eGospodarka.pl
eGospodarka.pl poleca

eGospodarka.plFinanseGrupypl.biznes.bankiKK na kartki? ;)Re: KK na kartki? ;)
  • Path: news-archive.icm.edu.pl!news.gazeta.pl!not-for-mail
    From: "Eneuel Leszek Ciszewski" <p...@c...fontem.lucida.console>
    Newsgroups: pl.biznes.banki
    Subject: Re: KK na kartki? ;)
    Date: Thu, 16 Oct 2008 23:02:41 +0200
    Organization: Aleuania-Pueruania-Azalandia :)
    Lines: 91
    Message-ID: <gd8a5m$ie9$1@inews.gazeta.pl>
    References: <6...@x...googlegroups.com>
    <1...@v...googlegroups.com>
    <c...@v...googlegroups.com>
    <gd2vpr$au0$1@news.onet.pl>
    Reply-To: "Eneuel Leszek Ciszewski" <e...@g...com>
    NNTP-Posting-Host: csknet-84-234-46-83.csk.pl
    Mime-Version: 1.0
    Content-Type: text/plain; format=flowed; charset="iso-8859-2"; reply-type=response
    Content-Transfer-Encoding: 8bit
    X-Trace: inews.gazeta.pl 1224190968 18889 84.234.46.83 (16 Oct 2008 21:02:48 GMT)
    X-Complaints-To: u...@a...pl
    NNTP-Posting-Date: Thu, 16 Oct 2008 21:02:48 +0000 (UTC)
    X-MimeOLE: Produced By Microsoft MimeOLE V6.00.2900.5579
    X-Priority: 3
    X-User: eneuell
    X-MSMail-Priority: Normal
    X-Newsreader: Microsoft Outlook Express 6.00.2900.5512
    Xref: news-archive.icm.edu.pl pl.biznes.banki:458095
    [ ukryj nagłówki ]


    "Marek Dyjor" gd2vpr$au0$...@n...onet.pl

    > tja swego czasu Banki Spółdzielcze proponowały kredyty pod zastaw kwoty
    zdeponowanej na koncie :)

    Bank Spółdzielczy w Wasilkowie -- miałem tam kredyt. Dokładniej -- kredyt
    miała moja Matka, ale wzięty na mnie. Pewnego dnia bank padł -- depozyty
    przepadły, :) a kredyt należało zwrócić z prowizjami i odsetkami... W razie
    niezwrócenia -- spłacanie przejęliby poręczyciele/żyranci. ZTCP pracowniczka
    banku powiadomiła (po kumotersku) moją Matkę dostatecznie wcześnie,dzięki
    czemu Matka znalazła się wśród tych osób, które straciły niewiele. Matka
    ten (i nie tylko ten) kredyt wzięła, aby opłacić córce (mojej siostrze)
    mieszkanie. Ja w tym czasie trwoniłem :) znacznie większe pieniądze
    (zarabiane lekko, na tym, co lubiłem, więc wg duchownych -- na przykład
    mego proboszcza -- ,,złe'', grzeszne: pracowałem na uczelni jako informatyk
    i handlowałem sprzętem komputerowym oraz oprogramowaniem komputerowym; ceny
    miałem o około 10% niższe od rynkowych i terminy o niebo krótsze niż konkurenci;
    kupowałem u najlepszych dystrybutorów polskich; wszystko było legalne -- nie
    tylko w logach, :) ale i naprawdę, o co nie tyle dbałem, ile wręcz walczyłem)
    i po opłaceniu swego mieszkania miałem na swoich kontach
    (w złotówkach, w dolarach i nie wiem w czym jeszcze -- miałem wówczas chyba
    jedenaście kont naraz, w tym chyba 4 w PKO bp, dzisiejszym PKO BP SA; firmowe
    w PKO bp nie miało pieczątki, co było wielkim atutem w tamtych realiach)
    co najmniej dwa razy więcej, niż kosztowało to mieszkanie siostry.
    (były inne czasy i nie chodziło o kupienie całego mieszkania, lecz
    o coś innego -- pojęcia dziś nie mam, o co, bo nie o wykupienie na
    własność; mieszkania kupowało się nie jeden :) raz, ale kilka :) razy,
    a mieszkanie nadal obarczone było kredytem i nie stanowiło odrębnej,
    notarialnie ,,kwitowanej'' własności; w spłacaniu resztek kredytu
    także pomagałem, choć już wówczas nie byłem zbyt bogaty -- między
    innymi uczelnia dała mi na 3% kredyt w wysokości 7 kilozłtych na
    3 lata; część tego kredytu spłacałem już jako niepracownik UwB;
    mam log ;) na potwierdzenia spłacenia do zera)

    Dla mnie kredyt, którego zabezpieczeniem jest lokata -- to paranoja!!! :)

