eGospodarka.pl
eGospodarka.pl poleca

eGospodarka.plFinanseGrupypl.biznes.wgpwCzy moze to ktos zweryfikowac?[OT][LONG]Re: Czy moze to ktos zweryfikowac?
  • Path: news-archive.icm.edu.pl!news.icm.edu.pl!not-for-mail
    From: out <q...@p...fm>
    Newsgroups: pl.biznes.wgpw
    Subject: [OT][LONG]Re: Czy moze to ktos zweryfikowac?
    Date: Tue, 10 Aug 2010 14:54:56 +0200
    Organization: Dzial Sieciowy ICM, Uniwersytet Warszawski
    Lines: 393
    Message-ID: <i3ri70$pnc$1@news.net.icm.edu.pl>
    References: <i3pn1t$196$1@news.onet.pl>
    NNTP-Posting-Host: ip-69-54.mofnet.gov.pl
    Mime-Version: 1.0
    Content-Type: text/plain; charset=UTF-8; format=flowed
    Content-Transfer-Encoding: 8bit
    X-Trace: news.net.icm.edu.pl 1281444896 26348 145.237.69.54 (10 Aug 2010 12:54:56
    GMT)
    X-Complaints-To: u...@n...net.icm.edu.pl
    NNTP-Posting-Date: Tue, 10 Aug 2010 12:54:56 +0000 (UTC)
    User-Agent: Thunderbird 2.0.0.24 (X11/20100411)
    In-Reply-To: <i3pn1t$196$1@news.onet.pl>
    Xref: news-archive.icm.edu.pl pl.biznes.wgpw:497581
    [ ukryj nagłówki ]

    W sobotę Tomek Dalecki pisał;

    By żyło się lepiej", czyli trzy lata psucia państwa

    Zgodnie z przewidywaniami, ,,wolnorynkowa" PO okazała się zwykłym
    oszustwem. Nieudolne rządy Tuska to marsz w kierunku katastrofy finansów
    państwa, społecznego rozkładu i faszyzacji życia publicznego. Istnieje
    niestety duże ryzyko skojarzenia w społecznym odbiorze polityki psucia
    państwa z deklaratywnym liberalizmem.
    Na początek kilka słów wyjaśnienia - nie jestem, nie byłem i nie będę
    zwolennikiem PiS. Szczerze nie znoszę tej partii i życzę jej jak
    najgorzej. W tekście nie uniknę jednak porównań PO do PiS a porównania
    te wypadają na niekorzyść PO (czy też jak kto woli - na korzyść PiS).
    Świadomość głupoty i nieudolności rządów PO nie czyni mnie w żadnym
    wypadku zwolennikiem PiS, nawet, jeśli zauważam, że PiS czasem rządziło
    nieco mniej źle (lub jak kto woli - nieco lepiej). Broń Boże nie
    wskazuję na PiS jako na właściwą alternatywę dla nieudolnych rządów PO.
    Nigdy nie byłem też, i nie jestem nadal, zwolennikiem uczynienia z ruchu
    konserwatywno-liberalnego pisowskiej przystawki.

