On 2011-05-26, Liwiusz <l...@b...tego.poczta.onet.pl> wrote:

[...]

>> Oszczędzanie to kumulowanie środków, czyli*nie wydawanie*, czyli
>> zmniejszanie popytu. W co będziesz inwestować, jak nie będziesz
>> miał popytu?
>
> Ale przecież nie oszczędzasz w skarpecie, tylko na lokacie, czy gdzieś,
> więc jak nie Ty, to ktoś te pieniądze.

No i w co te banki zainwestują skoro akcja kredytowa zmniejszona (bo
o skali makro mówimy) i mają nadmiar depozytów?

--
Wojciech Bańcer
p...@p...pl

do góry

On Thu, 26 May 2011 12:46:56 +0000 (UTC), Wojciech Bancer
<p...@p...pl> wrote:


>No i w co te banki zainwestują skoro akcja kredytowa zmniejszona (bo
>o skali makro mówimy) i mają nadmiar depozytów?

Kto wie? Może się okaże, że ich nie potrzeba wiele i parę się zwinie?
Może staną się tylko pośrednikami między (małymi) ciałaczami i
przedsiębiorcami - podobnie, jak teraz działają SKOKi?

Poza oczywistą obawą, że wtedy nie będziemy mieli o czym pisać na tej
grupie :-) - co nas to obchodzi, jaki będzie los banków?
--
pozdrawiam,
Jarek Andrzejewski
Uwaga, uwaga! Wyprzedaż szafkowo-garażowa:
http://allegro.pl/listing.php/user?us_id=1496

do góry

On 2011-05-26, Jarek Andrzejewski <p...@g...com> wrote:
> On Thu, 26 May 2011 12:46:56 +0000 (UTC), Wojciech Bancer
><p...@p...pl> wrote:
>
>
>>No i w co te banki zainwestują skoro akcja kredytowa zmniejszona (bo
>>o skali makro mówimy) i mają nadmiar depozytów?
>
> Kto wie? Może się okaże, że ich nie potrzeba wiele i parę się zwinie?

I znowu to negatywny wpływ na gospodarkę :)

> Poza oczywistą obawą, że wtedy nie będziemy mieli o czym pisać na tej
> grupie :-) - co nas to obchodzi, jaki będzie los banków?

Ja tylko poruszam wątek negatywnego wpływu oszczędzania w skali makro. :)

--
Wojciech Bańcer
p...@p...pl

do góry

On Thu, 26 May 2011 12:45:50 +0000 (UTC), Wojciech Bancer
<p...@p...pl> wrote:

>On 2011-05-26, Jarek Andrzejewski <p...@g...com> wrote:
>
>[...]
>
>> kumulowanie, żeby wydać.
>
>Ale w nieokreślonym kiedyś. Więc efektem _teraz_ jest zmniejszenie
>popytu (pisałem przecież o skali makro). Z tym wydawaniem to też

no to się zmniejszy na jakiś czas. Za to pozbędziemy się inflacji i
zadłużania się rządu. Nawet gdyby rzeczywiście towarzyszyć miał
zmniejszony na jakiś czas popyt - IMHO warto.

>różnie - mój dziadek oszczędzał całe życie np. :)

jego pieniądze, jego wybór. W przypadku wydawania rządu, niestety
tylko druga część zdania jest prawdziwa - i to prowadzi (doprowadziło)
do złego.

>> Przecież nie będzie tak, że wszyscy na komendę przestaną wydawać i
>> zaczną oszczędzać.
>
>Nie muszą wszyscy. Ale jak jak będzie to znaczący procent, który zamiast
>konsumować (kupować TV, filmy, gry, rozrywka, jakieś wczasy itd.) zacznie
>oszczędzać, to te dziedziny gospodarki dostaną w dupę, ludzie tam pracujący
>też dostaną w dupę itd. Inwestycje i oszczędzanie się IMHO nie lubią.

Po pierwsze: oszczędzanie nie musi oznaczać wstrzymania wydatków w
ogóle.
Po drugie: USA nie oszczędza i "wspaniale" się ma: $14300 mld długu,
pikujące (w USD) ceny metali, zbóż, ropy, bawełny, akcji.
To się trzyma kupy wyłącznie dlatego, że stopy procentowe (aka koszt
pożyczania) są na bardzo niskim poziomie. Jak inne państwa przestaną
pożyczać im na taki procent (kupować obligacje USA), to się zacznie...

"Biednej", "nękanej deflacją" Japonii są winni prawie 0,9 biliona,
"biednym" Chinom - ponad bilion.
http://en.wikipedia.org/wiki/United_States_public_de
bt#Foreign_ownership

No, ale żaden Amerykanin nie dostał w dupę, hurra.
Nie dostał? Jeśli nawet _jeszcze_ nie, to już niedługo. Coraz mniej
ludzi wierzy w dolara: uniwersytet teksaski, wietnam, stan Utah ,
Chiny, Indie - kupują złoto, a nie gromadzą obligacje USA.

--
pozdrawiam,
Jarek Andrzejewski
Uwaga, uwaga! Wyprzedaż szafkowo-garażowa:
http://allegro.pl/listing.php/user?us_id=1496

do góry

On 2011-05-26, Jarek Andrzejewski <p...@g...com> wrote:

[...]

