eGospodarka.pl
eGospodarka.pl poleca

eGospodarka.plFinanseGrupypl.biznes.bankiPiS w zmowie z banksterką Widziały gały co podpisywały ma działać tylko w jedną stronęRe: PiS w zmowie z banksterką Widziały gały co podpisywały ma działać tylko w jedną stronę
  • Data: 2023-02-22 18:02:59
    Temat: Re: PiS w zmowie z banksterką Widziały gały co podpisywały ma działać tylko w jedną stronę
    Od: Eneuel Leszek Ciszewski <Z...@d...czytania.fontem.Lucida.Console> szukaj wiadomości tego autora
    [ pokaż wszystkie nagłówki ]

    W dniu 22 lut 2023 o 11:10, J.F pisze:

    >> Lalki nie znasz? -- pieniądzem trzeba nieustannie obracać...

    > No ale jaka to róznica, czy klient ma zadluzoną KK, czy kredyt do
    > spłacenia?

    Ter_miny płatności?... Kartę szybko spłacisz i koniec obrotów sfer...
    [czy o obrotach szmalu pisałA Kopernik?]

    >>> Taki parafialny mam na mysli, bo swiatynia Opatrznosci to 220mln,
    >>> sanktuarium w Licheniu tez podobno 200mln, ale to stare czasy były.

    >> Licheńska ,,Matka Boska'' potępiła samą siebie przed kamerami...
    >> Sporo i na Licheń płaciłem. Płaciłem, drukowałem bankowe blankiety

    > To moze masz swoją "cegiełke" w swiątyni.

    Nie mam -- zadbałem o to, choć wpłaciłem jednorazowo (~na pożegnanie)
    tałzena w całości... W tamtym czasie łatwiej mi było pozbyć się 1 kpln
    niż teraz 10 pln... Protestantce na gitarę też dałem tałzena -- obiecała
    w zamian paragon, lecz nie dotrzymała słowa, czyli wg mnie nie kupiła
    tej gitary... Nie żal mi tego tałzena... Innej protestantce dałem
    tałzena na przeprowadzkę -- by w nowym lokum nie siedziała (jak ja)
    na podłodze...

    >> Zwłaszcza za EGierka i WJaruzelskiego była niska... ;

    > Problemy z tymi protestami w PRL byly takie, ze podwyzki byly duze.
    > Wladza utrzymywala stale ceny, bo tak jej bylo wygodniej, czy pasowało
    > do koncepcji, az sie okazywalo, ze ceny byly bardzo za niskie, i
    > trzeba bylo podniesc o 100%.
    > Jakby podniesli o 5%, to by strajków nie było. A za pól roku znów
    > mozna podniesc.

    Tak czy siak -- tamten system upadł...

    >>> No i budowa domu na kredyt to nie było w PRL chwalone.
    >> Jakże nie?! Nierzadko tylko na kredyt!!!

    > Wrecz z założenia na kredyt, bo inaczej kogo byłoby stac.
    > Ale budowa wlasnego domu nie bardzo była chwalona.

    Za EGierka raczej chwalono budowanie własnych domów jednorodzinnych...

    >> Były nawet kredyty dla >>młodych małżeństw<< na pralki [już
    >> wówczas prano pieniądze?] czy inne [do mrożenia cen?] lodówki...
    >> [może do studzenia społecznych nastrojów?]

    >> Bez kredytu nie można było kibla :) kupić...

    > IMO - mozna bylo, tylko nie wiem jak tymi kiblami w sklepach -
    > byly, czy byly sporadycznie. Ale jak były, to za gotówkę
    > sie chyba dało kupic.

    Raczej nie -- albo drogo...

    > Tylko po co komu kibel? Społdzielnia mieszkanie oddawała z kiblem.
    > wiec potrzebny tym co budują sobie dom, albo rozbili stary.

    Właśnie do domu...

    >> Nie można było też dostać kolejnej ,,transzy'' (bezgotówkowej -- więc,
    >> co to za transza?) bez wykazania postępów budowy zgodnych z partyjnym
    >> (każdy dom na ulicy musiał byś tak samo brzydki) harmonogramem...

    > No to tak samo masz dzisiaj.
    > Bank sie zabezpiecza, i chce aby kredyt mial pokrycie w tym co jest
    > juz zbudowane.
    > Masz działke, to juz jest jakies zabezpieczenie.

    Wystarczyło ścianę o kilka cm przesunąć -- by zamiast kolejnej
    transzy dostać zaproszenie ;) do rozbiórki samowolki... Chyba
    gotowych (zadaszonych?) domów nie rozbierano siłą... Tak
    niedaleko mnie powstał (ponoć w jeden dzień!) dziwny
    (i niezbyt piękny) mały dom...