    Deklaracje
    Platforma Obywatelska szła do władzy jako partia wolnorynkowa,
    wolnościowa, stawiająca sobie za cel wyzwolenie energii Polaków. W
    Deklaracji Ideowej PO czytamy:
    Niestety, po 12 latach niepodległości, Polska znowu przestała doganiać
    uciekający w szybkim rozwoju świat. Polskę ogarnia fala stagnacji i
    niewiary w przyszłość. Główną przyczyną jest paraliżowanie rozwijającej
    się przedsiębiorczości i obywatelskiej inicjatywy przez biurokrację, złe
    prawo i grupowe interesy związków zawodowych.
    Te słowa są dziś bardziej aktualne niż kiedykolwiek w ciągu ostatniego
    dwudziestolecia.
    Zgodnie z moimi przewidywaniami, opartymi m.in. na obserwacji
    niechlubnych dokonań socjalistycznego rządu J.K.Bieleckiego i ,,Kongresu
    Aferałów" (pamiętajmy, że to właśnie wówczas wprowadzono do gospodarki
    największą liczbę koncesji!), ,,wolnorynkowa" PO okazała się zwykłym
    oszustwem. Będąc u władzy PO nie zrobiła NIC, by uwolnić polską
    gospodarkę od ciężarów biurokracji i socjalizmu. Przeciwnie - kajdany
    krępujące wolność Polaków są coraz cięższe.
    Polityka PO jest zaprzeczeniem liberalizmu. Rządy Donalda Tuska są
    zaprzeczeniem idei dobrego rządzenia. W rzeczywistości jest to marsz w
    kierunku katastrofy finansów państwa, społecznego rozkładu i faszyzacji
    życia publicznego.
    Chyba najważniejszą rzeczą, jakiej wszyscy konserwatywni liberałowie
    oczekiwali po rządach PO była obniżka podatków i uproszczenie systemu
    podatkowego. W kampanii w 2005 roku PO szermowała hasłem ,,3x15",
    postulując wprowadzenie liniowej stawki PIT w wys. 15%, obniżkę CIT do
    takiej właśnie wysokości i ujednolicenie stawek podatku VAT na takim
    właśnie poziomie. W wyborach w 2007 roku to hasło zostało wprawdzie
    porzucone, ale nadal PO kojarzyła się raczej z postulatami obniżki
    podatków. W swoim expose premier Donald Tusk mówił m.in.:
    Naczelną zasadą polityki finansowej mojego rządu będzie stopniowe
    obniżanie podatków i innych danin publicznych. Dotyczy to i musi
    dotyczyć wszystkich. I tych mniej zamożnych i tych bogatszych. Wszyscy
    mają prawo do tego, aby państwo przyjęło wreszcie kierunek na obniżanie
    podatków i danin publicznych. Będziemy prowadzili tę politykę rozważnie,
    to musi być rozważny marsz. Ale chcę, aby to był marsz zawsze w jednym
    kierunku, zawsze w kierunku niższych podatków i zawsze w kierunku
    rezygnacji z nadmiernych, często zbędnych danin publicznych, jakie
    obywatel płaci na rzecz administracji.

