleko...
E, jednostkowy przypadek. Z USA - jak powszechnie wiadomo - pochodzi
cale zlo swiata. ;)
Nadal wprawdzie nie rozumiem jak np. kryzys w USA wplynal na zwyzke
comiesiecznych rat kredytu mieszkaniowego znajomych w Polsce, ale z
rozmow dociera do mnie przeslanie ze TO MOJA WINA.
Whatever...
-
5. Data: 2009-04-05 09:36:00
Temat: Re: No i mamy astronomiczna przyczyne kryzysu...
Od: "kashmiri" <x...@g...com>
bradley.st <b...@g...pl> had the courage to write:
> On 4 Kwi, 19:07, "kashmiri" <x...@g...com> wrote:
>> No wiesz, to juz postep, pierwszy raz winnych sie szuka poza USA. I to od
>> razu tak daleko...
> E, jednostkowy przypadek. Z USA - jak powszechnie wiadomo - pochodzi
> cale zlo swiata. ;)
No oczywiscie, przeciez miliony nie moga sie mylic ;)
> Nadal wprawdzie nie rozumiem jak np. kryzys w USA wplynal na zwyzke
> comiesiecznych rat kredytu mieszkaniowego znajomych w Polsce, ale z
> rozmow dociera do mnie przeslanie ze TO MOJA WINA.
A nie o to swiatu chodzi: zeby Wujek Sam poczul sie do winy i w ramach
przeprosin sypnal jakas kasa?
k.
-
6. Data: 2009-04-05 11:57:25
Temat: Re: No i mamy astronomiczna przyczyne kryzysu...
Od: "bradley.st" <b...@g...pl>
On 5 Kwi, 05:36, "kashmiri" <x...@g...com> wrote:
> No oczywiscie, przeciez miliony nie moga sie mylic ;)
A, i jeszcze pochodza MTv, Coca Cola, Pepsi, McDonald's, GAP, A&F,
Levi's, Mattel... I pare innych marek, ktorymi Prawdziwy Europejczyk
sie brzydzi. ;)
>
> A nie o to swiatu chodzi: zeby Wujek Sam poczul sie do winy i w ramach
> przeprosin sypnal jakas kasa?
>
Wujek Sam ostatnio zaniemogl na zdrowiu, wiec moze pozostac gluchy na
te sugestie. :)
Sypanie kasa oznaczaloby po prostu masowe drukowanie "zielonych
dolarkow slicznych", a to BARDZO krotkoterminowe rozwiazanie.
-
7. Data: 2009-04-05 15:34:32
Temat: Re: No i mamy astronomiczna przyczyne kryzysu...
Od: top <t...@n...com>
bradley.st wrote:
> Sypanie kasa oznaczaloby po prostu masowe drukowanie "zielonych
> dolarkow slicznych", a to BARDZO krotkoterminowe rozwiazanie.
Przecież już drukują ponad billion (po ichniemu trillion), tylko to się
teraz tak ładnie nazywa "quantitive easing".
-
8. Data: 2009-04-05 17:07:03
Temat: Re: No i mamy astronomiczna przyczyne kryzysu...
Od: "bradley.st" <b...@g...pl>
On 5 Kwi, 11:34, top <t...@n...com> wrote:
> Przecież już drukują ponad billion (po ichniemu trillion), tylko to się
> teraz tak ładnie nazywa "quantitive easing".
Ale raczej na wlasne potrzeby "uzdrawiania gospodarki". Nie w celu
sypania kasa dla "swiata".
-
9. Data: 2009-04-06 17:40:19
Temat: Re: No i mamy astronomiczna przyczyne kryzysu...
Od: "Arek" <a...@p...onet.pl.usun_cde.invalid>
bradley.st napisał(a) w wiadomości:
<2...@q...goo
glegroups.com>...
On 5 Kwi, 11:34, top <t...@n...com> wrote:
>> Przecież już drukują ponad billion (po ichniemu trillion), tylko to się
>> teraz tak ładnie nazywa "quantitive easing".
>
>Ale raczej na wlasne potrzeby "uzdrawiania gospodarki". Nie w celu
>sypania kasa dla "swiata".