    > Skutek kolejny - kupujesz mieszkanie od dewelopera, za powiedzmy
    > 500 tys, to nie możesz sobie zostawic oszczednosci na wykonczenie,
    > tylko musisz zaplacic 100 tys swoich za mieszkanie, plus 400k kredytu,
    > plus powiekszyc kredyt na wykonczenie.

    Nie rozumiem...

    >> Moja matka bez łachy dostała mieszkanie w pracy -- ale musiała
    >> zrezygnować z tego mieszkania, bo wyszła za mąż za faceta z domem...

    > Bywaly prace z mieszkaniem.
    > Ale jak widzisz - niejasny stosunek prawny.

    W PRLi nie można było mieć dwóch (czy więcej) mieszkań.
    (domów można było mieć wiele)

    > Czasem to było mieszkanie spółdzielcze, spółdzielnia zakładowa,
    > ale po przydziale mogles sie z zakladem rozejsc, a mieszkanie
    > zostawało, na spóldzielczych zasadach

    >> Mieszkanie bez łachy; dojazdy do pracy -- dalej miała do przystanku
    >> miejskiej komunikacji niż do przystanku zakładowego autobusu; bez
    >> łachy wakacje dzieciom i pracownikom;

    > ogolnie tak, ale w zakładowym osrodku.
    > Wiec wakacje spędzałem w Mielnie, a tam Bałtyk zimny.

    > Nawiasem mówiąc - patrzylem kiedys tam w googlu ... ten zakładowy
    > osrodek chyba zburzyli ...

    Ogólnie chyba jedne poburzyli, inne zarosły trawą i drzewami...

    >> korzystne kredyty; wysokie wynagrodzenia...

    > Wysokie wynagrodzenia na srednie zycie w kraju.
    > Bo na komputer to by cie raczej nie było stac.

    >> Nawet ;) w soboty krócej pracowała niż w pozostałe
    >> dni tygodnia a w niedziele nie pracowała... ;)

    > Az potem ten imperialistyczny zachód wprowadził wolne soboty ..

    LWałęsa chwali się wprowadzeniem wolnych sobót...
    (chyba trzy w miesiącu dał wolne)
    Mnie to akurat wisiało -- uczelnia miała WSZYSTKIE
    wolne soboty bez łaski Wałęsy. :)

    >> Wszyscy :) na prawo
    >> i lewo kradli... -- dyrekcja i magazynierzy też... Ja także tam
    >> kradłem -- aparaty telefoniczne chociażby... Ale zadowolałem się
    >> jakoś zużytymi... Co najmniej jeden nie był zużyty -- pamiętam
    >> go do tej pory... Żółty. :) Złocisty. :) Był mój! Siostrze dałem
    >> różowy... Gdzie mogłem stawiałem w domu aparaty telefoniczne...
    >> Niestety wszystkie podłączane do jednej :) linii telefonicznej...

    > A co mieli ukraść ci, co linie mieli dostac za 20 lat? :-)

    Nie wiem? Rozum?... Gdy moi rodzice brali numer, aparaty
    (dwa) otrzymali za freeko od ówczesnej TePsy... Na zachętę...

    6385 -- taki mieli najpierw
    36385 -- taki później
    665 363835 -- Mój Eneuel
    (przypadkiem -- papierowy rok urodzenia ojca, matki i rzeczywisty ojca)

    Do telefonicznych numerów miałem farta -- wewnętrzny na uczelni
    miałem 286, ale ogólnie jakoś do czegoś nawiązywały dość często...

    >>> Ale faktem jest, ze jak ktos skonczył na początku lat 80-tych,
    >>> to potem inflacja ratę zjadla, az w roku 1990 spłącil reszte z jednej
    >>> pensji.

    >> Z jednej pensji?! ,,Reszta'' (niemal całość zaciągniętej sumki) była
    >> równowartością bułki z masłem -- nie
    >> bułki z kostką masła

    > Az tak to nie - tak mi chodzi po glowie, ze gdzies w okolicach 1980

    Aż tak to TAK. Gdy matka usłyszała, że ma wszystko nagle spłacić,
    myślała, że oszaleje, ale za chwilę jej wytłumaczono, że w sumie
    ma zapłacić równowartość bułki posmarowanej masłem...

    > kredyt na dom to był milion (starych zl). Co w 1990 bylo gdzies rzedu
    > jednej pensji.

    Zależy od daty!

    > Byc moze wczesniej dało sie zrobic dom za 100 tys - no ale to
    > splacales 20 lat do 1990 ... od gdzies 85 rata stala sie symboliczna,
    > bo zarobki wzrosly w stosunku do 1970.

    Spłacali oboje z pensji 1% rocznej obsługi + jakąś mikroratę,
    która niewiele pomniejszała kapitał...