    Wzrastający fiskalizm
    Tymczasem od początku rządów PO obserwujemy co prawda ,,marsz w jednym
    kierunku", z tym, że jest to kierunek dokładnie odwrotny od
    zapowiedzianego w expose. Klarownym wyznacznikiem jest dzień wolności
    podatkowej, który za czasów rządów PO systematycznie przesuwa się do
    przodu. W latach 2007 i 2008, w wyniku nieznacznej obniżki obciążeń,
    które zawdzięczamy koalicji pod wodzą PiS, dzień wolności podatkowej
    cofnął się o kilka dni. Od roku 2008 to radosne święto wypada coraz
    później, w tym roku roku opóźnienie w stosunku do roku poprzedniego
    wynosi aż 9 dni!
    Od kilku miesięcy z kręgów rządowych dochodziły głosy o możliwości
    podwyżki podatków. Ostatnio głosy te przerodziły się w konkretne
    zapowiedzi. Najpierw wypuszczony został balon próbny w postaci
    zapowiedzi podwyżki stawki VAT aż o 3 punkty procentowe. Do ogłoszenia
    tych propozycji wybrany został ,,zły duch" premiera, minister Michał Boni.
    Absolutnie kompromitująca przy tym była argumentacja ministra Boniego,
    który stwierdził, że w ten sposób trzeba wynagrodzić budżetowi ,,ubytki",
    jakie poniósł w wyniku obniżki PIT i składki rentowej za rządów PiS. Co
    to są za ,,ubytki" w sytuacji, kiedy budżet pod rządami PO systematycznie
    się rozrasta (w bieżącym roku o spektakularną wielkość 2% PKB)?
    Rozumiem, że celem ,,liberalnego" rządu jest dalsza gigantyzacja budżetu,
    w czym źli podatnicy przeszkadzają rządowi. A w ogóle to wg pana
    ministra winien temu jest PiS, bo złośliwie nie chciał bardziej złupić
    podatników.
    Propozycję Boniego skrytykował Grzegorz Schetyna, by później PO mogła
    poinformować o ,,kompromisowej" propozycji podwyżki o 1 punkt procentowy
    (to zresztą nie jest do końca prawda, stawki 21 i 7 procent zostaną
    podniesione o jeden punkt, ale stawka 3% o 2 punkty). Tym razem do
    ogłoszenia tych ,,radosnych wieści" wybrany został nowy szef klubu
    poselskiego PO, pan poseł Tomczykiewicz. Warto dodać, że poseł
    Tomczykiewicz, który był przez kilka lat członkiem UPR zapowiadał
    wcześniej, że na żadną podwyżkę się nie zgodzi. Całość sprawia nieco
    orwellowskie wrażenie, jakoby to dobry ,,Wielki Brat" Tusk, wbrew zakusom
    niektórych, w istocie postanowił obniżyć podatki.
    Oczywiście, podwyżka VAT jest tylko ,,czasowa", to tylko przejściowe
    trudności, po których ustąpieniu nasz dobry i liberalny rząd ulży
    podatnikom. Jak wyglądają takie ,,czasowe podwyżki" najlepiej chyba
    ilustruje historia ,,belkowego" - to też miał być podatek czasowy, a
    istnieje już ładnych kilka lat i nie zanosi się na jego likwidację.
    Zaraz, zaraz, czyżby PO w swoim programie wyborczym nie zapowiadała
    właśnie likwidacji belkowego? Okazja zresztą była, tak się bowiem
    składa, że w sejmie obecnej kadencji był nawet projekt odpowiedniej
    ustawy w tej sprawie autorstwa... Prawa i Sprawiedliwości. Projekt nie
    wszedł nawet pod obrady, został zablokowany przez marszałka sejmu
    Bronisława Komorowskiego!
    Podwyżka VAT będzie najbardziej widoczna, ale to nie znaczy, że
    platformerskie ,,obniżanie poprzez podnoszenie" podatków na tym się
    kończy. Niektóre obciążenia podnosi się po cichu. W przyszłym roku rząd
    zafunduje nam kolejne ograniczenia w odliczaniu VAT od paliw. Rezygnacja
    z ulgi podatkowej od biokomponentów dodawanych (przymusowo!) do paliw
    płynnych spowoduje podwyżkę cen benzyny o 5-7 gr. na litrze (a po
    ovatowaniu nową, wyższą stawką przełoży się to na ok. 9-11 gr. wzrostu).
    Te podwyżki rząd tłumaczy ciężką sytuacją budżetu, są jednak daniny,
    które służą tylko i wyłącznie różnym klikom i sitwom, nie zasilając
    budżetu. Do takich należy tzw. opłata reprograficzna, którą obciążone są
    niektóre artykuły papiernicze i elektroniczne. Dochody z tej opłaty
    przekazywane są na rzecz ,,związków twórczych" i w założeniach mają
    stanowić rekompensatę części dochodów z praw autorskich, jakie twórcy
    tracą w wyniku kopiowania ich dzieł. Pomijam całą bezsensowność tej
    opłaty, wg tej samej logiki każdy kupujący nóż powinien odsiedzieć jeden
    dzień aresztu na poczet ukarania niezłapanych nożowników.
    Z inicjatywy Ministerstwa Kultury i ,,środowisk twórczych" szykowana jest
    nowelizacja ustawy, która z jednej strony podwyższy opłaty (np. do 1,5%
    na papier), z drugiej zaś rozszerzy zakres towarów objętych opłatą,
    m.in. o pendrive'y i cyfrowe aparaty fotograficzne. O ile potrafię
    jeszcze zrozumieć objęcie papieru czy kserokopiarki podobną opłatą, o
    tyle zupełną aberracją jest opłata od drogich aparatów cyfrowych
    (rzekomo dlatego, że mogą służyć do fotografowania tekstu), której
    jedynym prawdziwym wytłumaczeniem jest chęć złupienia ich producentów i
    nabywców.

