eGospodarka.pl
eGospodarka.pl poleca

eGospodarka.plFinanseGrupypl.biznes.bankiKolejna ściema VincentaRe: Kolejna ściema Vincenta
  • Data: 2013-05-26 19:48:26
    Temat: Re: Kolejna ściema Vincenta
    Od: "Eneuel Leszek Ciszewski" <p...@c...fontem.lucida.console> szukaj wiadomości tego autora
    [ pokaż wszystkie nagłówki ]


    "witek" knqb3o$rph$...@d...me

    > zreszta sami sie teraz kloca co mozna z ksiazczeka zrobic a co nie.

    Kłócą się i kłócą... (; Pierdolcie się. ;) Dookoła masa mieszkań na sprzedaż.
    Co to znaczy? Z czego to wynika? Czy nie stad, że ludzi jest po prostu za
    mało? Ja mam mieszkanie i kupiłbym kolejne, albo nawet dom? Jakbym miał
    żonę i dzieci, być może bym kupił, gdybym miał na to pieniądze...

    Mieszkań (choć Kraśko mówi, że jest za mało) jest za dużo.
    Lokalnie być może są niedobory -- ale globalnie i w Polsce,
    i w Europie jest nadmiar mieszkań i niedobór ludzi, a dokładniej
    niedobór dzieci.


    Dlaczego zatem rząd skupia się na rozwoju budownictwa a nie na rozwoju -- wiadomo
    czego?

    -=-

    Oczywiście niedobór dzieci nie bierze się znikąd -- i nie bierze się z aborcji.
    Bierze się z... gospodarki i polityki ogólnej, nie tylko mieszkaniowej. Ile
    potrzebujemy pieniędzy na jedno dziecko? A ileż małe dziecko zje? W początkowym
    okresie (w czasie kilku minut po zapłodnieniu) nie można nawet zaobserwować
    zwiększenia zapotrzebowania na jedzenie... A co później?...


    Ile ja wydaję na jedzenie?
    I co to jest jedzenie?

    Gdy dusiłem się -- poszedłem do lekarza. Wizyta była opłacona przez NFZ.
    A co na to lekarz? ;) Ano lekarka skierowała mnie do laryngologa,
    upatrując choroby zatok. Laryngolog stwierdziła ponad wszelką wątpliwość,
    że mam zdrowe górne drogi oddechowe i poważna chorobę dolnych dróg
    oddechowych, które należy leczyć nie u niej, ale w poradni płucnej
    bądź innej, podobnej...

    Ponieważ nie miałem nadmiaru pieniędzy, odczekałem niemal do śmierci,
    zanim trafiłem do poradni specjalistycznych -- do alergologicznej
    i do płucnej. W obu nie było wątpliwości -- mam astmę!!! W obu też
    uznano, że dobrym dla mnie lekarstwem jest Neplit.

    -=-

    Ja odcierpiałem, straciłem zdrowie i czas -- bo nie miałem pieniędzy.
    Gdybym był bogaty, idąc od laryngologa, telefonowałbym do lekarza
    płucnego... Astma nie rozwinęłaby się, zerówko by nie ucierpiało,
    czasu bym nie stracił, w efekcie i nie straciłbym masy pieniędzy,
    znacznie większych niż koszt leczenie ,,prywatnego''.

    Ale ja nie leczę się prywatnie.

    -=-

    Co to ma wspólnego z dziećmi, bankami i mieszkaniami oraz książeczkami?

    Ano ja odcierpiałem -- i żyję. Dziecko zapewne by umarło.

    No tak... Jedno umarło, więc zrobiło miejsce kolejnemu?
    Do roboty? Róbmy kolejne? Niby tak, ale takie myślenie
    przystoi tylko zwierzętom, a i kot płacze po śmierci
    innego kota, co widziałem nieraz...

    -=-

    Jasną jest rzeczą, że w takich warunkach tylko nieliczni (bogaci
    i bezduszni) zdecydują się na rodzicielstwo. Bezduszny nie zmartwi
    się śmiercią astmatyka niepotrzebnie szpikowanego antybiotykiem.
    A bogaty zanim wyjdzie od laryngologa, zadzwoni do pulmonologa
    i przekaże słuchawkę larynkgologowi...