    > W 1990 czy 91 odsetki bankowe skoczyly gdzies w okolice 100%,

    Owszem -- w okolicę. Kilkadziesiąt % MIESIĘCZNIE!
    Ale te kredyty były obciążone stosownymi klauzulami zabraniającymi
    podnoszenie oprocentowania! Do samego końca tylko 1% -- mimo
    szalejącej hiperinflacji...

    Ciotka (jakaś szycha w PKO) ojcu dała kredyt na remont -- miał
    być na 1% z klauzulą, ale wyszło inaczej, ;) czyli na 3% i bez
    tej klauzuli... Nagle i niespodziewanie ten kredyt wystrzelił
    w kosmos w latach [w latach czy w kosmos?] dziewięćdziesiątych.
    Ja dostałem dwa uczelniane kredyty *chyba* na 3%, które spłacałem
    już po zwolnieniu z pracy... Przekazałem szmal na spłatę fragmentu
    kredytu siostry mieszkania -- w zamian za to siostra obiecała, że
    moje dzieci miały odziedziczyć po niej jej mieszkanie...

    > ale wczesniej mozna było splacic kredyt.
    > Kto mial stary, ten spłacił, kto miał nowy kredyt,
    > np na kurnik czy oborę, ten sie zapisywał do Samoobrony Leppera.

    Nie tyle zapisywał -- co blokował drogi, palił opony,
    sypał zboże na tory...

    >> Mogę kupić w EuroAGD lub podobnym miejscu, ale wolałbym mieć
    >> pięcioletnią gwarancję producencką...

    > Ostroznie.
    > Kupilem ojcu lodowke, Mastercook. W sklepie mnie namawiano,
    > na przedluzoną gwarancje. Na 5 lat.
    > Ogolnie ich wysmialem i powiedzialem, ze jak ta lodowka nie
    > przepracuje 5 lat, to nic wiecej mastercooka nie kupie.
    > Poprzednia dzialala 35.

    > 5 lat minęło, mineło jeszcze troche - zepsul sie termostat.
    > Ale w miedzyczasie Mastercook zbankrutował.
    > To chyba gwarancji producenta bym nie mial.
    > Ale tę przedłuzoną to chyba sklep oferował - sklep jeszcze działa.

    Whirlpool oferuje też ubezpieczenie w AXA... Nawet na +4 lata,
    czyli łącznie na 6 lat...

    > Termostat do lodowki kosztuje ok 50zl.

    Drogo... Na AliExpress bezpieczniki pod temperaturę co 1°C były
    po kilka pln... Myślałem o takim zabez_pieczeniu moich LEDek...

    > Ale do MC juz 150. A chinski :-)

    -=-

    Gdyby nie kilogramy, kolana i kręgielnia -- kupiłbym być może
    najtańszą Indesit itp... Dwa razy droższa, ale dwa razy dłużej
    żyjąca -- wg mnie ~tyle samo znaczy...

    Trzeba śpieszyć się -- zaraz trzynastki płacone brudnymi pieniędzmi...
    Mam zapasy: tuszu, atramentu, papieru do drukarki... NBP szybko
    drukuje swe bilety, ale nie potrafi samodzielnie oczyszczać...

    Nie będę przerabiał prysznica -- nie stać mnie na kolejny problem...
    Gdyby nie kilogramy itd. -- rozmontowałbym kabinę i brodzik,
    zobaczył, co mnie czeka i bym zdecydował... Bez ,,inspekcji''
    nie zdecyduje się na przeróbkę czegoś, co dobrze funkcjonuje
    od lat, czyli odpływu wody do kanalizacji... Kabina jest
    rozwalona (na fatalną konstrukcję nałożyły się błędy
    montażu i błędy uży_wania) ale brodzik z odpływem
    nie sprawia problemu...

    Dziś, gdybym mógł, brałbym kabinę bez brodzika...
    (tylko drzwi -- do samej podłogi z odpływem)
    Po złożeniu tych drzwi -- jakby nie ma prysznica w ogóle...
    Można by wówczas postawić dowolnie głęboką pralkę...

    --
    `_._ _,-'""`-._ .`'.-. ._. .-.
    (,-.`._,'( |\`-/| '.'O`-,` .,; o.' eneuel@@gmail.com '.O_'
    `-.-' \ )-`( , o o) `-:`-'.'.`\.'.' '~'~'~'~'~'~'~'~' o.`.,t
    -bf- `- \`_`"'-.o'\:/.d`|'.p \; https://www.eneuel.ct8.pl \|/..c

Podziel się

Poleć ten post znajomemu poleć

Wydrukuj ten post drukuj


Następne wpisy z tego wątku

Najnowsze wątki z tej grupy


Najnowsze wątki

Szukaj w grupach

Eksperci egospodarka.pl

1 1 1