Frankowicze z 25 tys. zł w kieszeni

Przeczytaj także: Frankowicze znowu zawiedzeni

W ostatnich miesiącach nastroje osób spłacających kredyty we frankach szwajcarskich nie były najlepsze. Na początku tygodnia poprawił je Rzecznik Finansowy, który stwierdził, że banki powinny zwrócić klientom cześć zapłaconych rat. Po pierwsze dlatego, że waloryzowanie kredytu kursem walut jest niezgodne z prawem. Po drugie dlatego, że banki przeliczały zadłużenie i raty na podstawie ustalanych przez siebie kursów, które powodowały wzrost długu wyrażonego w walucie i podwyższenie rat. Aby jednak móc wykorzystać te argumenty, trzeba z bankiem walczyć w sądzie.

Wciąż trwają też prace nad ustawą, która miałaby rozwiązać problem bez konieczności pozywania banków do sądu. We wtorek grupa ekspertów przedstawiła swoje zalecenia z tym zakresie. Przedstawione informacje były bardzo ogólne, ale można z nich wywnioskować, że specjaliści zalecają jedynie pewne modyfikacje styczniowego projektu ustawy, która zakładała zwrot spreadów, możliwość oddania mieszkania w zamian za uwolnienie się od długu oraz przewalutowanie kredytu po kursie sprawiedliwym. Jednak takie kursy sprawiedliwe mają być aż cztery i prawdopodobnie różne ich warianty będą korzystne dla poszczególnych grup kredytobiorców.

Nie znamy, co prawda, jeszcze szczegółowych rozwiązań, które zostaną zastosowane w projekcie ustawy. Niemal pewne wydaje się jednak, że banki będą musiały oddać wszystkie pieniądze naliczone z tytułu stosowania spreadów walutowych. Może to być około 25 000 zł w przypadku kredytu na kwotę 300 000 zł zaciągniętego na 30 lat w sierpniu 2008 r. To jednak przy założeniu, że bank zaniżył kurs kupna w dniu wypłaty kredytu i zawyżał kurs sprzedaży o 3% w stosunku do kursu rynkowego.

Zwrot spreadu wyniesie 25 730 zł

Kwota ta wynika z tego, że bank powinien pomniejszyć zadłużenie o 4 721 franków z tytułu zastosowania kursu kupna do wyliczenia zadłużenia początkowego. O tyle bowiem wzrósł dług w wyniku zastosowania zaniżonego kursu. Do tego trzeba też dodać, że ponieważ dług był zawyżony, to zbyt wysokie były też naliczane od niego odsetki. Z tego tytułu bank powinien oddać kolejne 504 franki. Trzecia kwestia to zawyżanie rat poprzez ich przeliczanie po bankowym kursie sprzedaży. To spowoduje wypłatę 5 090 zł dla klienta. Po zsumowaniu i przeliczeniu kwot we frankach po obecnym kursie oznaczałoby to, że bank musi oddać kredytobiorcy 25 730 zł.

Niewielu będzie chciało oddać mieszkanie

Jeśli chodzi o możliwość oddania bankowi mieszkania w zamian za uwolnienie od długu, to zapewne większość frankowiczów nie będzie chciała z tego skorzystać. To oznaczałoby dla nich nie tylko utratę pieniędzy wpłaconych dotychczas w postaci rat, ale również konieczność wyprowadzenia się z zajmowanego lokalu. Warto też dodać, że ci, którzy są w bardzo trudnej sytuacji, już teraz mogą w podobny sposób pozbyć się długu. Wystarczy, że ogłoszą upadłość konsumencką.

Kurs sprawiedliwy obniży ratę tylko niektórym

Kluczowym dla frankowiczów elementem ustawy będzie jednak możliwość przewalutowania kredytu. Eksperci zaproponowali, aby było to możliwe po tzw. kursach sprawiedliwych, które mają być aż cztery. Klient ma wybrać ten najkorzystniejszy dla siebie. Jednym z wariantów miałby być kurs sprawiedliwy zaproponowany w styczniu. W takim przypadku zadłużenie opisanego wyżej kredytu na kwotę 300 000 zł, które obecne wynosi ok. 455 000 zł, spadłoby do ok. 294 000 zł. Rata spadłaby natomiast z 1 907 zł do 1 516 zł. Trzeba jednak przypomnieć, że zaproponowany wcześniej kurs sprawiedliwy był najbardziej korzystny dla tych, który zadłużyli się, gdy cena franka była bardzo niska. W przypadku wyższych kursów uruchomienia może się zdarzyć, że rata po przewalutowaniu będzie wyższa niż obecnie. Niestety na szczegółowe informacje o tym, jaki będzie ostateczny kształt ustawy przyjdzie nam jeszcze poczekać.