    ,,Uwolnić energię Polaków"? Kpiny!
    No dobrze, na podatkach świat się nie kończy, może liberalizm Donalda
    Tuska przejawia się w jakiś inny sposób? Może PO ma jakieś inne zasługi?
    Z wielkim hukiem powstała w sejmie komisja ,,przyjazne państwo", której
    przewodził poseł Janusz Palikot. Któż lepiej nadawał się do tej roli niż
    człowiek, który uchodził za rozsądnego przedsiębiorcę, na co dzień
    borykającego się absurdami systemu? Tymczasem okazało się, ze Palikot
    przedsiębiorcą został w spadku po teściu, ,,wielkie interesy" robił z
    rządem i są one nadzwyczaj mętne, a w parlamencie zajmuje się głównie
    politycznym awanturnictwem. Komisja ,,przyjazne państwo" zamiast ulżyć
    przedsiębiorcom wyprodukowała tylko kilka bubli prawnych, a żadnymi
    poważnymi problemami nawet się nie zajęła. Spektakularną wpadką komisji
    były słynna ustawa o strażakach...
    Po wybuchu tzw. afery hazardowej ,,liberalny" rząd postanowił powalczyć z
    hazardem. Kolejny raz okazało się, że rząd wie lepiej, co dla obywatela
    dobre i tym razem uznał, że obywatel jest za głupi, by sam decydować, na
    co wyda swoje pieniądze. W ramach walki z hazardem nie tylko ograniczono
    kolejny obszar naszej wolności, ale też zlikwidowano ok. 100 tys. miejsc
    pracy w branży hazardowej. Bezpośrednie straty dla budżetu, tylko z
    tytułu niższych wpływów z podatku od gier, wynoszą w tym roku kilkaset
    milionów złotych. Jak to się ma do Deklaracji Ideowej PO, w której
    czytamy m.in.
    Nie ma innej drogi do szybkiego rozwoju i dobrobytu jak powrót do idei
    wolności. Nie ma innej skutecznej polityki gospodarczej - jak polityka
    konkurencji, ochrony własności prywatnej i twardego rozprawienia się
    przez państwo z przyczynami paraliżu przedsiębiorczości.
    I dalej:
    Zdolność człowieka do inicjatywy i przedsiębiorczości stanowi źródło
    bogactwa społecznego, zaś wolny rynek jest najbardziej skutecznym
    narzędziem wykorzystywania zasobów i zaspokajania potrzeb.

    PO przeciw wolnościom obywatelskim
    Przy tej okazji rząd wpadł na pomysł cenzurowania internetu, w tym
    przede wszystkim stworzenia indeksu stron zakazanych, które dostawcy
    internetu mieliby obowiązek blokować. Już w założeniach na listę
    zakazanych stron trafiłaby nie tylko dziecięca pornografia, ale też
    strony siejące ,,mowę nienawiści", czyli wszystkie te, które sprzeciwiają
    się tyranii politycznej poprawności. Zaiste, piękny przykład ,,liberalizmu"!
    W swoim pędzie do ograniczania wolności obywatelskich rzekomo liberalny
    rząd Donalda Tuska przygotował projekt nowej ustawy o CBA czyniącej z
    tej instytucji supersłużbę, o jakiej ministrowi Ziobrze się nawet nie
    śniło. CBA miałaby nie tylko zajmować się korupcją aparatu państwowego,
    ale też zyskałaby wszelkie uprawnienia policyjne wobec wszystkich
    obywateli, włącznie z prawem do inwigilacji i do gromadzenia tzw.
    informacji wrażliwych. Wygląda na to, że to właśnie dla CBA przewidziano
    rolę GeStaPo w nowym, lepszym państwie PO.
    Rząd wie również lepiej, jak obywatel ma dbać o swoje zdrowie. Palenie
    jest szkodliwe, więc troskliwy Donald Tusk postanowił uwolnić nas od
    tego nałogu. Prawo obywatela do dysponowania własnym zdrowiem rządu ani
    trochę nie obchodzi. Donald Tusk uznał też, że to ,,liberalna" władza
    decyduje o tym, co wolno, a co nie w restauracjach i barach, a
    właściciel nie ma w tej sprawie nic do gadania. W walce z tytoniem PO
    wzoruje się wprost na dokonaniach Adolfa Hitlera.