Tak czy inaczej to raczej wujek Tom bardziej popiera drukowanie niż wujek
Sam. Być może dlatego, że swojego czasu wspierał pewne organizacje
naciskające na banki aby chętniej przyznawały ryzykowne kredyty co
poniektórym.
Arek
-
10. Data: 2009-04-08 17:48:31
Temat: Re: No i mamy astronomiczna przyczyne kryzysu...
Od: cervonycapturek <c...@g...pl>
On Apr 5, 11:34 am, top <t...@n...com> wrote:
> bradley.st wrote:
> > Sypanie kasa oznaczaloby po prostu masowe drukowanie "zielonych
> > dolarkow slicznych", a to BARDZO krotkoterminowe rozwiazanie.
>
> Przecież już drukują ponad billion (po ichniemu trillion), tylko to się
> teraz tak ładnie nazywa "quantitive easing".
To się nazywa w KAZDEJ recesji tak samo i w KAŻDEJ recesji rozchodzi
się o to samo czyli niedopuszczenie do zbyt poważnego upadku cen i
zbyt poważnej deflacji. Fed zauważył że ekonomia się kurczy i ceny
spadają dopiero w 2007 czyli rok lub więcej zbyt późno. To jest
głównym czynnikiem który doprowadził do niespotykanej od lat 30-tych
zeszłego wieku deflacji cen - szczególnie cen surowców. Pomimo starań
i tego "quantitive easing" od 2007 roku ceny wielu surowców są w tej
chwili tylko 1/2 czy 1/3 poziomu u szczytów rok czy dwa latat temu i
wiele krajów których ekonomie opierają się na surowcach już w tej
chwili ma niespotykane od 70 lat problemy właśnie związane z deflacją
cenową.
Z mniejszą ingerencją Fed w tej chwili nie było by stosunkowo małych
problemów z jakimiś małymy krajami takimi jak Islandia wirtualnie
bankrutującymi lecz miałbyś główne ekonomie surowcowe takie jak Rosja,
Meksyk, Brazylia zbankrutowane. Zobacz jak to wygląda w krajach
produkujących ropę nawet obok Polski masz Rosję i zobacz jak wygląda
tam recesja. I to jest tylko właśnie dlatego że w tej chwli baryłka
ropy kosztuje nieco poniżej $50 czyli dokładnie 1/3 ceny szczytowej z
zeszłego roku i Rosja ma poważne problemy z poradzeniem sobie w takiej
sytuacji. Bez ingerencji Fed miałbyś baryłkę ropy za $20 lub mniej i
miałbyś potężny kraj obok Polski zbankrutowany, zamieszki, i ileś tam
milionów głodnych ludzi. Zresztą podobnie byłoby na całym świecie i
nie miałbyś typowego skurczenia się ekonomi 1-2 procent w skali
rocznej jak to jest w każdej zwykłej recesji w rozwiniętych krajach i
w tej chwili lecz byłoby to coś na skalę lat 30-tych ubiegłego wieku
kiedy główne ekonomie takie jak USA, Niemcy etc. kurczyły się od
kilkunastu do 20 i więcej procent w skali rocznej. Ekonomie niektórych
małych krajów opartych na surowcach pokurczyły sie wtedy o nawet 90+
procent.
Inny problem w globalnej ekonomi jest to że ponad 60 lat od ukończenia
II Wojny Światowej ekonomia świata nadal opiera się na dolarze.
Problem z tym jest taki że w tej chwili nie ma żadnej podstawy aby
taka sytuacj istniała. Po ukończeniu II Wojny Światowej 65 lat temu
były jakieś praktyczne potrzeby aby używać dolary z tej prostej
przyczyny że systemy bankowe i ekonomie wielu krajów były naprawdę
zrujnowane. Ale już 5 lat po wojnie systemy bankowe zostały odbudowane
i już wtedy nie było potrzeby aby posługiwać się dolarem. W tej chwili
nie ma żadnej przyczyny aby konieczna była jakakolwiek waluta
rezerwowa - wystarczy zapewnić każdemu 100% wymienialności swojej
waluty i nie ma już żadnej potrzeby aby jakikolwiek kraj posługiwał
się walutami innych krajów jak w tej chwili dolarami.
