-
1. Data: 2005-01-15 18:50:21
Temat: czy millennium leci sobi w kulki ?
Od: Arkadiusz Ryćkowski <c...@n...posiadam>
kredyt hipoteczny, chcę wykonać kolejny przelew transzy i słyszę że bank
musi zrobić wycenę. Poprzednia była 2 m-ce wcześniej i miałem 11 dni
obsuwy a zdaje się że 5 dni mają w przypadku developera
P. Arek
-
2. Data: 2005-01-17 09:03:51
Temat: Re: czy millennium leci sobi w kulki ?
Od: Anita Korzeniowska <z...@...o.s.p.a.m.bzyk.com>
Arkadiusz Ryćkowski napisał(a):
> kredyt hipoteczny, chcę wykonać kolejny przelew transzy i słyszę że bank
> musi zrobić wycenę. Poprzednia była 2 m-ce wcześniej i miałem 11 dni
> obsuwy a zdaje się że 5 dni mają w przypadku developera
Ach, już myślałam, że tylko ja mam taki niefart z Millennium...
W moim przypadku transza nie poszła w wyznaczonym terminie, ponieważ
ktoś w banku sobie umyślił, że trzeba zrobić kontrolę inwestycji (i
skasować mnie dodatkowo na parę złotych), a co za tym idzie, bank ma 10,
a nie 5 dni roboczych na dokonanie wypłaty. Nikt do mnie wcześniej
oczywiście nie zadzwonił z informacją, że transza nie zostanie wypłacona
we wskazanym przeze mnie terminie - gdy się zorientowałam następnego
dnia i zadzwoniłam do oddziału z prośbą o wyjaśnienie, okazało się, że
pracownicy banku nie mają pojęcia co jest zapisane w regulaminie i
podają mi jakieś wyssane z palca zapisy - że niby kontrola jest przed
wypłatą każdej transzy (wg. regulaminu - tylko jeśli poprzednia kontrola
miała miejsce dalej niż 3 miesiące temu). Po wyjaśnieniu tego faktu i
długo trwających konsultacjach wewnętrznych, zmieniono wersję i podano
mi datę, kiedy rzekomo odbyła się ostatnia kontrola (co by oznaczało, że
faktycznie minęły już 3 miesiące); rzecz w tym, że ja doskonale
pamiętałam, kiedy odbywała się owa nieszczęsna kontrola (ponieważ
towarzyszyłam osobiście rzeczoznawcy), zaś tego dnia, kiedy zdaniem
banku odbyła się owa wizyta na budowie, nie było jeszcze nawet
pozwolenia na budowę, więc nie mogło być przecież kontroli
nierozpoczętej jeszcze przecież inwestycji. Bank potem potrzebował
całego dnia, żeby podobno wyciągnąć dokumenty z archiwum i sprawdzić
moją wersję wydarzeń. W końcu udowodniłam swoją rację, ale co mnie to
kosztowało nerwów, to wiem tylko ja. Na końcu nie usłyszałam nawet
"przepraszam".
W Twojej sytuacji radzę podobnie - regulamin w dłoń, dzwoń do oddziału i
nie daj się spławić. Powodzenia.
Pozdrowienia,
--
Anita Korzeniowska
http://foto.bzyk.com
http://www.biblioNETka.pl