eGospodarka.pl
eGospodarka.pl poleca

eGospodarka.plFinanseGrupypl.biznes.bankiczy lot do smoleńska 10.04.2010 był ubezpieczony?Re: czy lot do smoleńska 10.04.2010 był ubezpieczony?
  • Data: 2010-08-02 13:15:31
    Temat: Re: czy lot do smoleńska 10.04.2010 był ubezpieczony?
    Od: "Eneuel Leszek Ciszewski" <p...@c...fontem.lucida.console> szukaj wiadomości tego autora
    [ pokaż wszystkie nagłówki ]


    "witek" i2t124$280$2...@i...gazeta.pl

    > Bo jakoś tego nie zauważyłem. owszem, dostają gratisowy boarding pass,
    > ale grzecznie siadają na swoim krzesełku. Ani razu nie spotkałem się
    > z przypadkiem, żeby ktokolwiek po za pilotami siedział w kabinie.
    > Nawet stewardessy porozumiewają się przez telefon z pilotami.

    Co widać wyraźnie na filmach o lataniu. Siedzi poza kabiną na
    swoim miejscu i potrafi się przypiąć pasami do krzesełka. :)


    "Krzysztof Halasa" m...@i...localdomain

    >> Wiadoma Tamara twierdzi, że w kabinie pilotów mogą być tylko piloci w czasie lotu.

    > Nie wiem jaka Tamara,

    Ale interesuję się tym lotem. ;)

    > ale to, ze w kabinie pilotow czesto lataja m.in.
    > pracownicy danej linii lotniczej (niekoniecznie bedacy pilotami) to
    > chyba zadna tajemnica.

    Nie latają. :) Klich niemal bił się z Tamarą -- twierdził zawzięcie, że
    i owszem, w lotach cywilnych nie wolno, ale to nie był zwykły lot i nie
    zachodziła na przykład) obawa porwania samolotu przez ,,pasażerów''. :)
    Może akurat to nie była jego argumentacja (bo i inni podejmowali temat
    ,,osób postronnych'' w tej kabinie) ale na pewno Klich bronił Polaków
    i twierdził, że w lotach cywilnych nie ma zezwolenia na przebywanie
    w kabinie osób postronnych, ale to nie był zwykły lot cywilny, zaś
    w lotach wojskowych -- Rosji nic do naszych praw.

    I chyba Klich twierdził, że właśnie z uwagi na to, że to był lot ,,wojskowy''
    (czy tylko samolot wojskowy -- trudno mi z głowy literalnie cytować) nie było
    niczym niestosownym przebywanie osób postronnych w kabinie pilotów. :)

    -=-

    Do obu panów i do reszty:

    Aby było jasne -- ja nie latam. Ani do Smoleńska, ani nawet do sracza.
    Bywało blisko, ale na ,,randkach'' z lekarzami się skończyło. Teraz do
    sracza chodzę (nawet nie biegam, nie wspominając już o lataniu) majestatycznie,
    powoli, spokojnie... Długo podnoszę deskę klozetową,... Znaczy... Sraczową
    i majestatycznie (jak król!) siadam... Nie latam...

    Nawet po wypiciu dużej ilości mleka -- nie latam. :) Mleko (choć lekarze
    odradzają) pomaga mi we wzmacnianiu kości i stawów. :) Gdy pewnego dnia te
    stawy i kości osłabną, będą się znów łamały, albowiem zrezygnowałem z uważania
    (że tak to określę) na nie i tłukę nimi w co się da... To znaczy ,,bywa tak, że
    uderzę przypadkiem, niechcący (z powodu lekceważenia i niechlujstwa) kolanem czy
    stopą (a nawet ręką) w coś dość mocno... Jak za dawnych lat, gdy mogłem tak po
    prostu zwalić się na kolana bez czynienia sobie krzywdy. :) Godzina bez uderzenia
    nogą czy ręką o futrynę, pieniek nad wodą, nogę od stołu czy od krzesła -- to
    godzina stracona. ;) Właśnie grzmotnąłem prawym kolanem, gdy tankowałem mleko
    z kartonu do kubka. :) Bolało, ale żadnej dysfunkcji nie ma. :) Bywa tak, że
    nic nie boli na czas -- i to mnie niepokoi, bo ból powinien istnieć, aby ostrzegać.
    :)