Niestety banki krajów reszty świata zauważyły że znacznie łatwiej jest
używać cudzych rezerw z dwóch głównych przyczyn. Po pierwsze to
pozwala na znacznie lepsze manipulowanie własnej gospodarki dla
państwa i kontrolę nad nią kosztem własnych obywateli. W praktyce
istnieje ogólnie znana korelacja pomiędzy rezerwami pieniężnymi a
sztucznie zwiększonym eksportem i dewaluacją własnej waluty w stosunku
właśnie do tej waluty. Tutaj w praktyce poprzez wyższe rezerwy w
dolarach każdy kraj sztucznie podwyższa swój eksport i jednocześnie
dewaluuje swoją walutę co pozwala w praktyce na płacenie swoim
obywatelom w swoim kraju mniej i jednocześnie czyni produkty bardziej
opłacalne na eksport.
Poza tym w 2009 nie istnieją żadne inne potrzeby na rezerwy w dolarach
czy innych walutach - wystarczy aby każdy kraj upłynnił swoją walutę i
uczynił ją równie wymienialną jak dolar. W praktyce w 2009 roku to
wszystko można zrobić elektronicznie i automatycznie ale tutaj nadal w
2009 roku jedyną otwartą i płynną walutą pozostaje dolar czyli jeżeli
jest jakiś problem globalny czy coś innego bez problemu możesz nabyć
lub pozbyć się dolarów w każdej dowolnej sumie. W większości innych
krajów nadal nawet w 2009 waluta to jest coś co kontroluje państwo i
praktycznie otwarta wymienialność nie istnieje wtedy kiedy jest to
najpotrzebniejsze czyli kiedy istnieją jakiekolwiek problemy obojętnie
czy ekonomiczne, polityczne czy inne. To znaczy że wymienialność nadal
istnieje tylko w teorii lub w małych sumach ale jak już zechcesz w
praktyce wymienić kilka razy dziennie równowartość kilkadziesiąt
milionów, nie mówiąć miliardów dolarów w dowolnej innej walucie to
natychmiast przekonasz się że w praktyce coś takiego jak prawdziwa
wymienialność nie istnieje i najprawdopodobniej, jeżeli nie zrobisz
tego odpowiednio sprytnie to co najmniej zostaniesz celem ataków
danego państwa jako tak zwany spekulant a w innych przypadkach odbije
się to Tobie na zdrowiu finansowym kiedy dane państwo zadecyduje aby
zająć się Tobą w praktyce.
Inny problem który w praktyce przyczynia się do istnienia dolara jako
"reserve currency" to jest to że każda globalna firma i każda inna
która eksportuje lub importuje cokolwiek woli trzymać konto dolarowe
do tego rodzaju celów z powodu niższych opłat. To zjawisko jest znane
w praktyce dla każdego od kilkudziesięciu lat i kto kiedykolwiek
spojrzy na dzienne tabelki cen walut w USA i dla porównania porówna je
z tymi w prawie każdym innym kraju. Normalnie w amerykańskiej tabeli
podawana jest tylko jedna wartość. Dla przykładu w tej chwili za
dolara dostaje się 3.3398 PLN. Tak to wygląda np. tutaj:
http://www.bloomberg.com/markets/currencies/eurafr_c
urrencies.html
Natomiast jeżeli spojrzysz na podobną tabelę w Polsce (i w większości
innych krajów poza USA) to z reguły zauważysz dwie wartości (kupno i
sprzedaż) różniące się od ułamka do kilku procent pomiędzy sobą w
zależności od kraju. W praktyce dla firmy w Polsce oznacza to że w
typowych małych sumach (równowartość kilku do kilkudziesięciu tysięcy
dolarów) jakie codziennie się wysyła i dostaje firma zawsze traci ten
ułamek procenta obojętnie czy dostaje walutę obcą czy ją wysyła. Aby
nie stracić i uzyskać jednakowy przelicznik w obie strony w wielu
krajach (i w Polsce zapewne nadal też) potrzebne są tranzakcje
rownowartości miliona dolarów czyli w praktyce 99+% wszystkich
typowych tranzakcji w każdej firmie nie kwalifikuje się na to.
Zaledwie w kilkunastu krajach na świecie ten pułap jest znacznie
niższy.