> No, ale żaden Amerykanin nie dostał w dupę, hurra.
> Nie dostał? Jeśli nawet _jeszcze_ nie, to już niedługo. Coraz mniej
> ludzi wierzy w dolara: uniwersytet teksaski, wietnam, stan Utah ,
> Chiny, Indie - kupują złoto, a nie gromadzą obligacje USA.

Rozróżniasz dwa stany:
- oszczędzanie
- życie na kredyt, aż do załamania

Brakuje Ci stanów pośrednich, więc i wnioski masz trochę zbyt proste. :)

--
Wojciech Bańcer
p...@p...pl

do góry

On Thu, 26 May 2011 13:03:40 +0000 (UTC), Wojciech Bancer
<p...@p...pl> wrote:

>> Kto wie? Może się okaże, że ich nie potrzeba wiele i parę się zwinie?
>
>I znowu to negatywny wpływ na gospodarkę :)

a jakie to dobro tworzą banki, że ich zniknięcie miałoby źle wpłynąć
na gospodarkę opartą o "niedodrukowywany" pieniądz?
Ja nie uważam, żeby znikanie przedsiębiorstw było czymś złym. Jedno
drzewo usycha, 100 innych wyrasta.

>Ja tylko poruszam wątek negatywnego wpływu oszczędzania w skali makro. :)

... z którym ja się nadal całkowicie nie zgadzam.
--
pozdrawiam,
Jarek Andrzejewski
Uwaga, uwaga! Wyprzedaż szafkowo-garażowa:
http://allegro.pl/listing.php/user?us_id=1496

do góry

On Thu, 26 May 2011 15:17:27 +0200, Jarek Andrzejewski
<p...@g...com> wrote:

>ludzi wierzy w dolara: uniwersytet teksaski, wietnam, stan Utah ,
Errata: Wietnam.

do góry

On 2011-05-26, Jarek Andrzejewski <p...@g...com> wrote:

[...]

> a jakie to dobro tworzą banki, że ich zniknięcie miałoby źle wpłynąć
> na gospodarkę opartą o "niedodrukowywany" pieniądz?

Dobra to może nie.
Ale jak będziesz zaiwaniać z mieszkiem złota do londynu, by zapłacić
kontrahentowi, to wspomnij czasem ciepło o czasach kiedy dało się
zrobic przelew online. :)

--
Wojciech Bańcer
p...@p...pl

do góry

On Thu, 26 May 2011 13:20:21 +0000 (UTC), Wojciech Bancer
<p...@p...pl> wrote:

>On 2011-05-26, Jarek Andrzejewski <p...@g...com> wrote:
>
>[...]
>
>> No, ale żaden Amerykanin nie dostał w dupę, hurra.
>> Nie dostał? Jeśli nawet _jeszcze_ nie, to już niedługo. Coraz mniej
>> ludzi wierzy w dolara: uniwersytet teksaski, wietnam, stan Utah ,
>> Chiny, Indie - kupują złoto, a nie gromadzą obligacje USA.
>
>Rozróżniasz dwa stany:
> - oszczędzanie
> - życie na kredyt, aż do załamania
>
>Brakuje Ci stanów pośrednich, więc i wnioski masz trochę zbyt proste. :)

nie brakuje. Problem polega na tym, że odejście od pryncypiów (rząd
nie ma prawa się zadłużać na koszt obywateli) prowadzi nieuchronnie do
drugiego stanu. USA, Grecja - już, a Polska - już za połową drogi
(umownie :-).

Podobnie nie można być tylko w pewnym stopniu uczciwym albo tylko w
pewnym stopniu w ciąży :-)

40 lat wystarczyło (tyle minęło odkąd USA przestało wymieniać USD na
złoto), żeby najbogatsze państwo świata stało się największym
dłużnikiem (m.in. Chin).
I parę dziesiątek lat wystarczyło Chinom, aby stały się fabryką świata
i wielkim wierzycielem.
Gdyby dziś znikły USA lub Chiny: czego brak bardziej odczujemy?

Wiem, państwo to nie człowiek czy rodzina, ale ja wolę być - w sensie
gospodarowania swoimi zdolnościami i zasobami - Chinami niż Stanami.
Zdaję sobie sprawę z tego, że jestem w mniejszości.

--
pozdrawiam,
Jarek Andrzejewski
Uwaga, uwaga! Wyprzedaż szafkowo-garażowa:
http://allegro.pl/listing.php/user?us_id=1496

do góry

On 2011-05-26, Jarek Andrzejewski <p...@g...com> wrote:

[...]

> Wiem, państwo to nie człowiek czy rodzina, ale ja wolę być - w sensie
> gospodarowania swoimi zdolnościami i zasobami - Chinami niż Stanami.
> Zdaję sobie sprawę z tego, że jestem w mniejszości.

Czemu z uporem skręcasz na zadłużające się państwa, skoro tu:
news:9lvrt657o8vmno1ac4iabntm3pgfk2kjmm@4ax.com była mowa o oszczędzaniu
jednostki?

--
Wojciech Bańcer
p...@p...pl

do góry