Hokus-Pokus napisal/a:

> nie tak hop-siup do przodu, ale oczywiście "olewamy" to

to (czyli prowizje) odkładamy na inną okazję :))

> "zapłace panu/pani za towar, który lezy na półce DZISIAJ!!!, tylko
> powiedzmy (w zaokrakleniu) 2% mniej; Sprzeda mi go pan/pani, czy
> będzie czekac na klienta, który zapłaci 100% ceny?" Odpowiedz sobie
> na tak postawione pytanie z "perspektywy" sklepikarza (tak,
> sklepikarza, nie handlowca!)

nie mam praktyki w handlu, ale sądzę, że sklepikarz miał jakieś przesłanki
dla swojej decyzji.
Spróbujmy przyjąć jakieś założenia i zbudować prosty model.
Załóżmy, że sklep ustala kwotę 20zł poniżej której nie przyjmuje kart.

A klient chciałby zapłacić za zakupy 10zł. To jest 8,20 netto.
Jaką sklep może mieć marżę? - załóżmy że 15% i kupił ten towar za 7,13
netto.
Marża = 1,07 na sztuce.
Teraz zakładam (bo tego też nie wiem) że prowizję (w wysokości 1,8% jak
sugeruje Maciej MK) płaci się od kwoty brutto (czyli 10zł) - to daje 18 gr i
jeszcze impuls telefoniczny 29 groszy - razem koszty transakcji 0,47zł -
powiedzmy że za papier 3 grosze - razem 50 gr.
To daje zysk 57 gr za sztukę.

I przy zakupach za 10zł sprzedawca staje przed dylematem: sprzedać dzisiaj z
marżą 8% czy jutro z marżą 15%. A to już wygląda inaczej - prawda?

Teraz moglibyśmy nasz model wbudować w coś bardziej w makroskali:
- ilu klientów dziennie dokonuje zakupy za ok. 10zł
- ilu z nich na wieść o tym, że nie mogą zapłacić kartą bez szemrania
wyciągnie dychę z portfela
- ilu z nich zrezygnuje z zakupu, ale przyjdzie później
- i wreszcie ilu z nich obrazi się śmiertelnie i więcej w tym sklepie nic
nie kupi, nawet większych zakupów.

I tu zapewne odkrylibyśmy, że ten sklepikarz wie co robi wbrew pozorom.

Pozdrawiam,
Zbiggy