Z tej prostej przyczyny każda globalna firma z reguły do takich
typowych codziennych tranzakcji używa konta dolarowego. Dla większej
firmy np. w Polsce wystarczy raz na kilka dni wymienić równowartość
miliona dolarów i firma w praktyce nie płaci nic za codzienne
tranzakcje w dolarach. Dla mniejszej firmy to nadal może nie być
praktycznym rozwiązaniem ponieważ jeżeli obroty z innymi krajami są
tylko w tysiącach dolarów dziennie to wymiana równowartości miliona
dolarów aby zaoszczędzić ułamek procenta czy nawet kilka procent nie
jest praktyczne więc firmy stosują inne praktyczne rozwiązania jak
właśnie utrzymywanie własnych rezerw dolarowych. Zamiast wymiany
otrzymanych dolarów na swoją walutę firma trzyma je na osobnym koncie
i później używa tych dolarów do kupna czegokolwiek poza granicami
swojego kraju. To w praktyce jest największą przyczyną dlaczego dolar
nadal w 2009 roku jest de facto "reserve currency" ale to jest
zupełnie sztuczny problem.
Tutaj wystarczy tylko obniżyć ten pułap wymienialności. W tej chwili w
Polsce potrzeba rownowartość około miliona dolarów w złotych aby w tej
samej chwili jednocześnie kupić i sprzedać dowolną walutę bez strat w
obie strony. Jeżeli ten pułap obniży się do $10 tys. to problem sam
zostanie automatycznie rozwiazany ale tutaj znowu mamy do czynienia z
centralnymi bankami indywidualnych krajów które właśnie w wymianie
waluty widzą nadal swoje następne narzędzie stałego zarobku i dalszej
kontroli nad własnymi obywatelami.
Inny problem to już raczej na szerszą skalę to jest właśnie problem
wymienialności walut. Od około 100 lat czyli od początków filarów
dzisiejszego systemu bankowego i walutowego wiekszość krajów świata
wytrenowało swoich obywateli aby nie ufać własnej walucie w momencie
jakiegokolwiek problemu politycznego, ekonomicznego czy innego. To
jest widoczne szczególnie zawsze w krajach takich jak Rosja, Argentyna
czy Wenezuala i wiele innych gdzie ZAWSZE istnieje "zupełna"
wymienialność waluty wtedy kiedy to rządowi jest na rękę (to znaczy
kiedy rząd na tym zarabia). W każdej najmniejszej recesji czy innym
problemie politycznym czy jakimkolwiek pierwsze co jest robione to
stawia się natychmiast przeszkody w wymienialności. Tutaj z reguły
rząd co kilka czy kilkanaście lat chce sobie zarobić na
oszczędnościach swoich obywateli i z reguły tak czy inaczej wtedy dany
rząd zabezpiecza się najpierw poprzez sprzedawanie własnej waluty i
akumulowanie dolarów i kiedy te zakupy lub rezerwy stają się wielkie i
widoczne dla każdego to udowadnia się otępiałym obywatelom jaka to
NASZA ekonomia jest silna, kiedy jednocześnie utrudnia się wymianę
waluty swoim obywatelom i w tym samym czasie obniża się wartość
własnej waluty tyle ile brakuje dla państwa czyli normalnie o 10, 20
procent a w skrajnych wypadkach 50 procent i nawet więcej. Dlatego w
wielu krajach na świecie gdzie istnieją te problemy wymienialności
waluty rutynowo co kilka lub kilkanaście lat to co mniej otępiali
obywatele trzymają wszystko byle nie własną walutę. Mogą to być dolary
ale nie tylko - obojętnie czy są to dolary, sztabki złota czy worki
kartofli lub kukurydzy nadają się one do tego celu.
Wdrożenie 100 procentowej wymienialności walut jest stosunkowo bardzo
proste do wdrożenia szczególnie teraz kiedy wszystko jest
elektroniczne i to by w ciągu 24 godzin wyeliminowało jakiekolwiek
potrzeby na trzymanie rezerw w innych walutach ale w praktyce, jak
każdy to widzi, prawie niemożliwe ponieważ każde państwo czerpie zbyt
wielkie korzyści z istniejącego status quo.
cc