    -- Proszę powiedzieć, co pani stwierdziła.
    Po co ja mam powtarzać? Mogę tylko poplątać...

    -=-

    Dziecko to przykładowo badania:

    -- potencjalnych rodziców przed ciążą
    -- matki w czasie ciąży
    -- matki i dziecka tuż po porodzie
    -- matki i dziecka po porodzie przez wiele lat


    Nie trzeba tęgiej głowy, aby zauważyć, że tylko bogatych stać na dzieci.
    Albo głupich -- jakoś to przecież będzie... Bóg przecież pomoże!


    A co na to ludowa mądrość? Strzeżonego Pan Bóg strzeże.
    Czyż nie tak? Ano idąc tą drogą -- jakoś to będzie i Bóg
    na pewno pomoże, ale nie pomoże temu, kto sam sobie nie pomoże
    i raczej nie warto czekać, bądź liczyć, na cuda i nadzwyczajną
    Boską interwencję. Tylko przygłup zabierze się za robienie
    dzieci, mając (za przeproszeniem) gołą dupę i nic ponadto...



    Więc dlaczego uważam, że rząd (czy inny parlament) niepotrzebnie
    troszczy się o nowe (bo chyba w tych programach zwykle chodziło
    o nowe, nie o mieszkania z sekenhendu) mieszkania? Ano dlatego,
    że choć przez wiele lat mieszkań brakowało, teraz jest ich dostatecznie
    dużo (a może nawet za dużo -- jak na zasobność ogólną, bo przecież
    można mieć kilka mieszkań, jak można mieć kilka par butów czy kilka
    komputerów i kilka samochodów) natomiast jest za mało środków
    i zewnętrzy na zaspakajanie innych potrzeb:

    -- leczenia
    -- jedzenia
    -- odpoczywania
    -- ogólnego rozwoju (turystyki)
    -- nauczania zawodowego (minister to tez zawód -- proszę nie twierdzić,
    że chcę nauczania w dawnych zawodówkach, czyli kształcenia tokarzy
    itp., choć ja akurat uważam, że nie ma nic złego czy nieprzyzwoitego
    w nauce tokarstwa, o ile praca ta obarczymy automagi, nie zaś ludzi,
    którym pozostawimy prace lepiej nadające się dla mądrych istot)

    -=-

    Innymi słowy -- IMO należy wzbogacać Polaków ogólnie. Jakaś wyrywkowa
    poprawka (mieszkaniowa przykładowo) niczego nie da w tej materii.
    Nawet (niby taka głupia) bakteria nie rozmnaża się, gdy nie ma
    odpowiednich warunków do życia. Po świętych wojnach brakowało
    mieszkań - -to jasne, bo po to były te wojny, aby było fajnie. ;)
    Ale teraz mieszkań nie brakuje. Teraz brakuje dostępu do medycyny itp...



    Jest dostęp? Jest -- pół roku temu miałem badanie lędźwiowej części
    kręgosłupa. Teraz pojawił się straszliwie silny ból w nodze (żeby
    nie napisać, że niemal w dupie) który prawdopodobnie jest spowodowany
    uszkodzeniem kręgosłupa, choć wynik badania MR nie pokrywa się z tym
    bólem... Ból pojawił się 2 tygodnie temu, badanie miało miejsce pół
    roku temu. Co na to lekarz? Najbliższa wizyta u neurologa w lipcu...
    Czy skieruje mnie na ponowne badanie MR (rezonansem magnetycznym)
    aby rozwiać wątpliwości co do tego, czy ból ów jest efektem kręgosłupa?
    Czy sytuacja pogorszyła się...



    Badanie nie kosztuje majątku -- około 4 stówek pln.
    Niby nic straszliwego. :) Co jednak wówczas, gdy okaże się, że tych
    (i podobnych) badań trzeba wykonać nie 5 czy 10, ale 50 lub 100?