    PO przeciw rodzinie
    To zresztą niejedyna kwestia, gdzie ,,liberalny" rząd obficie czerpie z
    dorobku klasyków socjalizmu. Szczególnie jaskrawym przykładem jest sfera
    wychowania młodego pokolenia. Postulowana przez Mao i Pol-Pota
    likwidacja więzi rodzinnych znalazła swoje odbicie w tzw. ustawie o
    przemocy w rodzinie. Przepisy zakazujące rodzicom wychowywania dzieci, a
    w zamian umożliwiające urzędasom rozbijanie rodzin koalicja rządząca
    uchwaliła z pomocą SLD, zaś Bronisław Komorowski podpisał je
    niezwłocznie, nie czekając na rozstrzygnięcie wyborów prezydenckich.
    Ustawa zakazuje kar cielesnych wobec dzieci, pod demagogicznym hasłem
    przeciwdziałania znęcaniu się nad dziećmi (jakby dotychczasowe przepisy
    tego nie zabraniały...).
    Jak pokazały doświadczenia Szwecji, kraju w którym podobne przepisy
    obowiązują od prawie 30 lat, problem drastycznej przemocy wobec dzieci
    nie tylko nie zniknął, ale wręcz się nasilił. Ustawa za to promuje
    donosicielstwo dzieci na rodziców i pozwala urzędnikom na odbieranie
    dzieci pod byle pretekstem. A przede wszystkim odbiera rodzicom
    jakiekolwiek instrumenty wychowawcze - bo każdy rodzaj perswazji może
    być zakwalifikowany jako przemoc fizyczna, psychiczna lub emocjonalna (w
    Szwecji podstawą do odebrania dzieci rodzicom był zakaz wyjścia na
    dyskotekę, będący przecież przejawem przemocy emocjonalnej).
    Pani poseł Iwona Guzowska wręcz nawołuje do rozwijania systemu
    donosicielstwa, postulując systematyczne odpytywanie dzieci w szkołach
    na temat sytuacji w ich rodzinach! Szczytem hipokryzji wykazał się pan
    poseł Tomczykiewicz, który tak skomentował ustawę:
    Trochę żałuję, że nie zmieniliśmy tytułu tej ustawy. Wtedy byłaby do
    przyjęcia. Mówił też to obecny prezydent, kiedy ją podpisywał. Tytuł
    sugeruje, że w rodzinie jest przemoc, a jest ona zazwyczaj tam, gdzie
    tej rodziny nie ma.
    Panu Tomczykiewiczowi w ogóle nie przeszkadza ustawowy maoizm, chciałby
    tylko ten maoizm ładnie pijarowsko sprzedać! Spore zasługi w percepcji
    maoizmu i jego twórczym zastosowaniu na gruncie polskim ma też pani
    minister Katarzyna Hall, która doprowadziła m.in. do odebrania dzieci
    rodzicom, by przymusowo umieścić je w przedszkolach. Jak przymus
    przedszkolny ma się do liberalizmu?
    W deklaracji ideowej PO możemy przeczytać:
    Dlatego zadaniem Państwa jest roztropne wspieranie rodziny i
    tradycyjnych norm obyczajowych, służących jej trwałości i rozwojowi
    oraz:
    Ideałowi obywatela - jako osoby wolnej i odpowiedzialnej za los swój i
    swojej rodziny.
    Po raz kolejny okazało się, że własna deklaracja ideowa jest dla PO nic
    nie znaczącym świstkiem papieru i nie stanowi żadnej przeszkody w
    rozwijaniu wynaturzonej inżynierii społecznej.

