"ms" <m...@h...pl> wrote in message
news:hlmchu$gkt$1@nemesis.news.neostrada.pl...
> >
>> "Archangell" <r...@o...pl> wrote in message
>> news:hlk0hq$os3$1@news.onet.pl...
>>>> wziąć maksymalny możliwy kredyt i kupic za jakiekolwiek aktywa oprócz
>>>> obligacji (czyli czyjegoś długu) ?
>>>
>>> A koszty tego kredytu nie bedą rosły wraz ze wzrostem inflacji?
>>> Noi jakie aktywa kupić coby ich wartość przypadkiem nie zmalała?
>>>
>>> Arch
>>
>> zdecyduj sie, inflacja czy deflacja (cena aktywów)...
>> george
>
> A co powiesz na inflację monetarną (na wszystko poza aktywami) i deflację
> aktywów jednocześnie (jak w Japonii czy ostatnio w Stanach)?
> Plus gdzie masz w Polsce kredyt bez zmiennej stopy procentowej na dłużej
> niż rok?
> Twój pomysł nie jest zły, ale raczej nie w Polsce.
>
> Pozdrowienia
> Marek

wiem do czego zmierzasz. Niestety przed taką mieszanką tylko ci najbliżej
"prasy drukarskiej"
z kolejki: rząd, banki, kredytobiorcy, właściciele kapitału i na koncu
robotnicy maja szanse "obronić" sie przed inflacją.
Najlbliżej tzn.. mniej więcej do drugiego miejsca (rząd / banki). Reszta nie
ma szans.
Najbardziej rozmiesza mnie fakt jak inflacjoniści kłócą sie z
deflacjonistami o to co my teraz mamy.
Deflacjonista poda cene domów jako dowód deflacji a inflacjonista poda cene
chleba / piwa na dowód inflacji i ni cholery nie mogą sie pogodzić z faktem
że oboje mają racje :).

Przy starej dobrej inflacji ( to juz historia) taka mieszanka występowała w
innej "znośniejszej" konsystencji wiec i moze kredytobiorcom i włascicielom
kapitału (dalej w kolejce od prasy) sie udawało.... teraz
trzeba pomyśleć o tym jak bronić sie i przed inflacją i równocześnie
deflacją. Samo zabezpieczenie na wypadek inflacji juz nie wystarczy... ale
pytanie początkowe było o jeden fragmentyrczny wycinek rzeczywistości.

pozdrawiam
george