    Ciekawe, czy pokonam również astmę i alergię. :) Chorobę zatok pokonałem. :)
    Na razie PEFy rosną i pokazują, że nawet odrobina dymu papierosowego lub oddechów
    brudnych ludzi :) jest szkodliwa a szkodliwość ta jest długofalowa. :) Moja siostra
    pali papierosy. :) Rodzinna firma daje, siostra pali, wy płacicie podatki na
    utrzymanie
    tej firmy, a księża modlą się o rodzinność, o utrzymanie rodziny w komplecie i
    zabraniają
    mi powrócenia do pracy na uczelni celem złażenia przeze mnie mojej własnej rodziny...


    Za jakiś czas zobaczycie (aby powrócić do tematyki grupy) księdza z reklamy mBanku.
    :)
    Będzie jechał nie jakaś śmieszną Corsą, ale jakimś Ferrari czy czymś podobnym, wioząc
    ze sobą śliczna nastoletnią żonę (lub kochankę - księdzu będzie wolno) utrzymywaną
    z waszych podatków, które aktualnie właśnie rosną -- także na konto przyszłych
    poborów księży. :)


    PiS po lądowaniu (aby nawiązać do tematu wątku) traci zarówno poparcie
    społeczeństwa, jak i władców polskiej części Kościoła rzymskokatolickiego.
    Zawsze księża zdradzają sojuszników-słabeuszy. :) Owszem -- czasami słabeusz
    taki jakoś się wywinie (jak zdradzony niegdyś naczelnik Czesław Jakubowicz
    zatrudniając mrowie swoich :) ludzi w podbiałostockiej Turośni) ale nie każdy
    nieudacznik potrafi się wywinąć. PiS chyba ;) nie potrafi. :)


    Tusk podnosi VAT, aby zachęcić Polaków do budowania własnych ,,zakładów pracy''.
    Podatnik VATu nie płaci tego czegoś. :) Niby płaci -- od mleka czy od pietruszki,
    ale od większości artykułów nie płaci. :) Linia Kościoła (likwidacja państwowego
    kapitału i budowanie prywatnego) jest zachowana zgodnie z założeniami. :) Tym
    samym PiS nie jest już potrzebny Kościołowi. :) Jarosław Kaczyński może ,,iść''
    na złom. :)

    -=-

    A tak w ogóle... Podając za Radiem Rydzyka... To nie był ani cywilny lot,
    ani wojskowy, ale lot... Uwaga!! Lot prywatny Pana Prezydenta RP. I Pan
    Prezydent RP mógł chyba ;) (czyli --> oczywiste jest, że mógł!) zaprosić
    kogo chciał na pokład swego :) samolotu. :)


    --
    19 lipca i 01 sierpnia padły rekordy PEFów !!749!! 749*0.8=599,2 749*0.6=449,4
    450-600 to (60-80)% . .
    ! 739 ! VV oznacza sztach . Ventolinem
    ^ . . 729 . . .
    . . 25 . .01
    * . 18 . 21 719 . . . . . . . .
    . . . . . . 26 . . .
    P . .06 . . . dni 709 .2425 . . lipiec .
    VVVV VV .19 . . . .
    E . . ----> . 699 2223 2627 29 01 03 . 07
    101112 17 20 VV . 2728 31
    F . . 05 ' . . . 141516 19 690 28 02 06 08
    . 16 VV23 29
    01 03 . 17.`'.20 680 ._. 30 VV
    .-09 13 18 22 24
    l31 04 1213 .'O`-' 670 ., ; o.' 05
    '.O_' 21 30
    / 02 1011 `-:`-'.'.661'. '`\.'`.' ~'~'~'~'~'~04'~'~
    o.`., 1415
    m czerwiec 070809 o'\:/.d..'646|'.;. p \ ;'..;,,. ; .,. ;
    ;..,.;\|/.. ......... ........ ..... .. ...............



    Postscriptum. :)

    Jedna z wielu wersji Tamary:



    TAMARA

    1
    Dziś znów leżałem pod twymi drzwiami,
    śnieg mnie całego zasypał,
    a w palcie miałem kluczyk od biurka
    i kluczyk gdzieś mi wypadł.

