> Nieprzypadkowo ująłem to słowo w cudzysłów. Chodzi mi właśnie o to, że
> wyrzucają forsę w błoto na zupełnie niepotrzebną innowację, która w
> przeciwieństwie do reformy z 1995 roku nie wiadomo komu i czemu ma służyć.
> Jak im tak zależy na bezpieczeństwie, to niech dodadzą po prostu kilka
> nowych elementów widocznych tylko w utrafiolecie. Znów się zapatrzyli na
> Amerykanów, którzy co kilka lat emitują dolary w nowej szacie graficznej?

Ale z tego co wiem, to banknoty szatę graficzną będą miały taką samą.
Koszt generują
1. dodatkowe zabezpieczenia wdrożone w nowych emisjach (podejrzewam, że jest
to niewielki procent całkowitych kosztów)
2. szkolenia dla pracowników banków (pewnie na Dominikanie, Wyspach
Kanaryjskich lub innym równie przydatnym miejscu dla wykonania szkolenia)
3. kampania informacyjna (pewnie nie tania) w najdroższej TV (dla
niedomyślnych - finansowanej z abonamentu) również musi być, bo Polacy nie
wiedzieliby o tym, jak posługiwać się banknotami...
4. firmy zajmujące się serwisowaniem bankomatów/wpłatomatów też muszą dostać
zastrzyk finansowy.
5. wiele innych rzeczy o których nie wolno mówić głośno, a jedynie można się
domyślać że mają miejsce...
Oczywiście to jedynie bezpośrednie koszty.
Ciekawe, czy koszty poniesie emitent biletów, czy budżet czyli my wszyscy
(prawie wszyscy, bo sporo mądrzejszych już dawno spierdoliła w szarą strefę
lub za granicę).
Z drugiej strony...
Ileż to ciekawych, bezcelowych rzeczy, finansowanych z budżetu, kosztuje o
wiele więcej i nikt się tym nie bulwersuje...
Pozdrawiam.
WOJO