Przyjmijmy warunki brzegowe dla kraju:

Mam zapotrzebowanie na gotówkę, by sfinansować każdą głupotę, jaką sobie
wymyślę – np. wieżowiec w Dubaju, bo mam taką ochotę lub finansowaniu Pralek
lub Domów lub Samochodów…

Co się dzieje z walutą? Jeśli jestem dobrym kredytobiorcą, owszem przyjdzie
sporo inwestorów. Uwierzą mi i wymienią swoje pieniążki na pieniążki mojego
kraju. Dzięki temu wzmocnią moją walutę.

Fajnie.

Ja jeszcze zarobię na różnicach kursowych proponując odpowiednio dużą
inwestycję, ale dużą nie jakiś drobiazg. (2008 EURO/USD)

Potem stwierdzam – po co spłacać??? Przecież mogę wydrukować pieniążki i
jednocześnie wykupić nimi dług. (2009)

Fajnie ale!!!

Zaczynam wypierać inwestorów, którzy przyszliby do mnie jako dobrego płatnika.
Ja zaciągam długi refinansujące, jednak nie dopływa nowa gotówka a moje
pieniążki przestają być cokolwiek warte ;-(((((( (2010)

Zaraz, zaraz!!!!!

Ale mnóstwo moich kolegów, dobrych znajomych, by w końcu moich inwestorów
jedzie na kredycie w moim kraju a inwestuje za granicą. Do tej pory przez
systematyczne obniżanie stóp podawało się do gospodarki świata gigantyczne
pieniądze.

Mało tego przyzwyczaiłem już ludzi do tego, że moja waluta to waluta
światowa!!! Zatem nic mnie nie ruszy. Mam w nosie wszystko. (2010)

KURWA!!!
KURWA!!!

Oni wycofują pieniądze mimo, że oferuję najlepsze warunki kredytu!!! (20XX)
Co jest????

Kurwa!!!

Moja waluta jest śmieciowa a ja nie mam nic do powiedzenia ;-( Chinczyki mnie
zjedli??? Czy stara Europa. Ja im dam – nie mam czym bo nikt mi nie pożyczy????

;-(((((((((((


Taka mała facecja.

Ciekawe, kiedy to znajdzie swój finał?


--
Wysłano z serwisu Usenet w portalu Gazeta.pl -> http://www.gazeta.pl/usenet/