    Wolny rynek w kulturze?
    Ciekawym obszarem postępów ,,liberalizmu" w wykonaniu PO jest kultura.
    Ministerstwo Kultury postanowiło zmusić nadawców radiowych do nadawania
    większej ilości polskich piosenek. Ustawa o radiofonii i telewizji
    nakazuje nadawcom radiowym wypełnienie co najmniej 33% czasu antenowego
    muzyką polskojęzyczną. Ustawodawcy nie obchodzi, że słuchacze chcą czego
    innego. A ponieważ słuchacze wolą inną muzykę, stacje radiowe obchodzą
    ten nakaz nadając polskie piosenki głównie w czasie najmniejszej
    słuchalności. Teraz minister Zdrojewski, stojący na czele najbardziej
    zbędnej instytucji w Polsce, postanowił zmusić Polaków do słuchania
    muzyki, której nie lubią (a może lubią tylko o tym nie wiedzą? W końcu
    ,,liberalny" rząd wie lepiej...). Nowe regulacje zakładają, że trzy
    czwarte ustawowej ilości polskich nagrań ma być emitowane między 6 a 23.
    Jestem ciekaw, co powiedziałyby sieci kinowe, gdyby musiały wyświetlać w
    kinach 30 procent polskich filmów, z czego 75 procent na seansach
    wieczornych i w weekendy. Rynek komercyjny jest miejscem konkurencji,
    konkursem piękności, a nie odgórnym wspieraniem ludzi bez talentu
    przekonanych o swojej wartości. Czy podczas wyborów Miss Polski
    wprowadzimy odgórny nakaz prezentowania 30 procent brzydkich dziewcząt,
    z czego 75 procent z nich w finale, tylko dlatego że są i marzą o tym,
    by być piękne? - skomentował działania ministra jeden z szefów dużej
    stacji radiowej.
    Wypada więc przypomnieć panu ministrowi, że żadnemu polskiemu artyście
    nie udaje się przebić za granicą mimo obowiązywania regulacji
    promujących polską muzykę. Tymczasem w ciągu ostatnich dwóch miesięcy
    kilku rumuńskim artystom udało się wejść do czołówki brytyjskiej listy
    przebojów, mimo, że w Rumunii nikt ustawowo nie reguluje rynku. Podobno
    PO wspiera wolny rynek. Podobno wolny rynek jest najbardziej skutecznym
    narzędziem wykorzystywania zasobów i zaspokajania potrzeb... W każdym
    razie tak możemy przeczytać w deklaracji ideowej partii ministra
    Zdrojewskiego. Jak się ma do ,,wolnego rynku" i ,,polityki konkurencji"
    wspieranie przez MKiDN pieniędzmi podatnika organizacji ,,gejowskich" i
    lewactwa z ,,Krytyki Politycznej"?
    Tak na marginesie wypada wspomnieć, że pan minister Zdrojewski (podobno
    jeden z najlepszych ministrów rządu Tuska) jako prezydent Wrocławia
    postanowił zbudować za pieniądze podatnika domy dla poszkodowanych w
    powodzi 1997 na... terenach zalewowych. W tym roku mieszkańców tych
    domów ponownie dotknęła powódź.

    Rozrzutność zamiast oszczędności
    Liberalne podejście do gospodarki zwykle wiąże się z oszczędnym
    gospodarowaniem pieniędzmi podatnika. Od rządu ,,liberalnej" partii
    oczekujemy marszu w kierunku państwa-minimum. Tymczasem polski budżet
    systematycznie się rozdyma. W tym roku udział wydatków publicznych w PKB
    wyniesie ok. 47,5 proc. i będzie najwyższy od czterech lat. W 2010 r.
    Wydatki rządu wzrosły w porównaniu do roku ubiegłego o ponad 40 mld zł.
    O ile w roku 2009 wynosiły one 597,3 mld zł, to w br. już 640,52 mld zł.
    Tak więc ich poziom wzrósł o 7,9 proc., czyli znacznie powyżej inflacji,
    a ich udział w PKB wzrósł o ok. 2 proc. Prosto i jasno wynika z tego, że
    propaganda PO o oszczędzaniu w obliczu kryzysu to zwykłe kłamstwo, w
    rzeczywistości rząd wydaje coraz więcej. 7,9% to wzrost bardzo duży,
    natomiast w czasie kryzysu, gdy zewsząd słyszymy frazesy o
    oszczędnościach, spodziewamy się przecież znacznej redukcji wydatków.
    Tymczasem zamiast oszczędności mamy wzrost wręcz gigantyczny.
    Rząd Tuska nie zrobił też nic, by zreformować znajdujące się w
    katastrofalnej formie finanse państwa. Rzekomym krokiem PO w tę stronę
    miała być ustawa ograniczająca tzw. ,,pomostówki" i niektóre przywileje
    emerytalne. Warto więc zauważyć, że działania PO były krokiem wstecz.
    Gdyby nie ustawa PO, to wcześniejsze emerytury zostałyby wyeliminowane
    wcześniej i w większym zakresie na mocy obowiązujących uprzednio przepisów.
    Za to w rozwoju biurokracji i powiększaniu urzędniczej hydry PO nie ma
    sobie równych. Od czwartego kwartału 2007 r. do czwartego kwartału 2009
    r., za rządów ,,liberałów" z PO liczba ,,pierdzistołków" wzrosła od 572,2
    tys. do 620,6 tys. - o ponad 48 tysięcy osób. A jeśli doliczyć dodatkowo
    pierwszy kwartał bieżącego roku, to liczba ta wzrosła do 633,6 tys. -
    czyli o ponad 60 tysięcy osób od początku rządów Donalda Tuska. Okazuje
    się, że za rządów ,,liberałów" z PO liczba urzędników przyrasta średnio w
    tempie ponad 3,5 raza szybszym niż za rządów uważanego za etatystyczne
    PiS! (dane za artykułem p.Jacka Sierpinskiego). Za czasów rządów Tuska
    pensje urzędników rosły też znacznie szybciej niż pensje w gospodarce.
    Koszt utrzymania rządowej biurokracji w Polsce to 52 mld zł.