    Ktoś głupi powie -- bez przesady!! Tak źle nie jest!
    Mój ojciec co miesiąc wydaje na leki około 300 plnów.
    Tak leczy cukrzycę i serce. Tak leczy od wielu lat.
    U niego 50 czy 100 łatwo uzyskać. :)

    -=-

    A co z mieszkaniami? Ano to, że mądry człowiek nie zdecyduje się
    ani na dzieci, ani nawet na zakładanie rodziny, gdy nie zapewni
    zarobków gwarantujących te 50 czy badań po kilka setek plnów każde...


    Bez tych gwarancji mądrzy ludzie nie będą mieli dzieci.
    Tylko głupcy będą mnożyli się -- niby fajnie, bo słabe dzieci wymrą, dając miejsce
    silnym. ;)

    -=-

    I tak, i nie. Widzę na co dzień coraz wyraźniej -- ludzi w Polsce
    (nie wiem, jak jest poza Polską -- może gorzej, może lepiej) nie
    stać na kształcenie wszystkich swoich dzieci, dlatego Polacy
    kształcą dziecko najlepiej rokujące wg nich/rodziców. Jednak to
    rzekomo najlepiej rokujące dziecko zazwyczaj nie jest wcale
    najmądrzejszym dzieckiem tych swoich rodziców, ale jest po
    prostu/prymitywnie najsilniejszym i najbardziej bezwzględnym,
    posuwającym się w razie potrzeby nawet do zbrodni, która
    usprawiedliwia koniecznością samoobrony...

    -=-

    A teraz możecie wyzywać mnie od Trolli, idiotów i możecie mnie
    odsyłać do psychiatrów, a nawet możecie pluć na mnie (oby w duchu,
    i to w waszym duchu) i możecie oszczekiwać mnie, jeśli taka Wasza
    wola, :) jednak rzeczywistości takimi metodami nie naprawicie...


    Możecie też rozprawiać o zielonej wyspie szczęśliwości społecznej,
    dobrobycie i pięknych kierunkach rozwoju -- także IMO daremnie.

    -=-

    IMO -- aby mieć dzieci, trzeba być dostatecznie bogatym, a to znaczy,
    że 3 (czy w sumie 7 -- oboje rodziców, babcie i dziadkowie) kpln
    miesięcznie to nieco ;) za mało na utrzymanie zdrowej rodziny...


    Mieszkania kiedyś były niedostępne; zawsze i wszędzie były drogie;
    lecz najdroższe w tym wszystkim jest nie samo kupno mieszkania, ale
    jego/mieszkania utrzymanie. Drogie jest jedzenie, gaz i elektryczność,
    drodzy są lekarze (nie wmówię wcale, że są pazerni -- po prostu IMO
    medycyna jest kosztowna) i drogie jest wychowanie dzieci...


    IMO ,,ustawa mieszkaniowa'' to obecnie jakiś relikt, jakaś ślepa uliczka,
    jakieś mydlenie oczu -- nawet nie jest to żadne nakręcanie banków, bo nikt
    o zdrowych zmysłach nie nabierze się na ,,dogodne'' warunki oszczędzania.
    M@ile z ,,mieszkaniowymi'' propozycjami będą lądowały natychmiast w kosztu
    tak, jak u mnie ląduje niemal każdy m@il z klonownicy Czarneckiego...
    (z Klonowej Doliny? -- ja wcale nie mówię, że Czarnecki to jakiś doliniarz...
    ot -- po prostu śmieszny/niepoważny człowiek...)

    --
    .`'.-. ._. .-.
    .'O`-' ., ; o.' eneuel@@gmail.com '.O_'
    `-:`-'.'. '`\.'`.' ~'~'~'~'~'~'~'~'~ o.`.,
    o'\:/.d`|'.;. p \ ;'. . ;,,. ; . ,.. ; ;. . .;\|/....

Podziel się

Poleć ten post znajomemu poleć

Wydrukuj ten post drukuj


Następne wpisy z tego wątku

Najnowsze wątki z tej grupy


Najnowsze wątki

Szukaj w grupach

Eksperci egospodarka.pl

1 1 1