    Potem podniosłem się i chciałem dzwonić,
    lecz dzwonek znów nie działał,
    a z dala płynął twój alt stłumiony:
    - To dzwoni ten patałach.

    Odszedłem. Wziąłem trzy aspiryny,
    czytałem "Dziennik Ustaw"...
    i marzył mi się świat jakiś inny
    oraz odnośne usta.

    2
    Ty mnie nie kochasz. Ja to wiem.
    I stąd mój smutek wynika.
    Podobno już innego masz,
    jakoby pułkownika.

    On u "Jabłkowskich" kupuje ci,
    w ramionach ciebie kacza
    i jak do kotka mówi ci-ci,
    jakoby u niego dacza.

    Przy daczy jest zagłuchły sad,
    maliny i tulipany
    i też jakoby jego brat
    pułkownik dyplomowany.

    Znaczy we dwóch będą cię brać,
    rozjeżdżać co niedzielę,
    a ja w agreście będę stać
    i w końcu się zastrzelę.

    3
    U mnie rewolwer jest. Ty wiesz.
    Ty dobrze wiesz, Tamara.
    I pozwololenie także jest,
    to znaczy, że się staram.

    A ty ot myślisz: "Ot, on drwi,
    blaguje o tej kulce..."
    A ot zobaczysz: ślady krwi
    na jegierowskiej koszulce.

    4
    Znaczy w niedzielę. Jeszcze zapłaczesz,
    gdy mnie zobaczysz w trumnie...
    Nocą podejdę pod twoją daczę
    w moim żółcieńkim kościumie.

    Ty może będziesz zakąszać w ta pora
    swój boeuf a la Strogonoff,
    a ja ot zrobię z siebie upiora,
    znaczy trach! w głowę stęsknioną.

    Ty się w ta pora może zaśmiejesz,
    pomyślisz: "Może radio?..."
    Ja jestem chudy. Wiatr mnie rozniesie
    i nigdzie mnie nie znajdą.

    5
    Ten krawat jeszcze po ojcu dostałem,
    nosił do frakowa koszula.
    Zegnaj mi, życie! Żebym wiedziałem,
    tobych go w pudełeczku chował.

    A ten mi krawat dała Maryna
    i Syrokomli poezje,
    a w tym żółcieńkim raz kiedyś do kina
    poszedłem na "Rzymskie herezje".

    W tym w czarne groszki kupiłem parasol,
    w zielone groszki ślub brałem,
    a w tym malusieńkim na wiosnę za miasto
    poszedłem, a potem płakałem.

    W tym białym byłem w gabinecie,
    całą straciłem stówkę,
    w tym do doktora chodziłem w sekrecie,
    a w tym dostałem...*

    A w tym błękitnym chciałem raz z gitarą
    podejść nawet pod jej okna...
    lecz pękły struny... żegnaj mi, Tamaro...

    Konstanty Ildefons Gałczyński
    Tu rękopis urywa się.
    1936


    -=-

    Gdy już będę gotowy -- napiszę gdzieś na grupach (napiszę wielokrotnie -- aby
    zwiększyć szanse przeczytania przez odpowiednie osoby), że boję się latania. :)
    Wówczas Rodzinna Firma otrzyma od prezydenta Białegostoku, Tadeusza Truskolaskiego,
    pracownika białostockiej uczelni (na której zarabia krocie, trzymając się
    uczelnianego
    stołka dzięki urzędowaniu? -- raczej tak) zlecenie na cokolwiek, za które otrzyma
    (wcale
    nie taki ogromny) szmal z przykazaniem zakupienia mi samolotu, którym latając (nie do
    sracza) zabiję się...

    No tak... Ale co wówczas, gdy Kościół będzie miał wtedy w dupie Kaczyńskich, Putrów,
    Walentynowiczów i im podobnych Płażynskich? Nie da szmalu i nie będę miał samolotu?
    Cholera... Ooops... Przepraszam... Wszystko jakoś źle się toczy... ;)

Podziel się

Poleć ten post znajomemu poleć

Wydrukuj ten post drukuj

Najnowsze wątki z tej grupy


Najnowsze wątki

Szukaj w grupach

Eksperci egospodarka.pl

1 1 1