    Co by tu jeszcze zepsuć?
    Przy okazji warto dodać, że akurat obszary, na których państwo-minimum
    powinno się skupić, pod rządami PO wypadają najgorzej. Coraz częściej
    słyszymy o złej sytuacji w armii, masowych dymisjach oficerów (w tym
    zwłaszcza służb elitarnych, jak ,,Grom" czy lotnictwo wojskowe) i o
    nasilającej się krytyce działań ministra Klicha (kto w ogóle wpadł na
    pomysł, by ministrem obrony zrobić działacza pacyfistycznego?). Policja
    zaś stała się dla rządu najwygodniejszym obszarem oszczędności, po raz
    kolejny okazało się, że łatwiej jest zabrać policji pieniądze na paliwo
    do samochodów niż sprzedać rządowy ośrodek wczasowy...
    Platforma Obywatelska zrodziła się z protestu przeciwko złej polityce -
    czytamy w Deklaracji Ideowej PO. Interesujące, jak ten protest przeciwko
    złej polityce ma się do jawnego zamachu na niezależność banku
    centralnego? PO wraz z usłużnymi, mianowanymi głosami rządzącej koalicji
    członkami Rady Polityki Pieniężnej uznało za celowe odgrzebać idiotyczny
    pomysł Andrzeja Leppera ,,wykorzystania rezerwy rewaluacyjnej". Czyli w
    praktyce postanowiono zmusić NBP do dodrukowania kilku miliardów
    złotych, zapominając o własnych deklaracjach obrony wartości polskiej
    waluty. Takimi ,,drobiazgami" jak niedziałanie prawa wstecz,
    ,,liberałowie" z PO w ogóle się nie przejęli.
    Porządną wolnorynkowa formację polityczną powinno też cechować
    poszanowanie prawa własności. Tymczasem zapowiadanej ustawy
    reprywatyzacyjnej wciąż nie ma, a sugerowane rozwiązania mają coraz
    mniej wspólnego z ideą sprawiedliwości i naprawy krzywd. Zrezygnowano z
    pomysłu zwrotu mienia w naturze (jasne, przecież musi być coś, co można
    będzie rozkradać!), zapowiadane rekompensaty stanowią zaś ułamek
    wartości zagrabionego mienia. Platformerskie władze Warszawy wprost kpią
    sobie z roszczeń reprywatyzacyjnych budując nikomu niepotrzebne (za to
    bardzo drogie) Muzeum Sztuki Nowoczesnej na gruntach podlegających
    zwrotowi prawowitym właścicielom.
    Zresztą władze Warszawy są odbiciem w mniejszej skali tego samego
    tuskowego socjalizmu i nieudolności. Prezydent Hanna Gronkiewicz-Waltz,
    deklarująca się jako osoba głęboko wierząca, hojną ręką wspiera
    pieniędzmi miejskiego podatnika organizacje ,,gejowskie" i czerwoną bandę
    tow.Sierakowskiego. Fundowanie na koszt podatnika pewnemu koncernowi
    medialnemu stadionu za 400 mln zł też nie bardzo się mieści w moim
    pojęciu wolnego rynku i dobrego rządzenia...