    Zaś kredyt uczelniany był de facto półprezentem. :) Rynkowo był równoważny
    podarowaniu połowy pieniędzy. :) Obok kredytów, uczelnia dawała wczasy, ;)
    mydła :) i inne uposażenia... Naturalnie także studentki, ale te już poza
    oficjalnymi logami. ;) Jednej (anglistki) ponoć nie zwróciłem do dzisiaj,
    czemu kategorycznie zaprzeczam, twierdząc nawet, że jej nigdy nie brałem. ;)

    -=-

    Dla mnie ten kraj to czysta ;) paranoja, w której bez pieniędzy umiera się
    **dosłownie** z głodu, zaś mając pieniądze, po prostu zabiera biednym. :)
    Na przykład moja Mercedes przez wiele lat mnie nie kosztowałaby, gdybym
    przejeżdżał nią tylko tyle, ile przejeżdża przeciętny obywatel tej dziwnej
    krainy, ;) zwanej Polską, bo była amortyzowana i te amortyzacje przewyższały
    przeciętne koszty jej utrzymania. W logach ;) Mercedes była samochodem firmowym,
    ale w istocie była moją jedyną kobietą stawianą pod latarniami ;) w całym
    moim dotychczasowym życiu. :) (nawet więcej -- jedynym moim samochodem,
    nie tylko jedynym samochodem tej marki, o żeńskim imieniu)

    Objeżdżanie miasta :) skłoniło mnie do myślenia o monitoringu sygnalizacji
    ulicznej, którego nie dane mi było nigdy robić -- za sprawą oczywiście
    duchownych rzymskokatolickich, którzy pilnowali skrupulatnie, :) abym nie
    powrócił do pracy na uczelni. Praca zaś ta była mi potrzebna jak siłownia
    sportowcowi -- studenci by psuli, ja bym reperował i miałbym po prostu
    ,,rozbieg''; nadto i samo środowisko ludzi młodych, z plastycznymi,
    nieskostniałymi jeszcze umysłami, wiele by dało, o czym wiem, gdyż
    wiele lat tam pracowałem. Pieniądze miały też znaczenie, bo dosłownie
    głodowałem (w efekcie posypały się zęby i połamały palce) ale mniejsze.
    Efektem ubocznym takiej pracy wśród studentów (zwłaszcza studentek)
    byłoby rozwijanie firmy mojej Matki -- formalnego doradcy podatkowego,
    czy jak się to określa. BTW ostatnie próby ratowania firmy podjąłem
    niedawno, starając się kupić :) Matce pracowniczkę -- efekty nie są
    mi znane, jako że nie jestem właścicielem :) owej pracowniczki i nie
    mam nawet na jej kupno pieniędzy w gotówce, a jedynie w ,,naturze'',
    którą nie jest wcale seks. Ambitny byłem, bo chciałem, aby pracowniczki
    zarobiły na siebie i na swoich mężów :) -- czyli nie tylko na przeżycie,
    ale i na mieszkania, dzieci, samochody, wakacje... :) (o tym, że kobiety
    płacą swym mężczyznom za seks w tym kraju -- wiem z wiarygodnych źródeł
    i nie zamierzam o tym fakcie dyskutować)

    Ale moje plany kolidowały z myślami/planami papieskiego prałata honorowego,
    mego ex-proboszcza, więc moje plany musiały zgnić... Zbawcza śmierć wielkiego ;)
    papieża niewiele pomogła -- przeżyłem, ale przyszłości nadal nie mam. :) Może
    jakiś wypadek, w którym zapłoną jak pochodzie :) Korteriańskie dzieci otworzy
    mi drogę powrotną na uczelnię. :) Postawę nowego papieża polscy duchowni mają
    w xupie. :) Pamięć wielkiego ;) rodaka (którego mój ex-proboszcz był honorowym
    prałatem) więcej dla nich znaczy, niż cokolwiek. :) Ja jestem dobrej myśli, bo
    wiem o tym, że jednak śmierć przemawia zawsze jasnym, zrozumiałem językiem do
    wszelkich serc, a ja -- jestem Dzieckiem śmierci. :)

    --
    .`'.-. ._. .-.
    .'O`-' ., ; o.' eneuel@@gmail.com '.O_'
    `-:`-'.'. '`\.'`.' ~'~'~'~'~'~'~'~'~ o.`.,
    o'\:/.d`|'.;. p \ ;'. . ;,,. ; . ,.. ; ;. . .;\|/....

Podziel się

Poleć ten post znajomemu poleć

Wydrukuj ten post drukuj


Następne wpisy z tego wątku

Najnowsze wątki z tej grupy


Najnowsze wątki

Szukaj w grupach

Eksperci egospodarka.pl

1 1 1