    Gdzie ten liberalizm? Nigdzie!
    Bezskuteczne poszukiwania wolnorynkowych dążeń w działalności PO można
    mnożyć. Nawet pewne przyśpieszenie prywatyzacji majątku państwowego
    wynika tylko z dramatycznej sytuacji budżetowej i odbywa się według
    dotychczasowych reguł, niemających nic wspólnego z przejrzystością. Nie
    ma uczciwej licytacji, rząd za to dba, by w każdej prywatyzowanej firmie
    zostawić miejsce dla politycznych ingerencji i zapewnić odpowiednie
    koryto dla swoich. A to oczywiście kosztem ceny, jaką można by osiągnąć.
    Nawet w drobnych sprawach rząd nie zamierza bronić wolnego rynku -
    idiotyczna decyzja KE o zakazie sprzedaży żarówek została podjęta za
    zgodą wszystkich rządów EU, czyli także ,,liberalnego" rządu Tuska.
    Nawet z pomysłu prywatyzacji służby zdrowia PO się już wycofała. Co
    ciekawe, obrońcy PO tłumaczą często, że to tak naprawdę tylko retoryka
    wyborcza, a w rzeczywistości PO nadal chce sprywatyzować szpitale. Tylko
    po co w takim razie czołowi politycy PO tak stanowczo temu zaprzeczają,
    posuwając się nawet do procesów sądowych? Mamy tu niespójność w
    deklaracjach, takie ,,plątanie się w zeznaniach" - z jednej strony
    Platforma tłumaczy, że reformy nie ma, bo zły prezydent Kaczyński groził
    vetem, z drugiej strony kategorycznie zaprzecza, jakoby takie reformy w
    ogóle planowała. Pomijam już fakt, że sama prywatyzacja szpitali nie
    rozwiąże problemów służby zdrowia. Znacznie ważniejszą rzeczą jest
    zdemonopolizowanie rynku ubezpieczeń zdrowotnych. I to właśnie byłaby
    prawdziwie wolnorynkowa reforma! Ale nie słyszałem, żeby pani minister
    Kopacz miała takie plany...
    Interesujący jest też sposób myślenia niektórych konserwatywnych
    liberałów, wciąż jeszcze niewyleczonych z sympatii do partii zakłamanych
    pseudoliberałów. Z jednej strony tłumaczą wszelkie socjalistyczne
    wypowiedzi polityków PO ,,retoryką wyborczą", twierdząc, że przecież oni
    tak tylko mówią, a naprawdę mają dobre chęci. Z drugiej strony do
    socjalnej retoryki PiS przywiązują wagę znacznie większą niż do realnych
    czynów. Dlaczego deklaracja Jarosława Kaczyńskiego, że nie przeszkadza
    mu nazwanie go lewicowcem, staje się dla niektórych wolnorynkowców
    poważnym argumentem przeciwko niemu, zaś socjalistyczne obietnice
    wyborcze Bronisława Komorowskiego nie robią na nich żadnego wrażenia?
    Zwolennicy PO głośno zapewniali, że rząd Tuska ma całe szuflady
    wypełnione projektami wolnorynkowych ustaw. Nie prezentuje ich, bo zły
    prezydent Lech Kaczyński kierowany pustą pisiacką złośliwością z
    pewnością skorzysta z prawa weta. Kiedy jednak tylko kandydat PO
    zostanie prezydentem, to na pewno rząd zajmie się na poważnie
    koniecznymi reformami. No i doczekaliśmy się, PO przejęła pełnię władzy
    i z magicznej szuflady zamiast projektów reform wypłynął projekt
    podwyżki podatków. Innych reform nie należy oczekiwać, co zresztą
    półoficjalnie przyznają sami politycy PO.
    Donald Tusk często sam siebie określa mianem ,,liberała". Lecz ta
    deklaracja to absolutnie jedyny przejaw tego mitycznego ,,liberalizmu"
    PO. Niestety, niektórzy dają się na to nabrać. Jest to tym bardziej
    niebezpieczne, że prowadzi to zaburzenia pojęć. Mogliśmy podobną
    sytuację obserwować po rządach poprzedniego wcielenia PO, czyli Kongresu
    Aferałów. Wówczas to nieudolne, przesiąknięte socjalizmem i korupcją
    rządy również przedstawiano społeczeństwu jako ,,liberalizm". Do dziś
    owocuje to negatywnym i całkowicie nieprawdziwym obrazem liberalizmu i
    systemu kapitalistycznego w społecznym odbiorze.
    (...)

Podziel się

Poleć ten post znajomemu poleć

Wydrukuj ten post drukuj


Następne wpisy z tego wątku

Najnowsze wątki z tej grupy


Najnowsze wątki

Szukaj w grupach

Eksperci egospodarka.pl

1 1 1